Rozdział 14.

10.4K 627 19
                                    

Przez jakieś dziesięć minut leżałam w łóżku, przyciśnięta do ciała Zayna i kompletnie sparaliżowana. Nie wiedziałam do końca, jak mam się zachować. Z jednej strony marzyłam o ucieczce, ale z drugiej… czułam ciepło jego ciała, gorący oddech na karku i kłujący mnie zarost, a to wszystko… wywoływało w dole mojego brzucha znajomy ucisk, promieniujący na wszystkie inne mięśnie. Przyjemny ucisk. Mimo to nie potrafiłam się wyluzować, nie w takiej sytuacji.

Malik wyczuł to napięcie i zabrał dłoń z mojej talii, przenosząc ją na plecy. Mruknął bardzo spokojnie:

- Przestań się tak spinać, Ce. Nie zrobię ci krzywdy.

Prychnęłam cicho, co było odpowiedzią na tę deklarację. Poczułam, jak jego dłoń zwiększa nacisk na moje plecy, tak długo, aż nie rozluźniłam mięśni i głęboko nie odetchnęłam. Byłam pewna, że się uśmiechał, kiedy ponownie owinął mi ramię wokół talii.

- O wiele lepiej – stwierdził, ponownie przyciskając mnie mocno do swojego torsu.

Starałam się nie myśleć. Nie zastanawiać się nad tym, jak blisko jesteśmy i co moglibyśmy teraz robić. Wystarczyłoby, żebym zrobiła mały gest. Jakikolwiek. Wiedziałam, że i on tego chce. Obydwoje byliśmy najwyraźniej mocno poranieni. I wyposzczeni.

Za takie myśli miałam ochotę dać sobie mentalny policzek i dlatego mocniej wtuliłam twarz w poduszkę. On jednak nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Poczułam, jak lekko przesuwa ramię w dół, palcami wślizgując się pod materiał mojej koszulki. Wciągnęłam głośniej powietrze, kiedy przesunął nimi delikatnie po nagiej skórze.

- Powiesz mi teraz – powiedział cicho, wibracjami swojego głosu wprawiając moje ciało w lekkie drżenie – co takiego zrobił ci Styles, że od niego odeszłaś?

- A mogę liczyć na wzajemność? – zapytałam zaczepnie, chcąc stworzyć pozory pewności siebie. Tylko pozory.

Teraz to on się spiął. Czekałam dłuższą chwilę na jego odpowiedź, ale moja cisza utwierdziła go najwyraźniej w przekonaniu, że nie zacznę mówić, zanim on nie zagwarantuje mi tego samego.

Wypuścił powoli powietrze spomiędzy zaciśniętych zębów i wycedził:

- Może coś tam powiem.

- Okej – stwierdziłam beztrosko – W takim razie ja też powiem ci „coś tam” – po prostu dowiedziałam się, jaką ma przeszłość. I czym zajmuje się obecnie.

- Ile właściwie byliście ze sobą? – przy ostatnich słowach usłyszałam w jego głosie sarkazm. Najwyraźniej Malik nie wierzył w pojęcie „związek”. Ja też powoli przestawałam.

- Pół roku – odparłam lakonicznie.

- I przez cały ten czas się nie zorientowałaś? – jego ton kazał mi przypuszczać, że nie uważał mnie za najmądrzejszą osobę na świecie.

- O ile wiem, ludzie waszego pokroju nie obnoszą się z tym, czym się zajmują, prawda? – odcięłam się, a mocniejsze zaciśnięcie ramienia na mojej talii kazało mi przypuszczać, że trafiłam celnie.

- Nie wiedziałem, że jest w tym taki dobry – mruknął, uspokajając się lekko. Byłam pewna, że ma w tym momencie ochotę zapalić, ale coś kazało mu zostać w łóżku. A ja chyba wolałam, żeby posłuchał tego głosu. Jakkolwiek głupie to nie było.

- Nieważne  - ucięłam – Teraz twoja kolej.

Odsunął się ode mnie. Odwróciłam się przodem do niego, chcąc widzieć twarz chłopaka. Leżał na plecach, z ramionami podłożonymi pod głowę i wzrokiem wbitym w sufit. Miał zsuniętą do pasa pościel, a ja mogłam przez chwilę błądzić wzrokiem po jego perfekcyjnie wyrzeźbionym torsie. Ostatnim wysiłkiem woli oderwałam od tego miejsca swoje spojrzenie i przeniosłam  je na twarz Malika.

1000 ways to hell | z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz