*Perspektywa Toby'ego*
Obudziłem się dość wcześnie (wnioskując po widoku z okna), co nie było dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem. Przetarłem oczy i jeszcze lekko zaspanym wzrokiem rozejrzałem się po pokoju. Jak się spodziewałem obok mnie leżała śpiąca jeszcze [Twoje imię], by jej nie obudzić cicho wyślizgnąłem się z łóżka i wyszedłem z pokoju nie robiąc przy tym niepotrzebnego hałasu. W tym samym czasie powoli zszedłem na dół, by zrobić sobie coś do jedzenia. Okazało się, że jest na tyle wcześnie, że nawet Gofer drzemał sobie na kanapie, jednak długo to nie trwało, gdy tylko usłyszał dźwięk otwieranej lodówki, już krzątał mi się pod nogami.
-Chyba ktoś tu jest głodny, co?- Zaśmiałem się pod nosem i spojrzałem do lodówki, poza parówkami raczej nic dla niego nie znajdę. Wziąłem dwie i podzieliłem na mniejsze części, po czym wsadziłem do jakiejś mniejszej miski.- Trzymaj kolego, może to nie rarytasy, ale lepsze to niż nic.- Pogłaskałem psiaka i zacząłem robić śniadanie tym razem dla siebie.
Kiedy skończyłem, wziąłem przygotowane kanapki i wyszedłem na ganek, by jeszcze nacieszyć się ładnym widokiem i świeżym powietrzem. Siedziałem tam już dłuższą chwilę, w pewnym momencie usłyszałem schodzenie po schodach, chwilę później na ganek weszła [Twoje imię].
-Dobry...-Widać, że jeszcze spała.- Widzę, że z ciebie ranny ptaszek, co?- Powiedziała, ziewając.
-Cóż, raczej tak.- Odpowiedziałem.- Z ciebie raczej marny ranny ptaszek, co?- Zaśmiałem się.
-Wolę się wyspać.-Uśmiechnęła się.- O, zrobiłeś kanapki?- Zanim zdążyłem odpowiedzieć już miała jedną w ręce.
-Tak, smacznego.- Powiedziałem, przewracając oczami.
-Dziękuję.-Powiedziała z kanapką w ustach.
-Kiedy wyjeżdżamy?-Zapytałem, jakoś nie chciałem stąd wyjeżdżać.
-Za jakąś godzinę, może trochę więcej. Szkoda, że już wyjeżdżamy, lubię to miejsce.-Powiedziała.
-Też je polubiłem.-Odparłem.
-Może się tu jeszcze kiedyś wróci, ale jak na razie trzeba się spakować.- Powiedziała.- Pakowanie może nie należy do najprzyjemniejszych czynności, ale raczej szybko się z tym uwiniemy.
-Taa...- Westchnąłem.
Kolejna godzina minęła nam na pakowaniu i sprawdzaniu czy niczego nikt nie zapomniał. Zanim się obejrzeliśmy już czekaliśmy w wyznaczonym miejscu.
-Czy ten bus nigdy nie może przyjechać na czas?- Powiedziała sfrustrowana [Twoje imię].
-Spokojnie, to dopiero 3 minuty spóźnienia.
-Ta torba robi się już ciężka.. nawet nie ma gdzie jej położyć przez to błoto.- Westchnęła.
-Daj tą torbę.- Powiedziałem, wyciągając rękę po jej bagaż.
-Nie no co ty, masz już swój.- Odparła.
-Po prostu ją oddaj, to nawet nie jest ciężkie.-Wziąłem od niej torbę i zarzuciłem na lewy bark.- Widzisz?
-Ale jak ci będzie ciężko, to ją po prostu oddaj, dobrze?- Westchnęła.
-Nie będzie, nie martw się.- Uśmiechnąłem się.
YOU ARE READING
Ticci Toby x Reader [PL]
RomanceNazywasz się [Twoje imię], masz 19 lat i właśnie kończysz liceum. Z tej okazji postanawiasz przejść się na spacer na twoją ulubioną polanę obok przepięknego stawu. Podczas drogi nad staw dochodzi do spotkania, które zmieni resztę twojego życia.
![Ticci Toby x Reader [PL]](https://img.wattpad.com/cover/148649724-64-k538164.jpg)