10. Co ja mam do tego?

9.2K 418 87
                                        

Patrzyłam na dwie grupy. Po jednej stronie stali dobrze mi znani chłopacy. Josh, Eliot, Smith i reszta drużyny z South High. Po drugiej dostrzegłam jedynie Jaspera. Byłam przekonana, że zaraz się zacznie. Że zaraz wszystko puści, a ja nie zdążę na czas.

Plan był prosty, ale ryzykowny. Zamierzałam zakończyć to, co się właśnie działo. Nie chciałam nawet do tego dopuścić. Konflikt South High i North High musiał się wreszcie skończyć. Może i nie miałam na to wpływu, ale teraz musiałam spróbować.

— Co tam, Brooks? — krzyknął jeden z chłopaków z mojej aktualnej szkoły. — Wiesz, ile już przeleciało twoją siostrzyczkę? Na czele z Quilem.

Słuchałam tego i zaczynałam coraz bardziej się denerwować. Plotki przestały mnie obchodzić, ale wiedziałam, że Josh nienawidził jak się z niego nabijali. Był zły, bo nie miał na mnie wpływu, a teraz dowiadywał się jakiś bzdur na mój temat. To nie mogło się dobrze skończyć.

— Zamknij mordę, Martinez — warknął mój brat. — Mam dość słuchania waszych fantazji. Wiem, że moja siostra to niezła dupa, ale na żadnego z was by nie spojrzała.

Chciałam się zaśmiać, bo Josh miał całkowitą rację. Żaden chłopak z North High nie zrobił na mnie większego wrażenia. Każdy z nich wyglądał jak typowy, rozpieszczony dzieciak z kaloryferem na brzuchu.

— Wolisz, żeby twój kumpel ją bzykał? — zaśmiał się kolejny z North High, a ja poczułam gulę w gardle.

Nie chciałam, żeby ktokolwiek inny dowiedział się o moim spotkaniu z Eliotem. Mimo, że do tego momentu bawiłam się świetnie, to nie chciałam kolejny, niepotrzebnych wyzwisk i plotek.

— Co? — usłyszałam głos Jaspera i schowałam się głębiej w krzaki.

— Widziałem ich dzisiaj w kinie — odpowiedział mu poprzedni. — Co się przejmujesz, Quil? To tylko jedna dupa.

— Zamknijcie wreszcie te ryje — ryknął mój brat, a ja poczułam ciarki na plecach. — Teraz się zabawimy.

Wiedziałam, że to ten moment. Musiałam działać. Może mój plan nie był zbyt mądry i bardzo ryzykowny, ale to dzięki niemu coś wreszcie mogłam zmienić.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wstukałam numer do szeryfa w naszym hrabstwie. Po paru sygnałach usłyszałam głos mężczyzny.

— Biuro szeryfa Burrowsa, słucham?

— Dobry wieczór, właśnie przejeżdżałam z mężem przez drogę do wschodniej części hrabstwa. W lesie stało pełno chłopców w licealnym wieku. Wyglądali jakby chcieli się pozabijać.

— Zaraz wyślę tam patrol. Dziękuje za zgłoszenie.

— Tylko szybko.

Rozliczyłam się i czekałam. Teraz wszystko zależało od Eliota. Nie mogłam tam wejść. Żaden z nich by mnie nie posłuchał. Eliot miał dosyć proste zadanie. Miał przeciągnąć ich rozmowę jak najdłużej, a na końcu zabrać stamtąd Josha. Nikt inny mnie nie obchodził. Tylko mój brat, który był najbardziej wystawiony na gniew chłopaków z North High.

— Chwila! — krzyknął Eliot, gdy chłopacy zaczynali się do siebie zbliżać. — Jak śmiecie obrażać moją dziewczynę?

Poczułam ciarki na plecach. Byłam w szoku, chociaż wiedziałam, że wywarłam na nim presję. Musiał działać i właśnie to robił, tylko nie w taki sposób jak sobie to wyobrażałam.

— Twoją dziewczynę? — zaśmiał się Jasper. — Pierwszy raz słyszę, żeby Riley chciała kogoś takiego jak ty.

— A ty niby dobrze znasz moją siostrę? — wtrącił Josh i podszedł do Jaspera z zaciśniętymi pięściami. — Nie wmawiaj mi, że ją znasz, bo wiem, że długo nie rozmawiacie.

ElitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz