Kiedy prosił policjantów o pomoc w dojeździe do szpitala po incydencie z Yano, zgłosił się pewien młody mężczyzna o czarnych włosach i małej, odznaczającej się w kąciku ust, bliźnie...

I nagle zrozumiał, jak zgubił swój telefon.

*

- Oficjalnie podawał, że jego moc to jedynie krótkotrwałe manipulowanie czyimiś wspomnieniami, jednak... - przerwał na chwilę Satoshi, patrząc na znajdującego się za weneckim lustrem Shoto, szarpiącego się na wszystkie strony i krzyczącego coś, by wydostać się z unieruchamiającego go przypięcia - Teraz rozumiem, że musiał skłamać i że jego dar jest o wiele silniejszy... Musiał więc pozmieniać wspomnienia Todorokiego tak bardzo, że w jednej chwili zaczął widzieć we wszystkich bohaterach wrogów, a najbardziej w Midoriyi... Wiemy przynajmniej, że jest to odwracalne i prawdziwe wspomnienia można przywrócić samą rozmową. Pamiętajcie tylko, że nie jest sobą i może być to trudne. Nie wiemy, ile jego wspomnień zostało zmienionych... Powodzenia - zwrócił się do Bakugo oraz Shinso, którzy stali już gotowi przed drzwiami.

Izuku westchnął cicho, przysłuchując się ich rozmowie z pewnej odległości. Stał tuż przed szybą i wpatrywał się ze smutkiem na pogrążonego w obłędzie Todorokiego, który w tej chwili bez wahania mógłby ich pozabijać.

Marnym pocieszeniem było to, że zachowanie Shoto nie było spowodowane jego prawdziwymi uczuciami, które w sobie ukrywał, ale tym, że ktoś namieszał w jego myślach...

W końcu były one czymś prywatnym, a niektóre wspomnienia Todoroki dzielił jedynie z zielonowłosym. I nagle jakiś przestępca tak po prostu je zniekształcił, w dodatku tak bardzo, że teraz zamiast ukochanego, Shoto widział w zielonowłosym potwora.

Midoriya chciał jedynie, aby to szybko się skończyło. Żeby powrócił już stary Shoto. Jednak to nie mogło stać się samoistnie. Trzeba było kogoś, kto sprowadziłby go z powrotem, lecz Izuku nie czuł się na siłach, by znowu słuchać tylu przezwisk z ust własnego chłopaka.

Na szczęście, zamiast niego, zgłosił się ktoś na tyle pewny siebie i przeszkolony w kłótniach, że obrazy Todorokiego nie robiły na nim najmniejszego wrażenia. Chodziło oczywiście o Bakugo, który w towarzystwie Shinso wszedł do oddzielonego grubą ścianą pomieszczenia, by powydzierać się trochę na równie wściekłego Todorokiego. Hitoshi miał głównie za zadanie pilnować, by Katsukiego nie poniosły zbytnio emocje.

Izuku jednak nie mógł usłyszeć ich rozmowy, a raczej głównie krzyków, ponieważ pomieszczenie było dobrze wygłuszone. Mógł jedynie w milczeniu przypatrywać się ich mimice twarzy i poruszających się wargach, niewiele z tego rozumiejąc. W tym miejscu miał przynajmniej pewność, że Shoto go nie zobaczy i nie będzie próbował się znowu na niego rzucić...

Po kilkunastu minutach, kiedy zauważył wyraźnie, że wymiany zdań Bakugo i Todorokiego są znacznie ostrzejsze, blondyn powiedział coś w stronę Shinso, a ten po chwili niepewnie wyszedł.

- I jak? - spytał natychmiast Satoshi, gdy fioletowowłosy zamknął za sobą drzwi.

- Raczej źle... Bakugo chciał zostać z nim sam - westchnął fioletowowłosy, przystając również przy szybie, obok zmartwionego Izuku.

W tym samym czasie za lustrem, przy metalowym stole siedział poddenerwowany Katsuki, wpatrujący się groźnie na usadzonego naprzeciwko Todorokiego.

Jak na razie ich rozmowa nie przyniosła niczego więcej, prócz bezsensownych obelg. Lecz nie bez powodu, Bakugo poprosił Shinso o wyjście. Wiedział, że są obserwowani, jednak nikt ich nie rozumiał, a to, o czym zamierzał porozmawiać z Shoto, nie mogło być usłyszane przez nikogo innego.

'' Miłość przetrwa... Wszystko. '' | Tododeku | BNHA/MHA | [Poprawione]Where stories live. Discover now