Rozdział pierwszy

758 38 11
                                    

Obudził mnie ryk budzika, który oznajmiał, że mamy już godzinę 8.30. Westchnęłam głośno i wstałam z łóżka, podeszłam do okna i je uchyliłam jednocześnie spoglądając przez nie. Wielki parking i park po drugiej stronie ulicy. Przeciągnęłam się i ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, nałożyłam szlafrok i wzięłam się za robienie makijażu. Nie robiłam go tak mocnego jak moja matka bądź niektóre dziewczyny, które wczoraj tu widziałam. Podkreśliłam jedynie brwi i rzęsy, nałożyłam podkład i wszystko przypudrowałam. Rozpuściłam moje długie brązowe włosy po czym zaczęłam je rozczesywać. Zawsze zaskakiwało mnie to jak niepodobna jestem ani do matki ani do ojca. Żadne z nich nie ma brązowych oczu ani kręconych włosów, oboje mają raczej małe, smukłe usta, natomiast moje są duże i pełne. Jestem w odróżnieniu do mojej mamy trochę, hm...większa. Ona jest smukła i zgrabna, mały biust, w przeciwieństwie do niej mam większy biust oraz znacznie szersze biodra. Jak byłam mniejsza przez moją głowę przelatywały myśli, że mogłam być adoptowana bądź lekarze mnie podmienili, ale szybko mnie opuszczały.

Gotowa już zerknęłam na plan internatu, który dostałam w celu odnalezienia tutaj stołówki. Jestem strasznie głodna, a za kubek kawy dam się pokroić. Jak najszybciej ruszyłam na parter wcześniej zamykając drzwi pokoju. Stanęłam przed ogromnymi, czarnymi drzwiami, a gdzie je przekroczyłam moim oczom ukazało się pomieszczenie wypełnione ciemnymi stołami, na których stał wazon z kilkunastoma różyczkami oraz rzędami krzeseł przy nich. Na końcu stołówki stał ogromny szwedzki stół, do którego od razu podeszłam. Chwyciłam beżową tacę, na któres umieściłam talerz oraz sztućce. Nałożyłam jedzenie, do białego kbeczka wlałam moją ukochaną kawę i usiadłam przy najbliższym wolnym stoliku.
- Josie, hej! - krzyknęła dziewczyna, która właśnie stanęła obok mnie. - Mogę się dosiąść?
- Jasne, proszę. - posłałam jej ciepły uśmiech.
- Jak ci minęła noc? Z kim dzielisz pokój?
- Nie mogłam na początku zasnąć, ale nie narzekam. W sumie nikt jeszcze do mnie nie dołączył. - wzruszyłam ramionami i upiłam łyk napoju. - A ty? Jak twoja współlokatorka?
- Hm...w sumie właśnie tu idzie. - uśmiechnęła się szeroko spoglądając na dziewczynę za mną.
Odwróciłam się i zobaczyłam niską, rudowłosą dziewczynę o intrygującym kolorze oczu, były praktycznie rude jak jej włosy, blada karnacja i piegowata twarzy tworzyły zabójczo piękny kontrast, a jej malutkie, smukłe usta były wręcz w kształcie serduszka.
- Josie, poznaj Rosaline, jest na pierwszym roku medycyny.
- Ojej, strasznie hm...ambitnie. Miło mi się poznać Rosaline. - wyciągnęłam rękę w kierunku dziewczyny, a ta ją uścisnęła.
- Oj, proszę Cię, mów mi Rosie. - posłała mi ciepły uśmiech. - Mogę się do was dosiąść?
- Jasne. - odpowiedziałyśmy chórem z Denise. - Jakie macie plany na dziś? - dodałam.
- Chciałyśmy iść na uniwersytet odebrać legitymację, gdy zaczną się zajęcia będzie tam masa osób, a później może pozwiedzamy trochę. Możesz iść z nami.
- W sumie czemu nie, nie mam planów na resztę dnia. - oznajmiłam biorąc gryza kanapki.
Cały ranek spędziłyśmy na stołówce planując nasze wyjście. Rosie jest równie sympatyczna co Denise. Umówiłyśmy się, że od razu po obiedzie ruszymy na Uniwersytet, a później na ulice Londynu.

***

Do internatu wróciłyśmy coś około 20.30, szybko zjadłyśmy kolację i wróciłyśmy do swoich pokoi. Byłam padnięta, zrobiłyśmy masę kilometrów i mam dość, marzę tylko o gorącym prysznicu i śnie.
- Jeśli ci kurwa nie pasuje to się wyniosę! - usłyszałam krzyk na korytarzu.
Widocznie nie tak szybko dostanę się do pokoju...
Dziewczyny, które mieszkają dosłownie tuż przy mnie kłóciły się. Z nadzieją, że przejdę obok tej sprzeczki niezauważona szłam cały czas prosto.
- Nie mam zamiaru znosić dłużej twoich hunorów! Mam Cię dość! - dziewczyna o czerwonych włosach wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami i spojrzała na mnie gniewnie. - A ty czego tu szukasz?!
- Idę do siebie, nie mam zamiaru mieszać się w wasze sprawy. - odpowiedziałam i ruszyłam dalej.
- Czekaj! - krzyknęła. - Przepraszam, mam z nią pokój już drugi rok i mam jej po dziurki w nosie!
- Okej...
- Mieszkasz sama co nie? - spojrzała na drzwi mojego pokoju.
- Tak, nikt nie dołączył do mnie. - wzruszyłam ramionami.
- Nie chciałbyś mnie przygarnąć? Nie mam gdzie mieszkać aktualnie. - zaśmiała się.
- W sumie mogę. - otworzyłam drzwi i wpuściłam czerwonowłosą do środka.
Teraz mogłam się jej lepiej przyjrzeć. Czerwone, długie włosy otulały jej smukłą, bladą twarz. Miała małe, piwne oczy i malutki nosek, w którym znajdował się srebrny kolczyk, wąskie usta pomalowane bordową szminką. Była strasznie szczupła.
- Cóż, jestem Alison, jesyem na drugim roku geologii. - powiedziała kładąc swoją torbę na łóżku.
- Jose, filologia angielska.
- Wiem. - zaśmiała się.
- Och...- zmarszczyłam brwi spoglądając na nią.
- Trzeba wiedzieć kto koło Ciebie mieszka. - uśmiechnęła się i rzuciła na łóżko.
Dziewczyna kompletnie odbiegała od mojego towarzystwa, ale była miła. No...pomińmy ten incydent na korytarzu, była zdenerwowana, a to ją w pewnym sensie usprawiedliwia.

***

Alison już śpi, a ja po raz kolejny mam problem z zaśnięciem tutaj. Do rozpoczecia szkoły zostało sześć dni. Z dnia na dzień moja ekscytacja wciąż rośnie. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 04, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

What if? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz