Obudził mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i dostrzegłam imię Eliota. Niewiele myśląc przesunęłam palcem po wyświetlaczu i przełożyłam urządzenie do ucha.
— Riley, jesteś? — zapytał nerwowo chłopak, a ja mruknęłam twierdząco. — Słuchaj, Josh jest w szpitalu. Wdał się w bójkę z jakimś kolesiem.
— Co?! — krzyknęłam i uniosłam się do siadu. — O czym ty mówisz, Eliot?
— Za ile możesz przyjechać? Nie chcą mi nic opowiedzieć, a nie chciałem dzwonić do waszego taty...
— Będę za dziesięć minut.
Szybko się rozłączyłam i wstałam z łóżka. To właśnie był powód, dla którego chodziłam z Joshem na imprezy. Po alkoholu nie panował nad sobą. Słuchał jedynie mnie, bo doskonale wiedziałam, co mu powiedzieć.
Wybiegłam z domu, wsiadając do samochodu i zaczęłam jechać w kierunku jedynego szpitala w naszym mieście. Byłam tam chwilę później. Zdenerwowana, zestresowana i rozgoryczona.
Trzecia w nocy. Sobota. Dwunasty grudnia. Parking szpitala prawie pusty, ale światła na jednym oddziale zapalone. W tamtym kierunku musiałam się udać.
Weszłam do środka i zaczęłam rozglądać się wokół, szukając znanej twarzy. Nie spodziewałam się jednak, że zobaczę cztery. Oczywiście, Eliot i Josh, ale niedaleko nich siedział Jasper i Mike.
Czyli to był cel mojego brata.
W pierwszej chwili chciałam się cofnąć. Chciałam się odwrócić i wyjść, by nie musieć oglądać Jaspera, ale teraz nie było już odwrotu. Ruszyłam w stronę brata i kucnęłam przed nim. Dostrzegłam mocne rozcięcie na łuku brwiowym oraz spuchnięte oko.
— Co się stało? — zapytałam Josha, ale on nie był skłonny do odpowiedzi. Nawet na mnie nie patrzył. — Josh, odpowiedz mi, kurwa.
— Quil zaczął, jego zapytaj.
Westchnęłam i ponownie stanęłam. Spojrzałam na Eliota, czekając na jego odpowiedź. Widziałam, że był zdenerwowany, ale to było normalne w takiej sytuacji. Mieli kłopoty. Wszyscy.
— Spotkaliśmy ich pod sklepem — zaczął Eliot. — Byliśmy po alkohol, bo wiadomo, że impreza się przedłużyła, a wtedy Quil zobaczył Josha. Mike próbował ich odciągnąć razem ze mną, ale to nic nie dało. Kasjerka zadzwoniła na policję, a oni dali im mandaty i przywieźli tutaj.
— O co się pokłócili? — zapytałam niepewnie.
— Sam nie wiem — westchnął. — Warczeli coś do siebie, ale żaden nie chce powiedzieć o co chodzi.
Westchnęłam ciężko i usiadłam obok brata. Schowałam twarz w dłoniach, bo nie radziłam już sobie z całą tą sytuacją. Nie chciałam bać się Jaspera, ani Josha, ale oni coraz bardziej mnie przerażali. Jeden nienawidził drugiego, przez cholerną koszykówkę. To było tak żałosne, że aż przykre.
— Riley, powiesz ojcu? — zapytał, a ja prychnęłam.
— Sam się dowie. Wraca jutro wieczorem, więc napewno zobaczy twoje piękne siniaki. Po co po mnie zadzwoniliście?
— Nie ja, tylko Eliot — warknął. — Powiedział, że musisz tu być, ale jak chcesz to wracaj.
— To prawda. Nie muszę tu być, ale mam zamiar zabrać cię do domu, bo jesteś totalnym idiotą. Idę po kawę, bo wy, głąby obudziliście niedźwiedzia z zimowej hibernacji.
Josh prychnął pod nosem, a ja ruszyłam w stronę automatu z kawą. Doskonale wiedziałam, gdzie się znajduje, bo wcześniej już bywałam tu z Joshem. Wyciągnęłam drobne z kieszeni i wrzuciłam je do automatu, po czym wybrałam czarną kawę.

CZYTASZ
Elita
RomanceDostając ten świstek, można zafundować sobie lepszą przyszłość. Prywatna szkoła, z której bogate dzieciaki zaczęły dostawać się na Harvard. Jednak zbyt wiele tajemnic jest skrywanych, nie tylko w budynku, a raczej w samych nastolatkach, którzy od wi...