19. Miłosne kłopoty (Lily Luna Potter i Lorcan Scamander)

1K 29 5
                                    


Fandom: Harry Potter

Pairing/postacie: Lily Luna Potter i Lorcan Scamander

Rodzaj: miniaturka, one-shot

~

To nie ja wpadam w kłopoty,

tylko one wpadają we mnie.

PearlSoul25




Koniec sierpnia zbliżał się wielkimi krokami. Wszyscy Weasleyowie wiedzieli, co to oznacza - rodzinną wyprawę! Od kilku już dobrych lat Ron, Harry i George organizowali taką wycieczkę raz w roku, zawsze wybierając jakieś nowe miejsce. Przyjęcia te wszyscy uznawali za wyjątkowe i jeśli ktoś miał coś do roboty w tym czasie, zawsze to odwoływał. Może to przez przepyszne dania Molly, które dwa tygodnie wcześniej gotowała w zastraszających ilościach, a może to przez możliwość spotkania się razem z całą rodziną (w której skład wchodzili również Lonbottomowie, Scamanderowie, Krumowie i Potterowie, rzecz jasna) i poplotkowania o czarodziejskim świecie.

W tym roku wybrali niewielką polanę niedaleko lasu położonym w północnej Anglii. Harry, Ron i George od samego rana przynosili przygotowane przez Molly potrawy, a także ustawiali stoliki ciągle myląc się w obliczeniach ile ich wszystkich będzie. Hermiona, Ginny i Angelina śmiały się do rozpuku z ich głupich min, kiedy wychodziło im o jedną osobę za dużo, a potem nagle o trzy za mało.

Lily Luna tymczasem snuła się markotnie między nimi. Albusa nie było w domu, więc nie chciała zostawać sama. Co prawda była możliwość pójścia do Hugona, ale Potterówna nie chciała patrzeć na Rose i jej świecące oczka. Pozostało jej tylko czekać na Lorcana.

Zjawił się trochę późno. Zdążyła przybyć już Różowa Roxi z Fredem (oczywiście z kryminałem w ręku) Victoire (jej różowe szpony niemalże lśniły w ciemnościach) z Tedem, Dominique z narzeczonym Stefanem Krumem, Louis, babcia, dziadek, wujek Percy, Audrey, Molly i Lucy, wujek Neville z Hanną i małym Frankiem... i wiele więcej osób, ale Scamanderów wciąż nie było.

Lily przegryzała właśnie nerwowo wargę, kiedy spostrzegła ciocię Fleur. Nie myśląc długo, zanurkowała w krzakach. Jeszcze jej tego było trzeba, aby ciotka zamęczyła ją pytaniami na temat tego, czy ma chłopaka. Jakby tylko to się liczyło.

Prawie dostała zawału, gdy pięć minut później, ktoś pociągnął ją za ramię. Na widok Lorcana rudowłosa pisnęła cicho, nie mogąc się powstrzymać, a potem rzuciła się na niego z taką siłą, że oboje upadli na ziemię. Jasna grzywka zakryła Lorcanowi całe pole widzenia, na co Lily uśmiechnęła się szeroko.

Nie widziała go przez całe wakacje, ponieważ pojechał z rodziną do Egiptu, a mama oczywiście nie pozwoliła jej zabrać się z nimi (a przecież tak ją prosiła!). Z perspektywy czasu nie miała pojęcia, jak wytrzymała bez niego tyle czasu. Z Albusem zdążyła pokłócić się już chyba ze sto razy. Natomiast z Jamesem dwa razy tyle, co było dość niepokojące, bo od jakiegoś czasu nie mieszkał już w Dolinie Godryka.

- Z twojego powitania śmiem twierdzić, że umierałaś z tęsknoty za mną - powiedział, kiedy wreszcie pozwoliła mu oddychać. Lily Luna natychmiast przywołała się do porządku i obrzuciła go miażdżącym spojrzeniem.

- Ani mi się śni, Scamander. Właściwie to... nawet nie zauważyłam, że cię nie było...

- Mów co chcesz moja droga, ale oboje znamy prawdę - mruknął teatralnym szeptem z trudem powstrzymując się od śmiechu. W tej samej chwili ciotka Fleur znalazła się niebezpiecznie blisko nich dlatego oboje zanurkowali w dół, wstrzymując oddech. Na szczęście zaraz dorwała się do Rose Weasley.

Zagubione niebo ||miniaturki HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz