Rozdział 3

591 39 0
                                    

Obudziłam się w pokoju Harry’ego. Co było dziwne:

1) Zasnęłam na kanapie.

2) Chyba bym poczuła jak zwykle gdyby mnie tu ktoś przenosił.

Kurde, co się ze mną dzieje. Oni źle na mnie wpływają. Muszę się odizolować.

Styles znowu mnie przytulał, a ja nienawidzę jak ktoś mnie przytula. Zdjęłam delikatni jego rękę ze mnie, następnie strzeliłam go z liścia i zwaliłam z łóżka.

- Co się dzieje?! Za co to?! - Wydarł się Harry.

- Mnie się nie przytula. - Powiedziałam spokojnie.

- Ostatnio też cię przytulałem i..

- I zwaliłam cię z łóżka. Dziś dostałeś w mordę i zleciałeś z łóżka.

- Za przytulanie ??

- TAK. - Wstałam i jak gdyby nigdy nic wyszłam. Poszłam się ogarnąć i ubrać. Kiedy myłam zęby uświadomiłam sobie, że dziś wyruszamy w trasę. -,-' A tak właściwie nawet nie wiem gdzie najpierw lecimy, jedziemy.. Może nawet płyniemy.

Zeszłam na dół. W kuchni siedzieli wszyscy, nawet Styles, który do policzka przykładał lód.

- Ej, Harry. Czemu przykładasz ten lód do policzka?-Zapytał Louis. Ja się uśmiechnęłam pod nosem, za to Styles się nie odezwał.

- Harry, no mów. - Zachęcał Zayn.

- Dostałem z liścia. - Powiedział z grymasem.

- Od kogo ? - Ty razem zapytał Niall z pełną buzią. Ledwo, co go zrozumieliśmy.

- Od niej. - Harry wskazał na mnie.

-Dlaczego go walnęłaś ? - Lou.

- Bo mnie przytulał.

- Dałaś mu z liścia, bo cię przytulał.. - Powtórzył z niedowierzaniem Zayn.

- Zwaliłam go też z łóżka. - Powiedziałam. Podeszłam do stołu i wzięłam sobie jabłko z miski. Poszłam z nim do salonu i usiadłam sobie pod kanapą na podłodze. Nie pytajcie, dlaczego na podłodze. Ja po prostu jestem dziwna. Po chwili dołączyła do mnie Tiff..

 -Zjadłaś?-Zapytałam.

- Tak. - Jakoś jej nie uwierzyłam.

- Ej, czy Tiffany coś zjadła?! - Wydarłam się.

- Nie! - Odkrzyknęła mi Bell.

- Idziesz i jesz jakieś płatki. - Powiedziałam patrząc jej w oczy. Ona zawsze się łamie jak ktoś coś jej każe patrząc w oczy. Podniosła się i wróciła do kuchni.

- Za godzinę mamy samolot, chłopaki pospieszcie się! - Krzyczał Liam. My z dziewczynami stałyśmy w przedpokoju gotowe do wyjścia. A ja myślałam, że to Bella godzinami się przygotowuje. -,-"

Po 15 minutach zeszli i ruszyliśmy na lotnisko. A propos nadal nie wiem gdzie lecimy.

Na lotnisku był już wujek Paul. Odprawa poszła sprawnie. Mają szczęście, bo byłabym zdolna zrobić awanturę.

W samolocie myślałam, że wyjmę nóż i pozabijam wszystkich wkoło mnie. Wujek usadził mnie pomiędzy Harry’m, a Niall'em. Jeden narzekał na brak telefonu, a drugi, że jest głodny. Moja cierpliwość powoli się kończyła. Meg z Mel obserwowały mnie. Były gotowe powstrzymać mnie przed morderstwem.

- Jeśli życie wam jeszcze miłe to radze uciszyć te mordy! - Wydarłam się na cały samolot. Harry uciszył się z grymasem, a Niall był bliski płaczu. Patrzył na mnie tymi błękitnymi tęczówkami. Przez chwilę prawie uległam i chciałam przeprosić, ale przypomniałam sobie, kim jestem. Niall zaczął się tulić do mojej ręki i nadal jęczał, że jest głodny. Gdyby Tiff się w nim nie kochała przywaliłabym mu.

Learn to LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz