Drrrr drrrr...
-Halo?
-Samanta!! Gdzie ty jesteś!!!? Dzisiaj ważny wykład!!!
-O jeju... Będę za 5 minutIle sił w nogach zaczęłam biec do swojego pokoju gdy byłam już na zakręcie potknęłam się o i bluzę ciemnooki szatyna.
-Co się dzieje?- zapytał ciemnooki.
-Nic, tylko właśnie spóźniam się na ważny wykład.-dodalam z sarkazmem.
-Spokojnie, ubierz się a ja cię podwioze.-powiedzial szatyn wstając z kanapy.Założyłam czarną bluzkę, jeansowe spodnie i czerwoną bluzę z adidasa, zmyłam wczorajszy makijaż i zabrałam się za robienie nowego, gdy byłam już ubrana i umalowana pobiegłam zakładać moje szare trampki.
-Już, gotowa?-zapytał ciemnooki.
-Gotowa, możemy iść. A ty nie idziesz do szkoły??-zapytałam miłym głosem.
-Mam przełożone lekcje, zaczynam dopiero o 10.-dodal z uśmiechem na twarzy Alex.Droga minęła w ciszy zadno z nas nie miało zamiaru się odzywać. Po 5 minutach drogi byłam już pod swoją szkołą.
-Alex...-wypowiedzialam imię chłopaka.
-Tak?-z ciekawością zapytał chłopak.
-Dziekuje.- podziękowałam Aleksowi, przytulając go.Gdy wyszłam z samochodu zaczęłam biec takie 3... 2... 1... Run!! Mało nie zgubiłam butów.
Weszłam do klasy i zastałam tam profesora Wąsa.-Dzień Dobry, przepraszam za spóźnienie.
-Dobry dobry. Mam nadzieję że to pierwszy i ostatni raz Samanta w przeciwnym razie nie dopuszczę cię do następnego egzaminu.
-Obiecuje to się nie powtórzy.Lekcje minęły, egzamin poszedł mi całkiem dobrze nawet bardzo, ciągle zastanawiałam się nad tym czy szatyn powinien być moim współlokatorem.
-O nie autobus się spóźnia.- mruknęłam do Ani.
-No, pewnie znowu będzie o 16.-dodala Ania ze smutkiem.
-Patrz jednak nie!-krzyknelam patrząc się na nadjeżdżający autobus.Obie weszliśmy i zajęliśmy miejsca obok siebie, niestety za nami musiały siąść te wredne dwie małpy... tak... Jessica i Bronchilda...
Co to wogóle za imię... Bronchilda..-No to opowiadaj..- głos Jessicy przerwał Ani.
-No wiesz dzisiaj jestem umówiona z Alexem, ma pozbyć się swojej nędznej współlokatorki abyśmy mogli być sami.- powiedziała na cały autobus Jessica
-Chyba chciała żebyśmy słyszały.-szepnęłam do Ani.Miałam na tyle wielkiego pecha że wysiadałam z Jessicą na tym samym przystanku.
Wychodząc z autobusu ujrzałam Alexa czekającego na kogoś...ciekawe czy namnie czy na tą małpę...
-Hej.- powiedział ciemnooki.
-Hejoo!!- krzyknęła Jessika.
-To co Samanta jakiś obiad na mieście czy w domu?-zapytał Alex.
-Może dzisiaj w domu a następnym razem na mieście?
-Jasne. To może jakieś zakupki w Biedronce?-zapytał z uśmiechem.
-Nie wzięłam pieniędzy.-ze smutkiem dodałam.
-Spokojnie ja mam.-usmiechną się i mnie objął jedną ręką.Cóż to był za widok, tą smętna mina Jessiki, gdybyście ją widzieli, jak mokry kot, którego by ktoś oblał wiadrem lodowatej wody.😂😂
Weszliśmy do sklepu i nagle rozległ się dzwonek. Drrrr drrrr.
-To Ania. -powiedziałam do Aleksa.
-Odbież będę na dziale warzywnym.
-Halo, nie mogę na razie gadać oddzwonię później oki?
-Jasne to papa.- miłym głosem dodała Ania.