Chodząc po kompleksie udało mi sie namierzyć boisko, a nawet kilka. Wróciłam do naszego pokoju. - Znalazłam boisko, czas przetestować naszą wiedzę. - Powiedziałam siadając na poręczy fotela, na którym siedział Trener. - Rose ma rację, nic wam po wiedzy skoro nie będziecie umieli jej dobrze wykorzystać. Idziemy - Wstał i pokierował się do wyjścia. Również wstałam uśmiechnęłam się do chłopaków i wyszłam, po chwili usłyszałam kroki za sobą.
Weszliśmy na zielone boisko. - To zaczynamy od Barki. - Powiedział Trener. - Rose, Shaker, Matador robicie za Riano, Plutona i El Barerra. - Dodał. Popatrzyliśmy po sobie i stanęliśmy na ataku. - North, Ściana, Sokole Oko macie nie dopuścić żeby ta trójka - Wskazał na nas. - przekroczyła tę linię. - Pokiwali głowami. Trener gwizdnął w gwizdek. Podałam piłkę do Matadora, ten jak wierna kopia El Barerra podał do Riano, a ten chciał przemknąć przez obrońców, ale North świetnie sobie z nim poradził.
Próbowaliśmy jeszcze jakieś sześć razy przemknąć przez własną obronę, ale udało się tylko raz, i to nawet nie zbyt wyszło, bo piłkę mi z przed samych nóg Bo wybił.
Czyli to mamy przećwiczone. - Powiedział nasz kochany Trener. - Teraz trzeba sie wziąć za ich obronę.
Po czterech godzinach przećwiczyliśmy sześć drużyn. - Całkiem nieźle. - Powiedziałam leżąc na trawie. - To dziś na tyle. - Powiedział trener i wybył z boiska. - Widze że przygotowania idą pełną parą - Usłyszeliśmy głos Nariny, podniosłam głowę i ujrzałam kobietę o bladej cerze, opierała się o słupek.
Nikt tak nie zrozumie kobiety, jak inna kobieta. Tak samo jest ze mną! Zrozumie mnie tylko kobieta z taka samą historią jak moja. Czyli zrozumie mnie kobieta która przeżyła piekło by żyć na najwyższym poziomie.

CZYTASZ
Siostra Kapitana - Supa Strikas [Bardzo wolna KOREKTA]
FanfictionRodzice kapitana czerwono-białych giną w tragicznej katastrofie lotniczej. Dom wraz z pośadłoscią przepisują na Raste, a cały majątek zaginionej córce. Rasta dostaje zadanie od rodziców, ma odnaleźć siostrę i zaopiekować się nią aż skączy 22 lata...