Jiah siedziała na plaży, wpatrując się w morze. Nie potrafiła pozbyć się z głowy głosu, który bezustannie powtarzał, że powinna zabić Ansi, nim ta nastawi wszystkich przeciwko niej. Miała dość tej smarkuli, owszem. Gdyby nie Hongbin, pewnie już wcześniej straciłaby nad sobą kontrolę, ale starała się za wszelką cenę powstrzymać, by nie musiał znosić straty kolejnej bliskiej osoby. Odebrała mu już starszego brata, jak mogłaby odebrać ostatnią żyjącą siostrę?
Całe szczęście, że na wyspie nie było żadnych luster. Nie potrafiłaby spojrzeć sobie w oczy po tym, co zrobiła.
W dodatku wspomnienia związane z tym, co wydarzyło się w Life Pill, coraz częściej o sobie przypominały i już sama nie wiedziała, co tak naprawdę tam się wydarzyło. Wszystko się ze sobą mieszało przez to, że w chwili, gdy traciła nad sobą panowanie, jej umysł jakby wypychał wszystko, co zrobiła, by nie musiała żyć z wyrzutami sumienia.
Czasem odnosiła wrażenie, że żyły w niej dwie różne osobowości. Przerażona, zraniona Jiah, a także ta, która była bezwzględna i niczego się nie obawiała.
Nagle usłyszała nerwowe głosy, dobiegające z lasu. Gdy tylko się odwróciła, ujrzała Wonho, Ansi i Ogonga, zmierzających do namiotu, gdzie wciąż powinien spać Hongbin. Towarzyszyły im wilki, jednak one nie weszły do środka. Stanęły przed namiotami, gotowe do ataku w razie niebezpieczeństwa.
Nie miała wątpliwości co do tego, że podczas zbiorów coś się wydarzyło. Podniosła się szybko z piasku i ruszyła w stronę namiotu z szybko bijącym sercem.
– Jestem pewien, że ten mutant niedługo się tu zjawi. Jak mamy się z nim rozprawić, skoro nie jesteśmy w stanie pozbawić go życia na dobre?! – Usłyszała przerażony głos Ogonga i zaraz potem ujrzała mrożące krew w żyłach spojrzenie Hongbina.
Siedział na łóżku, zrobionym z desek. Po szczęśliwym uśmiechu i radośnie lśniących oczach nie było już śladu. Zamiast tego zionęło od nich chłodem. Wyglądał, jakby chciał jej coś powiedzieć i pozbawić ją życia, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Choć odczuła rezerwę, z jaką na nią patrzył, nie skrzywdził jej.
– Może Jiah zrobi mu pranie mózgu i sprawi, że będzie po naszej stronie. Jest w tym świetna. – Głos Hongbina zabrzmiał szorstko. Ani przez chwilę nie spuścił z niej wzroku, przez co ostatecznie to ona przeniosła wzrok, by się nie rozpłakać.
Przecież sam poprosił ją o to, by pozbawiła go wspomnień! Ona jedynie się zgodziła, dlaczego więc wyglądał, jakby jej nienawidził? Czyżby znowu namieszała mu w głowie?
– To nie jest głupi pomysł – oznajmił Jaejin, kładąc dłoń na ramieniu Jiah. – Może rzeczywiście w ten sposób uda nam się przetrwać.
– Albo po prostu zamordujemy bydlaka i zanim znów zacznie oddychać, będziemy zabijać go ponownie, by nie zdążył nas zaatakować. – Tan uważnie rozejrzał się po zebranych. Wizja nadchodzącej walki z ogromnym, nieśmiertelnym mutantem go przerażała. – Możemy go zabić, obwiązać liniami i przymocować do drzew. Zaobserwujemy, co jaki czas odżywa i wtedy będziemy mordować go na nowo.
CZYTASZ
I Can Hurt You ✓
Science FictionHongbin to płatny zabójca, który ma jedną zasadę: nie zabija niewinnych. Nim zdecyduje się wykonać zlecenie, obserwuje ofiarę i dokładnie sprawdza jej przeszłość. To samo robi z tajemniczą Jiah, której zabójstwo zleca jedna z największych na świecie...