Na stole leżało sześć kopii przerażającej książki oraz ona sama. Nikt nie potrafił zakończyć jej czytania, więc aby było raźniej postanowiliśmy zrobić to wspólnie.
-W kubie książki mamy...-zaczęła Lydia jednak przerwał jej Stiles.
-Pije się więcej wina, bo nie czytają prozę która wywołuje halucynacje.
-Mamy Malie, nikt nie będzie wybiegał na ulice.-odezwała się Kira.
-Albo gorzej.-dodał Scott.
-Tak jak było z Judie...-przyznała Malia, spotykając się ze wzrokiem wszystkich zebranych- rozdział trzynasty.
-Dam to mamie. Przypomni sobie morderczą dziewczynę z ogonem.-powiedziała Lydia, biorąc książkę do ręki.
-Jeśli działa.-dodał Stiles.
-Na pewno.-zapewniła.
-Jak to ?-spytał mój brat.
-Podczas operacji. Kiedy zobaczyłam okładkę poczułam....-zawahała się.
-Wyłaniające się wspomnienie.-Wzrok wszystkich powędrował na mnie- Co ?-spytałam zdziwiona, kiedy nikt nie odpowiedział wzięłam zbiór kartek i usiadłam na fotelu.
-Tak.-odpowiedziała Martin, po chwili ciszy. Chwilę jeszcze rozmawiali, jednak ja zagłębiłam się w lekturze.
Po kilku godzinach czytania Scott ledwo odwracał kartki, a czytanie sprawiało mu jeszcze większy trud. Theo wyglądał jakby czytał najzwyklejszą książkę na świecie. Kira ciągle wzdychała ze zmęczenia, Lydia siedziała spokojnie. A ja nie wykazywałam żadnych emocji. Książka jak książka. Nie czułam zmęczenia, a tym bardziej strachu.
-Czujecie coś ?-spytał Scott.
-Nie.-odpowiedziałam nie odrywając wzroku od kartek.
-Zmęczenie.-westchnęła po raz kolejny Kira.
-Głód.-dodała Lydia.
-On pyta o książkę.-powiedział Theo.
Kira położyła głowę na poduszce, po czym znów jęknęła.
-Serio ? Tylko mnie ta książka nie rusza ?-Zdziwiłam się- Nie mów, że się poddajesz.- Popatrzyłam na Kire wymownie.- Co ?-spytałam widząc na sobie wzrok Lydii i Scotta. Nie słysząc odpowiedzi zaczęłam kontynuować czytanie.
Nie minęła chwila, a Lydia spała na fotelu, Stiles na podłodze, Malia rozłożyła się na kanapie, Scott usypiał na siedząco, a Kira dawno odpłynęła w pokoju mojego brata. Wszyscy spali oprócz mnie i ....... Theo. Oderwałam wzrok od książki. Zauważając, że chłopaka nie ma wróciłam do książki.
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
----
Grałam wraz z Hayden w piłkę, kiedy to zauważył nas Liam, przy okazji rujnując nam grę. Nie spodobał mu się widok Hayden, która radziła sobie o wiele lepiej od niego, więc zaczął się popisywać. Oddałam dziewczynie piłkę mówiąc, że ma wygrać, po czym oparłam się o słupek i zaczęłam z uśmiechem przypatrywać się dwójce nastolatków.
W pewnej chwili Liam mocno zdenerwowany zamachnął się kijem tak mocno, że bramkarz wylądował na siatce w środku bramki. Dunbar dość przejęty przeprosił chłopaka, po czym podbiegł do niego i pomógł mu wstać.
Kiedy chciałam podejść do bety, na boisko z krzykiem wbiegł przerażony chłopak:
-Czy ktoś ma przy sobie inhalator !-Liam popatrzył na mnie, a jego usta poruszyły się. Scott. Od razu pobiegłam za nim. To wszystko przez tą cholerną książkę.
Wbiegłam do klasy, gdzie na ziemi leżał półprzytomny Scott. Uklękliśmy obok niego, a Liam wsadził mu do ręki inhalator.
-Scott ? Scott, ocknij się.-powiedziałam.
Wtedy Dunbar zrobił coś co na prawdziwego betę przystało. Zmienił kolor oczu, po czym powtórzył imię mojego brata. Scott zareagował od razu. Wziął inhalator i użył go.
-Dzięki.-powiedział oddychając głośno.
----
Szłam wraz z Malią po schodach, aby spotkać się z chłopakami, ponieważ pojawiła się nowa chimera.
-Gdzie Kira ?-zaczął mój brat.
-W bibliotece, a Stiles i Lydia w szpitalu.-odpowiedziała dziewczyna.
-Po co ?-spytał Raeken.
-Lydia chce się dowiedzieć co wydarzyło się w trakcie operacji.-wytłumaczyłam, spoglądając na chłopaka.
-Kiedy wrócą ?-spytał po raz kolejny mój brat.
-Czekają na włączenie prądu.-powiedziała Tate.
----
-Znajdźcie Stiles'a i Lydie, my idziemy poszukać mamy.-powiedział Scott, po czym skierowaliśmy się na prawo, zostawiając Malie i Theo w recepcji.
W pewnym momencie poczułam coś dziwnego. Niepokój. Coś mi nie pasowało. Zawróciłam. W końcu doszłam do drzwi prowadzących na dach. Otworzyłam je i zauważyłam chimerę atakującą Stiles'a.
-Hej !-krzyknęłam, zwracając na siebie uwagę, a odwracając ją od Stilinski'ego.
Chłopak podbiegł do mnie z zamiarem wymierzenia ciosu, jednak złapałam jego rękę i wykręciłam ją. Kopnęłam go w brzuch. Chcąc zrobić to po raz kolejny zamachnęłam się nogą, jednak chimera złapała za nią, po czym rzuciła obok leżącego Stiles'a. Gdy podszedł bliżej zamachnął się w naszą stronę, jednak przeszkodziła mu ręka, która trzymała go kurczowo za nadgarstek. Okazało się, że to Theo. Odciągnął chłopaka od naszej dwójki.
-Stiles ?-spytałam, jednak on przypatrywał się poczynaniom Raeken'a. Powtórzyłam jego imię jeszcze kilka razy, ale ogarną się dopiero gdy ciało chimery upadło bezwładnie na ziemie, a wokół niego zaczęła się tworzyć się kałuża krwi.
-Nie możecie im powiedzieć.-odezwał się Theo, patrząc w naszą stronę.
-Dlaczego ?-spytał Stiles.
-Ja nie powiedziałem o Donovan'ie.-odpowiedział pewnie.
-Czego nie powiedziałeś o Donovan'ie ?-Zdziwiłam się, a oni spojrzeli na mnie przerażeni.
********************
Troszkę dłuższy od poprzedniego. Następny rozdział będzie odstawał od fabuły :)I przede wszystkim będzie dłuższy :b
I przepraszam, ale nie potrafię opisywać walk...itp.
(763 Słowa)
CZYTASZ
Related | Theo Raeken | W trakcie korekty!
FanfictionRozdziały po korekcie, mają angielski tytuł! ~ Nie wiedziałam, że połączy nas cokolwiek. Sądziłam, że nie można bezpodstawnie stanąć po stronie wroga. Nie myślałam o tym, że ktoś będzie murem oddzielającym mnie od dobra. Ale teraz już wszystko wiem...