4. Romantycznie, ale tak tylko trochę

Zacznij od początku
                                    

– Nie przesadzaj, Spidey! Gdybym nie chciał, to by mi tak nie zależało. Każdego innego miałbym pewnie w dupie i co najwyżej bym zrobił, to wezwał karetkę na miejsce zdarzenia, a potem sam spierdolił. No, w sensie pewnie pomoc medyczna w szpitalu byłaby dla ciebie dużo lepsza, ale zgaduję, że lekarze mają jakieś zmowy z glinami i zaraz by ci zdjęli maskę, a potem wzięli na komisariat. Chyba nie masz dobrych relacji z psami, huh? Spoko, ja też nie, dlatego się tobą trochę zaopiekowałem. Lubię cię, stary, dlatego czuj się jak u siebie! Nie mam pierwszorzędnych warunków i mam nadzieję, że nie zamarzasz pod tym kocem, skoro już i tak cię rozebrałem... – uśmiechnął się w tak jednoznaczny sposób, że aż go walnąłem w ramię. Nadal się uśmiechał i chyba patrzył mi na odkryty tors, który zaraz przykryłem kocem. Właściwie to otuliłem się nim po samą szyję. Też całkiem lubiłem Deadpoola i miałem miły sentyment do misji, które wcześniej razem przeżyliśmy, a teraz byłem mu naprawdę wdzięczny za pomoc, ale Deadpool pozostanie Deadpoolem, czyli zboczonym kretynem z niewyszukanym humorem.

– Ale ty nie zdejmowałeś mi maski, gdy spałem? – upewniłem się, choć w tej kwestii mu raczej ufałem. Pool spoważniał nieco.

– Szanujmy się, prywatność to prywatność. Po coś zakrywasz twarz. Znaczy pewnie w twoim przypadku chodzi o bezpieczeństwo, a ja po prostu jestem szpetny – wzruszył ramionami i zaśmiał się. Przyjrzałem mu się, ale w pokoju było ciemno, a i tak miał na twarzy naciągniętą do połowy maskę. Mimo to wcale nie wyglądał "szpetnie", więc uznałem to za żart.

– Jakbym latał po mieście bez maski, policjanci natychmiast wiedzieliby, gdzie mnie szukać. Faktycznie za mną nie przepadają, skoro bawię się w samozwańczego stróża miasta bez żadnych uprawnień. Moi wrogowie też wcale nie muszą mnie znać – prychnąłem na tę oczywistość, chociaż wolałem jeszcze skrywać twarz, by przeciwnicy nie widzieli moich emocji i strachu (czego na głos już nie powiem).

– Rozumiem. No, ja mam to gdzieś, bo i tak nie znoszą mnie ani pod imieniem Deadpool, ani pod nazwiskiem Wade Wilson – rzekł swobodnie, a ja wytrzeszczyłem na niego oczy.

– Czekaj, przedstawiłeś mi się właśnie? Dlaczego?

– Mówiłem ci, że mam to gdzieś. Co ci da moje imię? Chyba niewiele, a zresztą mówiłem ci, Spidey, że cię lubię.

– Nie oczekuj, że zrobię to samo.

– Kurde. Niszczysz mi plany – uśmiechnął się, trzymając się wciąż żartobliwego tonu. Chyba – Dobra, a tak serio, to prześpij się jeszcze. Przyda ci się, a ja też się chyba kimnę, piwo przestało mi pomagać. W razie co masz tu Tabu, to kochane psisko. Potrzebujesz czegoś?

– Szklankę wody, jeśli mogę prosić.

Deadpool uśmiechnął się lekko, skinął głową i zaraz przyniósł mi z kuchni to, o co poprosiłem. Uniosłem się nieco, odchyliłem swoją maskę i wypiłem łapczywie wodę.

–Dzięki. Rany, szczerze nie spodziewałem się takiej sytuacji, w dodatku w twoim domu. Dobry z ciebie gość, Wade.

Uśmiechnął się szerzej na te słowa, a potem ziewnął przeciągle.

– Uch, miło mi to słyszeć i jakbyś potrzebował jeszcze kiedyś pomocy, to przynajmniej wiesz, gdzie wbijać. Wybacz, Pająku, ale chyba zaraz padnę. Miło mi się z tobą rozmawia w tak romantycznym świetle lampki, jednak idę spać. Jakbyś coś chciał, to albo mnie obudź, albo sam sobie weź. Jestem za biedny, żebyś mnie z czegoś okradał, więc chyba nie mam co się bać. Nie no, żartuję. Śpię jak niedźwiedź, więc powodzenia z budzeniem mnie. Mam jakieś żarcie w lodówce w razie co.

– Dzięki, ale też się jeszcze zdrzemnę.

– Chcesz buziaka na dobranoc?

– Nie, spadaj – zaśmiałem się i ułożyłem wygodniej na kanapie na swoim zdrowym boku. Faktycznie było mi trochę chłodno, ale już nic nie mówiłem. Nie lubiłem się komuś narzucać, szczególnie że byliśmy dla siebie prawie obcymi ludźmi. Parę akcji nie czyniło z nas przyjaciół, chociaż to dzisiejsze zdarzenie dużo mi powiedziało o tym, jaki Deadpool potrafi być czasem opiekuńczy.

Najemnik wstał, przeciągnął się, życzył mi miłego wypoczynku i skierował się do sąsiedniego pokoju, w którym miał swoje łóżko. Przymknął drzwi i usłyszałem, że położył się na materacu bez zdejmowania z siebie bluzy ani spodni. Chyba był naprawdę zmęczony. Mnie również bardzo szybko zmorzył mocny, leczący sen. 

________________________________

Szybkie info co do relacji, która jest między Pająkiem a Poolem. Wiadomo, że w komiksach każdy wie o wyglądzie i nazwisku Wade'a, bo się z tym nigdy nie krył, a na pewno nie ze względów bezpieczeństwa or something, ale dla wyższych celów Pete pozna tożsamość swojego kumpla dopiero teraz, tak na bieżąco xD Chyba nikomu nie będzie to przeszkadzać. 

I teraz tak wstawiłam te cztery rozdziały prawie że hurtowo, żeby mieć tu jakikolwiek zarys fabularny dla Was, ponieważ, jak niektórzy się już we mnie orientują, gdy nie mam weny, to potrafię wstawiać coś co miesiąc lub dwa XD Więc póki mam na to chęci, piszę i piszę, wykorzystując swój wolny czas. 

Do następnego! 

Zwariowałeś, Parker |SPIDEYPOOL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz