Fred i George byli za nią i wydawali z siebie głośne odgłosy wymiotowania, ale pani Weasley tego nie zauważyła. Trzymała Rona wokół szyi i całowała go po całej twarzy, która obrała jaśniejszą czerwień niż jego plakietka.

- Mamo... Przestań... Mamo, uspokój się - wymamrotał, próbując ją odepchnąć.

Po chwili pani Weasley spytała, co Ron chciałby z tej okazji dostać, na co ten wypalił, że miotłę. Szybko powiedział, że nie jakąś niesamowitą, bo miotły były drogim biznesem. Wtedy w głowie Callie narodził się pewien pomysł.

- Hej, a wy byście chcieli nowe miotły? - zapytała bliźniaków, wsadzając głowę pomiędzy nich. - W tym roku w końcu wraca Quidditch, nie?

- Daj spokój, Callie - odparł od razu Fred.

- Miotły to drogi biznes - dodał George, kręcąc głową.

- Ale chcielibyście - zauważyła dziewczyna.

Fred i George wymienili tylko niepewne spojrzenia, co było dla Callie doskonałą odpowiedzią. Oczywiście, że chcieliby, ale nigdy w życiu by o to nie poprosili. Na szczęście Ślizgonka miała już plan.

Pani Weasley jeszcze chwilę poświętowała, pocałowała Rona jeszcze raz i wyszła z pokoju z zamiarem udania się na Pokątną. Wtedy miny Freda i George'a diametralnie się zmieniły, a bliźniacy znowu wymienili spojrzenia, tym razem szelmowskie.

- Nie masz nic przeciwko, jeśli my cię nie pocałujemy, Ron? - powiedział Fred z udawanym przerażeniem. - Zachowam to dla Callie, okej? - dodał, co ją bardzo rozbawiło.

- Ale możemy się ukłonić, gdybyś chciał - powiedział George.

- Och, zamknijcie się - odparł Ron, patrząc na nich wściekle.

- Albo co? - powiedział Fred, gdy złośliwy uśmieszek rozpostarł się na jego twarzy. - Dasz nam szlaban?

- Chciałbym zobaczyć, jak tego próbuje - zaśmiał się George złowieszczo.

- Mógłby, jeśli nie będziecie się pilnować! - zawołała wściekle Hermiona.

Fred, George i Callie wybuchli niepohamowanym śmiechem. Cała trójka była na skraju rozpłakania się z rozbawienia. George złapał się za brzuch, a Callie oparła czoło o plecy Freda, nie mogąc się powstrzymać. Ron wymamrotał tylko do Hermiony, żeby już nic nie mówiła.

- Tego to nawet ja nie próbowałam, Hermiona - powiedziała Callie, nieudolnie próbując się uspokoić. - Ale spędziłam z nimi szlaban i nie było to łatwe. Nie próbowałabym, serio.

- To był najfajniejszy szlaban, jaki mieliśmy w tej szkole - przyznał Fred, na moment uśmiechając się szczerze, a nie szelmowsko.

- Ta, naraziłam się na morderstwo ze strony Snape'a i zrobiłam go za was - powiedziała Callie, mrużąc oczy na obu bliźniaków.

- No właśnie - odpowiedzieli symultanicznie już ze złowieszczymi minami, czym obaj zarobili sobie dźgnięcie w żebra.

Hermiona wyglądała na kompletnie oburzoną i najwyraźniej chciała się kłócić, ale zarówno Harry, jak i Ron dyskretnie mówili jej, żeby się nie wtrącała.

- No, ale będziemy musieli się pilnować, George - powiedział nagle Fred, udając, że się trzęsie - z tą dwójką nas obserwującą...

- Ta, wygląda na to, że nasze dni łamania zasad dobiegły końca - dodał George, kręcąc głową.

I po tym, z głośnym trzaskiem, cała trójka się deportowała do pokoju bliźniaków.

- Dobra - powiedziała Callie, klaszcząc w ręce. - Idziemy się pakować.

- E tam, po co - George machnął niedbale ręką i beztrosko rzucił się na swoje łóżko, po czym położył sobie ręce pod głowę. - Mamy cały dzień, spakujemy się w jakieś pięć minut.

- Dokładnie - dodał Fred, rzucając się na łóżko obok brata.

Callie popatrzyła na nich ze zrezygnowaniem i ręce jej opadły.

- Nie wierzę w was - powiedziała, kręcąc głową.

Wtedy Fred nachylił się nieco i uderzył George'a w głowę, na co ten krzyknął z pretensją.

- Ty patrz, a on jest prawdziwy!

Już za sekundę George odwdzięczył się tym samym.

- Ej, on też!

- Dobra, dobra, nie bijcie się - powiedziała Callie, już się uśmiechając: oni potrafili ją rozbawić  każdego dnia i dziewczyna w ogóle nie myślała o tym, że na zewnątrz panowało jakieś zagrożenie, a o Ślizgonach zapomniała już całkowicie... Aż do tamtego dnia.

- Chodź tu - powiedział Fred, przysuwając się do George'a, by zrobić po swojej wolnej stronie miejsce dla Callie.

- Sprowadzacie mnie na złą drogę - powiedziała tylko Ślizgonka i również wskoczyła na złączone łóżka.

- I dobrze - odparli obaj bliźniacy naraz.

- Popatrz, już nie będziesz prefektem, z kilometra widać nasz dobry wpływ - zauważył George, jeszcze bardziej rozbawiając dziewczynę. Jednocześnie... Te słowa przypomniały jej o smutnym aspekcie nadchodzącego roku szkolnego.

- Jeju... Chyba w tym roku będę spała w tajnym przejściu - stwierdziła Callie, gapiąc się na ciemny, drewniany sufit. - Nie wyobrażam sobie powrotu do tej zgrai... Jak dobrze, że to już ostatni rok.

- Spanie w przejściu to jest bardzo dobry pomysł - zauważył od razu Fred, obejmując ją ręką. - Wiesz, w ogóle nie wiem, po co my idziemy do szkoły w tym roku. My z pieniędzmi od Harry'ego możemy już założyć nasz sklep, ty znasz się na eliksirach tak dobrze, że już możesz je sprzedawać i...

- Wykluczone, Fred - przerwała mu Callie stanowczo, uderzając go lekko w rękę, którą ją obejmował. - Poza tym, jeśli chcę sprzedawać eliksiry na szeroką skalę, muszę mieć pozwolenie, a żeby mieć pozwolenie, muszę mieć dyplom... Zresztą, nie zostawicie mnie samej w szkole, prawda?! Nie możecie!

Fred i George wymienili spojrzenia, przez chwilę nic nie mówiąc. Wreszcie odezwał się George:

- Nie zostawimy - powiedział niezbyt przekonującym tonem.

Węże nie śmieszkują • Fred Weasleyजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें