— Nie mogę ci nic powiedzieć, ani napisać bądź pokazać związanego z wypadkiem... Ale — ostatnie słowo przeciągnęła, uśmiechając się chytrze — mogę ci coś podarować. Na pewno ci się spodoba — mówiąc to, wręczyła mu opakowanie z płytą CD.
Ruszyła w stronę ekspresu i wyszeptała coś, jednak Harry był zbyt zajęty gonieniem swoich myśli, by bardziej przeanalizować tą sytuację. Puściła mu oczko i uciekła z gabinetu, wołając jeszcze bardzo głośne: powodzenia.
Z zaciekawieniem przyjżał się okładce. Na ciemno szarym tle odznaczała się blada twarz, przysłonięta chustą, ukazująca tylko niezwykle malinowe oczy i bardzo jasne, blond włosy. Chłopaka z okładki można było określić jednym, prostym słowem.
Piękny.
Na jasno niebieskim tle pochyłą czcionką napisano tytuł: Blue Boy. Drżącymi rękami otworzył opakowanie. Jego oczom pokazała się błyszczącą płyta w kolorze oczu jej właściciela. Jednak nie to zwróciło uwagę Harry'ego. O wiele bardziej zainteresowała go karteczka, pozostawiona przez Hermionę. Wstrzymał oddech i wziął ją w ręce, wpierw odkładając płytę. Mechanicznie ruszył w stronę ekspresu w tym samym czasie, otwierając zagiętą parę razy karteczkę.
Noż kiedy udało jej się to tak złożyć?!
Warknął zdenerwowany i prwie rozerwał skrawek, ukazując jego zawartość. Wziął łyk kawy i zaczął czytać.
Kawiarenka Secret Garden,
Dzielnica czarodziei,
Nowy York
P. S Do kawy dolałam ci eliksiru słodkiego snu. Masz pięć minut za nim odlecisz.
Buziaczki,
Hermiona
Sapnął ze złości. I z hukiem idłożył kubek rzucając mu mordercze spojrzenie.
A tak dobrze mu szło.
Zostały mu jakieś trzy minuty do "spotkania" blondyna i już czuł obezwładniający go smutek i zmęczenie. Różdżką zamknął drzwi, opadając na kanapę. Ostatnie co zrobił, to mocne ściśnięcie skrawka papieru. Potem była już ciemność wypełniona pięknym śmiechem, przeistaczająca się w coś pięknego.
***
Tym razem spacerowali po ulicach zatłoczonego Nowego Yorku. Blondyn trzymając go za rękę, ciągnął go w stronę Central Parku. Harry przewrócił oczami i pozwolił się ciągnąc między tłumami ludzi, których mijali.
Zdąrzył się już zorientować, że wraz z blondynem mieszkali w Nowym Yorku, gdyż większość snów odbywała się właśnie tam.
Szarooki gwałtownie zatrzymał się i oklapł na ławkę.
— Jak było w pracy, Potty? — zapytał.
— Jak zwykle. Papierkowa robota. Dużo czasu minie zanim dostanę awans i zostanę aurorem w terenie. A u Ciebie?
— Świetnie. Nie długo wydaję swoją pierwszą płytę! Nie zamieściłem na niej twojego utworu, gdyż jest tylko nasz i nie chce się nim z nikim dzielić! — powiedział żarliwie i pocałował bruneta w policzek.
Ten w odpowiedzi zaśmiał się i objął go ramieniem.
— Tak. Tak. Tylko nasz. A co powiesz na maraton filmowy dziś wieczorem, co? Możemy nawet obejrzeć Kapitana Amerykę.
— Ale ty nienawidzisz tego filmu! — zaśmiał się blondyn.
— Wszystko dla ciebie, kochanie — uśmiechnął się i puścił mu oczko, a szarooki trzepnął go ręką po głowie.
— A to za co?
— Za to, że cię kocham.
— Masz dziwny sposób okazywania miłości — zaśmiał się.
Oczy blondyna zawęziły się w szparki, a on sam iście Ślizgońsko wystawił mu język.
— Mój uroczy wężyk — odparł Harry i przyciągnął go do pocałunku.
Po chwili oderwali się od siebie. Brunet wstał i złapał za rękę niższego od siebie chłopaka, ciągnąc go w górę. Splotli razem palce i udali się do swojej ulubionej kawiarni.
Już po chwili stali pod wciśniętą między wysokie budynki, małą kawiarenką w kolorze wiśni. Drzwi wejściowe były ciemne i zdobione małymi, złotymi winoroślami. Przeszli przez nie do dobrze znanego im wnętrza.
Środek budynku wyglądał jak żywy ogród z mnóstwem świec i małych latarni, sprytnie po ukrywanych wśród roślin. Gdzie nie gdzie rozwieszone były białe, siatkowe hamaki.
Mineli parę losowo ustawionych stolików i usiedli przy swoim stałym miejscu.
Otaczały ich dzikie kwiaty i mech, a naprzeciwko znajdował się mały wodospad, nadający temu miejscu czarodzieskiego klimatu. Przed nimi pokazała się średniego wzrostu brunetka o mopsiej twarzy, którą rozświetlał ogromny uśmiech.
— Nie szczerz się tak- — w tym momencie usta blondyna poruszały się bez żadnego dźwięku, kiedy wypowiadał imię dziewczyny, jednak po chwili znowu mówił — Arystokratce tak nie wypada — dokończył wyniosłym tonem, unosząc dumnie podbródek.
— Oh, daj spokój- — kolejne bezdźwięczne imię — wiesz, że porzuciłam tamto życie.
Blondyn wywrócił oczami po czym popatrzył na Harry'ego.
— Poprosimy to co zwykle plus... —zawachał się przez chwilę i spojrzał na blondyna — plus ciasto czekoladowe.
Mówiąc to ani razu nie oderwał wzroku od błyszczących szarych oczu.
Ich własciciel uśmiechnął się i kiwnął głową w stronę dziewczyny. Ta uśmiechnęła się tajemniczo i zniknęła z cichym "pop".
— Uwielbiam to miejsce — westchnął Potter.
— A ja uwielbiam ciebie — powiedział z uśmiechem jego towarzysz.
— Myślałem, że mnie kochasz! — krzyknął teatralnie zielonooki i założył ręce na piersi.
Uniósł podbródek w górę i odwrócił się bokiem od śmiejącego się Ślizgona.
YOU ARE READING
I like me better when I'm with you | Drarry ✔️
FanfictionHarry traci pamięć podczas wypadku. Zaczyna śnić o blondynie, którego twarz zawsze pozostaje zagadką. Potter niedługo ma się żenić, jednak najpierw postanawia odnaleźć chłopaka ze snów. W podróży towarzyszy mu płyta tajemniczego wykonawcy i piosenk...
2. Blue Boy
Start from the beginning
