Rozdział 5 - „Pod wodą"

30 3 0
                                    

Szłam po kamiennym deptaku w stronę mojego liceum. Mystery Kills było niewielkim miasteczkiem, za to bardzo pięknym i majestatycznym. Nawet o 7 rano przedmieście było pełne mieszkańców. Nieopodal ogromnej wiśni skręciłem w prawo. Następnie minęłam park, ratusz i takim sposobem znalazłam się pod moją szkołą.
Stałam przed wysokim i masywnym budynkiem zbudowanym z czerwonych cegieł. Na samym szczycie znajdował się złoty dzwon. Większość budowli oplatał zielony, kolczasty bluszcz. Pociągnęłam za czarną kurtkę i wkroczyłam na teren liceum.
W przeciągu kilku sekund przeszłam przez dwie pary drzwi i znalazłam się w środku. Na korytarzu było spokojnie. Nikt nie biegał, ani nie krzyczał, jak było to za czasów szkoły podstawowej, czy gimnazjum. Skierowałam się w stronę mojej szafki w celu zabrania z niej podręcznika od fizyki. O mało co nie dostałam zawału, gdy zamykając szafkę zobaczyłam jakąś twarz. Była to moja najlepsza przyjaciółka Kate. Posiadała ona długie, kręcone blond włosy oraz niesamowicie piękne, błękitne oczy. Ubrana była w białe ogrodniczki i jasnofioletowy sweterek. Kate na pierwszy rzut oka może wydawać się na cichą i nieśmiałą osobę. Ale tak naprawdę jest wręcz przeciwnie.
We dwójkę ruszyłyśmy pod salę od fizyki.

Klasa powoli wypełniała się uczniami. Każdy siadał na swoim miejscu, oczekując w ciszy na nauczyciela. Po kilku minutach w sali pojawił sie profesor Johnson. Był to na oko trzydziestoletni mężczyzna o czarnych włosach. Kiedyś fizyka była moim znienawidzonym przedmiotem, ale sposób nauczania prof. Johnsona pomógł mi ją zrozumieć. Tamtego dnia przerabialiśmy dział o nazwie : Magnetyzm. Nauczyciel omówił dokładnie temat i podyktował notatkę.
Następnie pokazał pare doświadczeń, a na końcu robiliśmy zadania. Zgłosiłam się, by rozwiązać jedno z nich. Wstałam z ławki i podeszłam do tablicy. Chwyciłam czarny pisak i rozpoczęłam wypisywanie wzorów. W pewnym momencie intensywny kolor markera, zaczął z każdym kolejnym zapisanym na tablicy symbolem blednąć, aż w końcu się wypisał. Oznajmiłam to profesorowi, który począł gorączkowo szukać w swojej szafce nowego pisaka.
Po chwili podszedł do mnie i zabrał zużytego markera, podając mi nowego w czerwonym kolorze. Nie zwlekając kontynuowałam zaczęte przez siebie zadanie. W pewnej chwili widok czerwonego pisaka na białej tablicy przyprawił mnie o mdłości. Jak na zawołanie przed oczami pojawiły mi się sceny z dzisiejszego koszmaru. Kolor markeru przypominał mi krew, a tablica bladą skórę na szyi. Świat zaczął wirować, a ja ledwo trzymałam się na nogach, które były jak z waty. W mojej głowie krążyła jedna myśl:

krew krew krew krew

Gdy już myślałam, że zemdleje, usłyszałam głos nauczyciela.

- Wszystko w porządku Jodie? - zapytał z troską.

- Tak, tak... - odpowiedziałam.

Starałam się myśleć tylko o fizyce i zadaniu, które mam do wykonania. Jakimś cudem udało mi się zrobić je poprawnie. Zdezorientowana wróciłam na swoje miejsce. Przez resztę lekcji byłam nieobecna.

Gdy zadzwonił dzwonek, oznajmiający koniec lekcji, spakowałam swoje rzeczy i szybkim krokiem wyszłam z sali. Razem z Kate szłyśmy szerokim korytarzem.

- Jodie, źle wyglądasz... - oznajmiła z troską. - Czy coś się stało?

- Nie, nic. Poprostu się niewyspałam. - odpowiedziałam, siląc się na uśmiech.

- Domyślam się. Masz cienie pod oczami, ale mogę temu zaradzić. - uśmiechnęła się, puszczając mi oczko. - Musimy tylko pójść po kosmetyki, które są w mojej szafce.

Zeszłyśmy na dół do szafek. Kate zabrała potrzebne rzeczy, a następnie skierowałyśmy się do łazienki. W środku oprócz jednej dziewczyny, która po chwili wyszła, nie było nikogo. Kate po kolei wyciągała ze swojej kosmetyczki różne produkty i układała je na umywalce. Chwyciła za pędzle i skierowała się w moją stronę. Delikatnie nałożyła krem BB i jasny korektor pod moje oczy. Za pomocą puchatego pędzla, naniosła transparentny puder, a następnie użyła rozświetlacza. Zajęła się również moimi brwiami i rzęsami. Na koniec podkreśliła usta różową konturówką.

- Idealnie! - zachichotała.

Pozostałe lekcje minęły spokojnie, bez żadnych zawrotów głowy i halucynacji.

Pożegnałam się z Kate i ruszyłam w stronę domu. Postanowiłam, że tym razem pójdę przez park. Promienie słoneczne pieściły moją skórę, a w uszach rozbrzmiewał śpiew ptaków.
Postanowiłam zwolnić tempo i nacieszyć się pięknem, otaczającej mnie przyrody. Po kilku minutach doszłam do niewielkiego stawu, znajdującego się nieopodal starej wierzby. Podeszłam bliżej, by popatrzeć na pływające w nim kaczki, gdy nagle potknęłam się o wystający kamień. Straciłam równowagę i wpadłam do wody. Nie czułam dna pod stopami, a woda wlewała mi się do gardła. Próbowałam krzyczeć, ale to pogarszało sytuację. Nie umiałam pływać, a prąd w stawie ciągnął mnie coraz bardziej na dno. Machałam rękami, by utrzymać się na powierzchni, ale bezskutecznie. Kolejna dawka wody wpadła mi do buzi, utrudniając nabieranie powietrza do płuc. Zalała mnie fala paniki. W tym samym momencie zanurzyłam się cała pod wodę. W dalszym ciągu walczyłam z żywiołem, ale moje ciało stawało się bezwładne. Nie mogłam oddychać. Dusiłam się.

dusiłam, dusiłam, dusiłam

Ze wszystkich stron otaczała mnie woda i strach. Bałam się, że to koniec. Bałam się śmierci. Czułam, jak woda wypełniała moje płuca. Jak pękały w nich pęcherzyki płucne. W mojej głowie krążyła jedna myśl: TO KONIEC...

Zamknęłam oczy i odpłynełam.

Czerwona Kropla Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz