9.

4.6K 519 303
                                    

Usiedli w małej kawiarni okalanej wierzbami. Teraz drzewa smagały pustymi pnączami, przykrytymi kilkucentymetrową warstwą białego puchu. Bardzo się rozpadało. Yoongi nie spodziewał się, aż takiego załamania pogody. Hoseok czekał na niego pod drzwiami biblioteki. Zobaczywszy nagą szyję, bez słowa odwinął szalik i założył go na barki bibliotekarza.

- Dopiero co byłeś chory,hyung. Nie dbasz o siebie.

Podziękował cichutko, mając nadzieję, że Hoseok tego nie usłyszy. I chyba nie usłyszał, bo nie odpowiedział mu uśmiechem, kórym zawsze raczył go za okazaną wdzięczność. Było mu głupio, że sam grzeje się w wełnianym szaliku, kiedy chłopak zaczyna już szczękać zębami. Myślał nawet, by oddać szalik, ale nie lubił się kłócić, a wiedział, że młodszy na sto procent będzie się zapierał nogami, rękami i nawet tą nieszczęsną szyją.

Ucieszył się więc, gdy dotarli do kawiarni. Był tu raz, może dwa, ale bardzo dawno, kiedy jeszcze nie zaczął pracy w bibliotece i nie pogrążył się w swojej ukochanej samotności. Usiedli przy stoliku w kąciku sali. Od razu wyczuł zapach karmelu. Kawa chodziła za nim już od poranka, po nieprzespanej nocy. Źle się czuł, dlatego próbował zapomnieć o nieprzyjemności, książką podarowaną mu przez Hoseoka. Okłamał go mówiąc, że już kiedyś ją czytał. Po prostu nie chciał, by młodszy myślalał, że ma na niego jakiś wpływ. Po prawdzie próbował być tak niezależny jak to możliwe.

- Ale przyjemnie pachnie. Mam ochotę na tartę z owocami, a ty hyung?

- Nie lubię owoców.

- Naprawdę? Przecież są zdrowe. To dlatego jesteś taki blady. Pewnie żyjesz tylko kawą.

- Za szybko wysuwasz wnioski, powiedziałem tylko, że nie lubię owoców. To wszystko.

- Przepraszam, hyung. Szukam jakiś informacji o tobie, nawet na siłę. - Posmutniał chłopak.

- Dlaczego? Nie mogłeś sobie znaleźć jakiejś innej ofiary?

- Tu nie chodzi do końca o mnie. Możesz być zły, ale czuję, że to będzie dobre dla ciebie. Poza tym...kogoś mi przypominasz, kogoś, kogo straciłem.

- Czy ta osoba nie żyje?

- Nie! Nie. Ona odeszła. W sensie, że zostawiła mnie bez słowa, bez tłumaczenie. Zawsze była nieodpowiedzialna, ale nie myślałem, że posunie się tak daleko.

- I chesz, żebym ją zastąpił?

- Źle mnie rozumiesz. Nie jesteś do niej podobny z wyglądu, czy z charakteru, tak po prawdzie to jesteście jak ogień i woda. Po prostu nie potrafiłem jej pomóc.

- Nie potrzebuję pomocy. Dlaczego tak myślisz? Jest mi dobrze tak jak jest.

- Nikt nie jest szczęśliwy będąc samotnym. Człowiek jest istotą społeczną. Zauważyłem, że cieszysz się kiedy przychodzę, nawet jeśli tego nie przyznasz. Ale bardzo chciałbym cię bliżej poznać, żebyśmy mogli stać się prawdziwymi przyjaciółmi.

- Hoseok, znamy się cztery dni.

- Pięć, hyung! A będzie tylko dłużej! Zawsze trzeba od czegoś zacząć, prawda?

Zamówili dwie kawy, jeden kawałek ciasta z owocami i jedną babeczkę z czekoladą. Choć po dwóch gryzach Hosoek stwierdził, że jest zasłodzony i chciał na siłę wepchnąć Yoongiemu swój kawałek ciasta. Bezskutecznie.

- Mam psa, nazywa się Holly.

- Naprawdę?! Spodziewałem się raczej kota, albo żółwia.

- Niby dlaczego?

- Bo koty są wrednymi samotnikami, a żółwie to powolne, znudzone, pomarszczone...

- Hej! Widzisz tu gdzieś zmarszczkę? - Pokazał na swoją twarz Yoongi. - W takim razie ty musisz mieć w domu stadninę koni, skoro już typujemy po duchowych zwierzętach.

- O nie! Też mam psa, nazywa sie Mickey i jest chodzącą słodyczą i...jest trochę przygłupi.

- A to też pasuje.

- Twierdzisz, że jestem słodki, hyung!?

- Dlaczego wyłapałeś akurat ten fragment?! Chodziło mi o przygłupiego.

- Nie uwierzyłbym, że jesteś aż niemiły, żeby nazwać mnie przygłupim.

- Zasada numer jeden, nazywaj rzeczy po imieniu.

- Więc teraz jestem jeszcze rzeczą?

- I tak lepiej niż koniem, awansowałeś.

- Ok, więc nazywam rzeczy po imieniu. Wiesz jak się nazywa to, co teraz robimy?

- Hmm, rozmowa?

- Flirt.

Yoongi prychnął, ale jednocześnie spłonął rumieńcem zażenowania. Kawa rozgrzała go od środka jak alkohol.

- Nie bądź głupi.

- Nazwałeś mne przygłupim, więc się wpasowuję.

Yoongi spojrzał na pusty nadgarstek.

- Patrz która godzina. Lepiej już chodźmy.

- Jesteś mistrzem zmiany tematu.

- Jestem mistrzem unikania głupich rozmów.

- Jeszcze do niej wrócimy, hyung.

Chytry uśmieszek nie zapowiadał nic dobrego. A to, co było jeszcze gorsze, to szaleńczy tętent serca, które niespokojnie obijało się o żebra Yongiego przez całą drogę powrotną do domu.

Kartka papieru| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz