«9»

480 28 24
                                    

A OTO I JEST SPECJALNY, PRZEPROSINOWY ROZDZIAŁ! MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ WAM SPODOBA!!!

time skip

pov Marek

-- Ubieraj się! -- usłyszałem krzyk bruneta.

-- Już idę! -- odkrzyknąłem -- daj mi jeszcze 1 minute!

Skończyłem układać włosy i pobiegłem ubrać buty. Łukasz czekał na mnie, był ubrany w elegancką biało-szaro-czarną koszulę w kratkę, czarne obcisłe rurki i podróby daddyshoes z fili, które do złudzenia przypominały oryginały. Ja natomiast byłem ubrany w czarną koszulę, czarne obcisłe rurki i podróby vansów... Więc jesteśmy podobni. 

(20 minut później)          

Starszy chłopak zabrał mnie do parku, szliśmy już jakieś pięć minut rozmawiając kij wie o czym. Zatrzymaliśmy się przy jakimś małym budynku, była to naprawdę urocza restauracyjka.

-- Jesteś głodny? -- zapytał Łukasz.

-- Trochę tak. -- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

-- No to zapraszam. -- powiedział pokazując gestem ręki, żebym wszedł do środka.

Było tam naprawdę ładnie, małe, okrągłe stoliki z dwoma lub czterema krzesłami, na parapetach stały roślinki w cudownych, pastelowych doniczkach, a na oknach były piękne firanki w kratkę. Po chwili, gdy usiedliśmy przy stoliku, przy oknie, podeszła do nas jakaś urocza kobietka.

-- Proszę. -- powiedziała miłym głosem podając nam dwa meni.

-- Dziękujemy! Kiedy będziemy gotowi do złożenia zamówienia podniosę rękę. -- odrzekł Łukasz.

- xD po h*j on ma tą rękę podnosić, ale se wymyślił. -

-- Dobrze. --rzuciła jeszcze i odeszła.

Zaczęliśmy przeglądać karty dań, po jakichś trzech minutach brunet zapytał mnie co chciałbym zamówić.

-- Może placka po węgiersku i coca-colę. -- oznajmiłem.

-- Okay, -- odrzekł  -- ja chyba wezmę żeberka i fantę. 

-- Fuu, dziwny jakiś jesteś... -- stwierdziłem po jego słowach.

 -- O co ci chodzi? -- zapytał.

-- Jak możesz jeść żeberka??? I to jeszcze z tego biednego zwierzaczka??? 

-- Normalnie? Ja je lubię... A przecież z tego co wiem, to nie jesteś wege? Więc o co ci znowu chodzi? 

-- Nic, nie ważne - po prostu mnie to obrzydza (pomyślałem) - po prostu ich nie lubię -- powiedziałem.

-- Okay? -- powiedział i podniósł rękę.

Po chwili z powrotem przyszła ta dziewczyna, a my złożyliśmy zamówienie. W oczekiwaniu na posiłek zaczęliśmy rozmowę, a w jakąś minute po jej odejściu przyniosła nam napoje, szklanki i rurki, dalej rozmawialiśmy, a po około dwudziestu minutach przyszło nasze jedzenie. Zjedliśmy ciągle kontynuując pogadankę o bardziej i mniej ważnych i poważnych tematach. Skończyliśmy jedzenie po około trzydziestu pięciu minutach. Po czym wyszliśmy z restauracji. 

-- To co teraz robimy? -- spytałem.

-- Chodź, przejdziemy się i coś wymyślimy. -- odpowiedział. 

- Okay, byle by nie było nudno... nie wiem czy z tobą da się robić coś fajnego, a spacer brzmi tak beznadziejnie, że wolałbym już wracać do domu, ale przecież mu tego nie powiem, on chce być miły! Poświęca na mnie swój czas i przede wszystkim pieniądze z którymi oboje mamy problem! Nie chce go zranić. -

Mój mały koniec świata//KxK *zakończone*Where stories live. Discover now