23. Rysełki Lucyferki

503 52 6
                                    

Tytuł: Rysełki Lucyferki

Autor: -_Lucyferka_-

Kategoria: Losowo, grafika


PIERWSZE WRAŻENIE:

Jeśli chodzi o pierwsze wrażenie każdemu bezdyskusyjnie w oczy rzuca się okładka i tytuł pracy. Z przykrością muszę stwierdzić, że ani jedno, ani drugie mnie nie zachęciło.

Przede wszystkim nie przepadam za długimi tytułami, ale u Ciebie jest on całkiem zasadny. Wciąż mam jednak problem z pierwszym „członem", czyli niejako głównym tytułem pracy. „Rysełki Lucyferki" niestety nie są sloganem zachęcającym, a, przynajmniej mi, kojarzą się z infantylizmem i brakiem profesjonalizmu. Rozumiem, że chciałaś zastosować tutaj chwytliwy rym, który miał dobrze brzmieć wraz z Twoją nazwą użytkownika, ale w mojej opinii nie wyszło to tak jak powinno.

Co do samej okładki... Cóż, na pewno muszę Cię pochwalić, że użyłaś do jej stworzenia własnego rysunku, co się ceni. Problem jednak tkwi w wykonaniu. Osobiście proponowałabym popracować nad nią z kimś, kto się na tym zna, a okładkowni jest wiele. Najlepiej, gdybyś wykonała sobie jakąś pracę w digitalu (widziałam, że coś w tym kierunku tworzysz), a następnie dobrała do tego dobry font i jakieś efekty/bajery/cokolwiek Ty i grafik uznacie za słuszne. Główną wadą Twojej okładki jest fakt, że masz na niej wyeksponowany jedynie szkic, właściwie samą uciętą głowę, zalążek pracy, a nie efekt. Zaręczam, że jeśli chodzi o kwestie obwoluty nie można pozwalać sobie na półśrodki (szczególnie, gdy obracamy się w sferze artystycznej), a Twoja niestety wygląda na wykonaną za ich pomocą.

Na koniec wstępu wspomnę jeszcze o opisie, który, choć w dużej mierze ważniejszy w przypadku prac stricte literackich, nie może być pomijany w artbookach. W Twoim znajduje się całkiem pokaźna liczba błędów, której nie będę tutaj wytykać, bo chodzi głównie o interpunkcję, którą w znaczącej liczbie przypadków z sukcesem sprawdzisz na stronach pokroju Language Tool. Jedno natomiast mnie martwi. Już na samym wstępie oznajmiasz potencjalnemu odbiorcy, że właściwie nie wiesz, dlaczego on w ogóle zagląda do Twojej pracy, bo przecież jest wiele lepszych. Z doświadczenia wiem, że jest to absolutnie najgorsza rzecz, jaką można zrobić. Po pierwsze: jeśli Tobie się coś nie podoba, nie publikuj tego, a jeśli już, to nie marudź, jak bardzo jest to okropne. Sama cofnęłam publikację swojego artbooka, bo czułam, że to nie to, nawet jeśli ludzie pisali inaczej. Jak masz zachęcić kogokolwiek do oglądania Twoich rysunków, skoro sama uważasz, że są złe? Po drugie: jeśli masz na celu otrzymywanie komentarzy pełnych współczucia, które to rozpływają się nad Twoimi pracami, by udowodnić Ci, że wcale nie są tak złe, jakimi Ty je postrzegasz, to duży błąd. Nie twierdzę, że jest tak na pewno, ale wolę napisać na zaś. Nie dostaniesz w taki sposób konstruktywnej krytyki, która w gruncie rzeczy powinna być celem każdego twórcy, a puste pochwały na nic się zdają w perspektywie długofalowej – są krótkotrwałym sposobem na podbudowanie własnego ego, a nie czymś, co pomoże Ci czynić Twoje prace lepszymi.

OGÓLNY ODBIÓR:

Zacznę od dużych ogółów, potem przejdę do szczegółów i konkretnych przykładów. Dlaczego, kochana, masz taki bałagan w tym artbooku? Naprawdę, pierwsze, co się rzuca w oczy, to monstrualna ilość rozdziałów, a jak się później okazuje, całkiem spora część z nich jest właściwie jedno czy dwuzdaniowymi informacjami dotyczącymi Twoich rysowniczych planów. I okej, niby nie ma w tym nic złego, ale po co ma to wisieć kilka miesięcy, gdy już dawno straciło jakąkolwiek ważność? Traktuj swój artbook jak portfolio, a nie szkicownik, w który możemy wcisnąć praktycznie wszystko. Jeśli chcesz, by brano Twoje prace na poważnie, podchodź do tego z powagą. Oczywiście nie mówię, że Wattpad to Akademia Sztuk Pięknych w Paryżu, ale tak niewielka zmiana może znacząco wpłynąć na odbiór Twoich prac jako całości.

Recenzje na miarę - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz