10. Brakuje mi was.

5.8K 413 181
                                    

Przeczytajcie to co napisałam na dole, proszę!!!


W związku, że kolejnego dnia po urodzinach pana Spensona miałam wolne, postanowiłam, że wybiorę się do rodziców. Nie odwiedzałam ich na cmentarzu przez długi czas. Właściwie, byłam tam ostatnio, gdy dostałam pracę. Czyli ponad miesiąc temu. 

I mogłabym się tłumaczyć brakiem czasu, zmęczeniem i pracą, ale komu potrzebne były takie kłamstwa? Jeśli niebo naprawdę istniało, a trafiające tam duszę mogły nas obserwować, to rodzice widzieli wszystko. 

I widzieli też prawdziwy powód, dla którego tam nie przychodziłam. Wstydziłam się. Wstydziłam się tego, że sobie nie radzę. Byłam tylko dziewczyną od mycia podłóg. I choć żadna praca nie hańbiła, chyba nikt nie marzył o tym, by sprzątać w rodzinie jakiś bogaczy. Nie wstydziłam się swojej pracy, wstydziłam się tego, jak jestem w niej traktowana. 

Wzdychając ciężko, przeszłam przez furtkę, która wprowadzała na chodniczek na cmentarzu. Śnieg skrzypiał mi pod butami, a ostre słońce odbijało się od niego, oślepiając mnie. Wychodząc z domu narzuciłam na głowę, którą ciągle miałam spuszczoną, kaptur kurtki. Bałam się, że ktoś nie proszony może zrobić mi jakieś zdjęcie. Od rana nie włączyłam telewizji, radia a nawet nie przeczytałam gazety, którą rano pod same drzwi podrzucił mi chłopak, który je roznosił. Najzwyczajniej w świecie się bałam. Wolałam zostać w ukryciu. Nie chciałam by ludzie zaczęli wytykać mnie palcami. 

W końcu stanęłam przed grobem, na którym leżała dosyć gruba warstwa białego puchu, spod której wystawały tylko dwa znicze. Przygryzłam wargę, czując uścisk w żołądku. Uśmiechnęłam się niewyraźnie i klęknęłam. 

- Brakuje mi was - mruknęłam, spuszczając głowę. - Może gdybyście żyli, wszystko byłoby inne. 

Na pewno by takie było. Nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. 

Westchnęłam cicho i wyciągnęłam z kieszeni opakowanie zapałek. Zziębniętymi dłońmi otworzyłam pudełeczko oraz znicz. Podpaliłam knot i położyłam szklany przedmiot na szarej płycie, wcześniej zgarniając z niej śnieg. 

- Widząc jak wygląda moje życie, pewnie załamujesz ręce, co tato? - prychnęłam. - A mama pewnie się martwi. Przecież zawsze się martwiłaś, mimo wszystko. 

Miałam nadzieję, że słyszą moje słowa, choć było to mało możliwe. Ale wypowiedzenie tych słów dawało mi niemałą ulgę. 

Nagle poczułam dym papierosowy, który dostał się do moich nozdrzy. Skrzywiłam się i uniosłam głowę. Zauważyłam starszą kobietę, która właśnie zaciągała się papierosem. Siedziała na małej ławeczce przed grobem zaraz obok grobu moich rodziców. Na oko wyglądała na sześćdziesiąt, może sześćdziesiąt parę lat. 

- To cmentarz - burknęłam. - Tutaj nie pali się papierosów. 

Kobieta spojrzała na mnie. Jej twarz pokrywały liczne zmarszczki. Jej oczy wyglądały na bardzo zmęczone, a ona sama na smutną. 

- Palę z mężem co sobotę o tej godzinie - wyznała. - Tak się poznaliśmy. 

Rozchyliłam usta. Nagle poczułam wstyd, który ogarniał moje ciało. Zamknęłam buzię, nie wiedząc co mam powiedzieć. Nabrałam więcej powietrza do płuc i przepraszającym wzrokiem spojrzałam na staruszkę. 

- Przepraszam, nie wiedziałam - mruknęłam. 

- Nic się nie stało - uśmiechnęła się, a jej zachrypnięty, gruby głos świadczył o tym, że paliła już paręnaście ładnych lat. - Mój mąż zostawił mnie dwa lata temu. W naszym domu wybuchnął pożar. Był wtedy z nami jeszcze dwuletni wnuczek - zamknęła oczy, jakby mówienie o tym sprawiało jej ból. Owszem, można było zamknąć oczy na otaczający świat, ale nie na ból, który siedział w środku nas samych. Wiedziałam o tym bardzo dobrze.

Dirty job ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz