- Jak to się wyprowadzasz? Z miasta? - Yoongi nie chciał, by było po nim widać jak mocno uderzyła go ta wiadomość. Ścisk, który złapał go za gardło nie pozwolił jednak ukryć zrozpaczonej chrypki. Dopiero co odkrył w sobie uczucie do Hobiego, a już miał go stracić? Los nie mógł być aż tak okrutny.
- Nie! Nie, spokojnie. Ajć, źle to zabrzmiało. Wyprowadzam się z tego mieszkania. Będę waletował u Tae i Jimina jakiś czas.
- Dlaczego? Coś się stało?
- Nie mam własnych dochodów, a pieniądze, które zostawiła mi mama chciałem przeznaczyć na studia. Nie stać mnie żeby utrzymywać to mieszkanie, płacić czynsz i wszystkie opłaty. Z resztą mieszkanie nawet nie jest moje, tylko wynajęte. Właściciel dał mi dwa dni żeby się wyprowadzić.
- Ale, jak to? Będziesz teraz mieszkał z Taehyungiem?
- Przez jakiś czas. Dopóki nie znajdę dorywczej pracy i nie wynajmę sobie pokoju, albo dostanę się do akademika.
- Oh...to smutne, że musisz opuścić to mieszkanie.
Yoongi za mocno wczuł się z sytuację młodszego, bo aż zakłuło go w sercu, gdy dostrzegł smutny grymas na twarzy Hobiego, szybko ukryty pod słodkim uśmiechem.
- Już się z tym pogodziłem, oddanie książek było moim pożegnaniem. - W jego oczach tliły się powstrzymywane łzy. - Trzeba żyć dalej.
Yoongi bez słowa objął młodszego ramionami w pasie, wtulając się jego tors. Czuł jakby zanurzył się w lekko mdłym zapachu ciała Hobiego. Chciał tym gestem dać mu wsparcie i pokazać, że co by się znów działo on jest, ale dopiero silne ramiona oddające uścisk i całe zawarte w nim uczucie uświadomiło mu jaka jest prawda. To on, mimo, że mniej doświadczony przez los, bardziej potrzebował tej dawki siły zaczerpniętej z fizycznej bliskości. I może był w tej chwili ostatnim egoistą, ale ta potrzeba tak bardzo go zdominowała, że nie potrafił z nią walczyć. Ufał Hobiemu, ufał, że ten go nie skrzywdzi tak jak wszyscy pozostali, nie zostawi go, bo uzna, że nie będzie miał z niego więcej korzyści. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio pomyślał o tym, by powierzyć komuś swoje kruche zaufanie.
- Jeśli nie będziesz mógł wytrzymać z Taehyungiem, bo będzie ci truł o kosmicznych, fioletowych mazakach miłości, to możesz wpaść do mnie. - Wyszeptał, zostając w lekkim uścisku.
- I zamienić te kosmiczne mazaki na prawdziwą miłość?
Yoongi zacisnął palce na bluzie chłopaka. Czy był gotów na takie deklaracje?
- Przepraszam, hyung...przesadziłem.
Bibliotekarz silniej oplótł ramiona wokół pasa chłopaka, gdy ten zgodził się na częstsze odwiedziny.
- Pomogę ci pakować resztę rzeczy i wynosić pudła. - Zaoferował się.
- Nie trzeba, hyung, na pewno jesteś zmęczony po pracy!
- Przypominam ci, że pracuję w bibliotece i cały dzień nic nie robię. - Uśmiechnął się. - Dobrze mi zrobi jeśli trochę się poruszam. Moja kondycja nie zostawia wiele dla wyobraźni.
- Na pewno nie jest gorsza niż Namjoona. - Roześmiał się Hobi. - Musieliśmy wzywać na pomoc wuefistę bo padł ze zmęczenia po dwustu metrach biegu.
- Przynajmniej chłopak jest mądry, nie wymagajmy od niego wiele.
- Jego inteligencja nie idzie w parze z ogarnięciem. Od kilku lat kocha się w jednym chłopaku i jeszcze tego nie odkrył.
- Widzę, że ta wasza grupka w ogóle ma jakiś problem z wyrażaniem uczuć. - Powiedział Yoongi, pakując do kolejnego kartonu ułożone na łóżku Hobiego ubrania, gdy przeszli do sypialni.
CZYTASZ
Kartka papieru| Sope
Fanfiction|Zakończone| Yoongi pracuje w bibliotece. Lubi spokój, przyzwyczaił się do niego. Pewnego dnia pojawia się ktoś, kto mu ten spokój zakłóca. I to uparcie, nawet irytująco z czasem. _________ Okładka wykonana przed _freantallq