Jest zbyt duszno, wręcz nie ma czym oddychać. Nozdrza atakuje zapach alkoholu, mięty i papierosów, których nie wolno palić w pomieszczeniu, mimo rozłożonych na stoliczkach i pełnych spalonego tytoniu popielniczek. Gdy przechodzi przez próg, tym samym odnajdując się w głównym pomieszczeniu, marszczy swój malutki nos, ale to nie przeszkadza mu w tym, by z uśmiechem zamówić whisky. Zapomina o tym, jaka jest jego grupa krwi z pierwszą szklanką, a z trzecią nie wie, czy jest w domu, czy na jakimś statku kosmicznym i przez chwilę powątpiewa w klarowność alkoholu.
Jest bowiem zdecydowanie zbyt kolorowo. Neony przedstawiające kiczowate palmy i napisy, wiszące tuż nad barem kładą na wnętrze fioletowo-różowy szal z tiulu, a klimatyczne lampy znajdujące się nad każdym stołem, oświetlają go słabą, zimną barwą. Parkiet mieni się odcieniami różu i lawendy, choć lasery bawią spojrzenia łososiowym zabarwieniem. W oczach mężczyzny, wszystko wokół wydaje się bardziej kolorowe niż jest takie w rzeczywistości. Bordowa koszula Jeongguka świeci się jak neon, pobudzony polem magnetycznym, białe ściany niemalże oślepiają, co najmniej jakby ktoś świecił na nie ultra fioletem, a błękitny alkohol znajdujący się w szklance, błyszczy niczym te trujące żabki w lasach równikowych. Wszystko wydaje się bardziej obce, ale jednocześnie fascynuje wzrok blondyna, którego tęczówki odbijają wszystkie możliwe kolory niczym dwa maleńkie kalejdoskopy.
Jest też zbyt dziwnie, by zapewniać o najlepszym porządku. Wszystko się kręci jak na jakiejś popierdolonej karuzeli przeznaczonej dla amatorów ekstremalnych atrakcji w lunaparku, a obraz raz po raz zanika pod czarnymi plamami, wytworami jego własnego umysłu. Bierze łyk, kolejny, bełkocze i śmieje się bez powodu. Nie wie, czy obok ich stolika przeszła zakapturzona postać, czy to tylko iluzja jego nietrzeźwego mózgu, który postanawia się z nim pobawić, ale nie przejmuje się tym i oddaje ciało w sidła dobrej zabawy, która z perspektywy osoby trzeciej na zabawę nie wygląda.
— Hyung, proszę cię. Jesteś kompletnie zlany! — przekrzykuje muzykę Jeongguk, łapiąc starszego za nadgarstek, gdy ten wstaje z kanapy obitej czerwoną, na dodatek gdzieniegdzie mocno poprzecieraną, syntetyczną skórą i oznajmia, że idzie zamówić szklankę whisky.
Jasnowłosych po tym, jak strąca wzrok ze skąpo ubranej nastolatki, która kręciła się przy ich stoliku, obrzuca Jeona spojrzeniem przepełnionym sceptyzmem i prycha pod nosem tak nonszalancko, że student ma gęsią skórkę. Jeon jest przyzwyczajony do tego, że gdy Yoongi idzie pić, to pije na potęgę i dotychczas nie zdarzyło się, by jego hyung nie dzwonił do niego i nie wybełkotywał chaotycznego "przyjedź po mnie, bo sam, kurwa, nie trafię".
Na pomysł, by to dwudziestojedno latek pojechał razem z starszym do jednego z klubów wpadł sam Jeongguk, ale zaczął żałować wtedy, gdy mężczyzna opróżnił trzecią szklankę jakiegoś mocnego alkoholu i wypalił przy nim dwa grubaśne papierosy, których sam zapach wywołuje wymioty u młodszego, który marszczy swój nosek czując, jak zapach używek już przesiąkł przez ubrania dwudziestopięcio latka.
- No i co z tego, że jestem kompletnie zlany, Jeon? Ty sam nie jesteś trzeźwy - sarka w odpowiedzi starszy i z lekkim trudem wyszarpuje dłoń ze stalowego uścisku, ściągając przy tym brwi.
Jeongguk milczy, przełyka ślinę. Min jest dorosły i z tego tytułu ma pełne prawo do picia takich ilości alkoholu, jakich chcą jego zmętniałe myśli, ale co złego jest w tym, że brunet po prostu się martwi, bo wie, jak to się skończy? Przyszedł tu z nadzieją, że uchroni starszego od wymiotowania pod ścianą klubu na obrzeżach miasta, jednak niedługo potem dochodzi do niego, że - jak to mówią – nadzieja jest matką głupich. I może byłoby inaczej i Min nie szedłby teraz po kolejną szklankę, gdyby nie fakt, że sam Jeongguk jest po dwóch szklankach tequili, więc mimo władzy nad każdym możliwym mięśniem, trzeźwość umysłu staje się względna, a skóra okrywająca kości jarzmowe – rumiana.

CZYTASZ
whisky ➽ sope
Fanfictioni wish we could back to that night twoshot tagi: smut! drugs! +18! top!hs, bottom!yg