second wave

1.9K 251 64
                                    

Hoseok z turkusowym kamykiem na piersi, znudzony przegrzebywał złocisty piasek. Powoli zaczynał się już sezon, co łatwo było zauważyć, usłyszeć i wręcz poczuć. Ostrożnie by na nikogo przypadkiem nie nadepnąć, krążył między parawanami turystów. Właśnie w takich momentach żałował, że wakacje wogóle istnieją.

Coraz bardziej zirytowany kluczeniem między parawanami i krzykiem dzieciaków miał ochotę rzucić plecak i po prostu uciec. Pocieszała go jedynie myśl, że za chwilę plaża się zwęzi i pokryje większą ilością kamieni. To zawsze skutecznie zniechęcało turystów, a jego wręcz przeciwnie.

Hoseok uwielbiał dzikie plaże, nieskażone przez tłumy wczasowiczów. Może i niestworzone do błogiego rodzinnego wypoczynku, ale idealne do samotnych wędrówek w poszukiwaniu prawdziwych "skarbów" oceanu.

Zamyślony już zupełnie nie patrzył pod nogi. Zresztą co obchodziły go te podeptane okruchy, które zostały z do niedawna jeszcze pięknych muszli. W najgorszym wypadku mógłby zdeptać komuś dziecko, ale teraz jedyne co go interesowało to jak najszybsze wyrwanie z tego turystycznego piekła.

Poprawiając czapkę na głowie nagle poczuł jak jego stopa zahacza o coś lub raczej o kogoś. W ułamku sekundy znalazł się twarzą w szorstkim piasku.

Hoseok jak najszybciej chciał wstać i co najważniejsze przeprosić.

- ja... przepraszam... zagapiłem się i tak jakoś - jąkał się brunet.

- nie, nic się nie stało.

Blondyn tłumiąc śmiech, podał mu dłoń. Hoseok bez wahania skorzystał z jego pomocy i zaraz znów stał równo na nogach.

Jung już miał ochotę odejść, kończąc tą kiepsko rozpoczęta znajomość, ale chłopak nie chciał puścić jego ręki.

- jestem Jimin - potrząsnął delikatnie jego dłonią.

- Hoseok. - rzucił unikając jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.

Wyspowodził rękę i odwrócił się znów w kierunku swojego celu.

- gdzie ci się tak spieszy? - zaśmiał się blondyn.

Przystanął. Nie miał w tej chwili czasu ani ochoty na zawieranie żadnych dziwnych znajomości, miał lepsze rzeczy do roboty. Mimo to nie chcąc być niegrzecznym odpowiedział na zaczepkę chłopaka.

- idę na plaże.

- jesteśmy na plaży.

 Zakłopotany podrapał się po karku. Wyszedł na idiotę, ale przynajmniej nie chama. Chyba.

- idę na inną plażę, tu są tłumy i... - próbował sprostować.

Prowadzenie konwersacji nie było jego mocną stroną. Nie chodziło o to, że urodził się samotnikiem, on po prostu nierozumiany przez nikogo się nim stał. Rzadko rozmawiał z rówieśnikami, a oni woleli go po prostu unikać. Może i nie powinien mieć im tego za złe. Mogli mu przecież sprawić znacznie więcej bólu, gdyby tylko naszła ich na to ochota.

- jesteś tubylcem?

- tak, mieszkam tutaj.

- pewnie znasz różne ciekawe zakątki - uśmiechnął się - może mógłbyś mnie oprowadzić?

Brunetowi trudno było odmówić. Chyba asertywność nie była jego mocną stroną. Zresztą trudno było mu powiedzieć "nie" też z innego powodu.

Nie mógł oderwać spojrzenia od jego czarującego uśmiechu. Zgrabnych dłoni co chwilę przeczesujących burze gęstych złocistych blond włosów i perfekcyjnie wyrzeźbionego ciała.

Hoseok może i mimo swojego nietypowego dla innych hobby stąpał twardo po ziemi. Nie miał szans. W końcu nie wszyscy mężczyźni wokół muszą być tacy jak on.

- no to chodź...

🦑🦑🦑

- no to... to tutaj.

Jimin wyszedł po kostki do krystalicznie czystej wody.

- o wiele spokojniej niż tam - znów się uśmiechnął.

Hoseok czuł się dość niezręcznie. W dodatku nie wypadało tak po prostu odejść i zostawić tu blondyna.

- właściwe to muszę już iść.

- dopiero przyszliśmy.

- no... mam jeszcze coś do zrobienia, nic ważnego - kontynuował próbując spławić Jimina.

- co?

Hoseok musiał przyznać, że chłopak był bardziej wścibski niż wszystkie jego ciotki razem wzięte.

Choć może jeśli powie mu prawdę to zniechęci go to na tyle że ten da mu spokój. Zwykłe to właśnie tak działało.

- interesuję się legendami morskimi.

- szukasz dziewczyny z ogonem? - zaśmiał się Jimin.

- niedokońca, bo szukam przyjaciela, który zaginął lata temu.

Blondyn nadal stał w wodzie i patrzył pewnym wzrokiem na Hoseoka. Niestety a może i stety nie uciekł.

- myślisz, że porwał go Latający Holender?

- no niedokońca - zaśmiał się nerwowo.

Zakłopotany wtopił wzrok w płynącą obok nóg Jimina meduzę. Nienawidził tych małych parszywych galaretowatych stworzonek.

- nieważne.

Nie mając ochoty na dalszą rozmowę poszedł w swoją stronę, zostawiając blondyna.

Szedł miękkim brzegiem, pozwalając chłodnej wodzie muskać swoje stopy. Między głośnym dźwiękiem wydawanym przez mewy i szumem lazurowych fal słyszał kroki Jimina tuż za swoimi plecami.

- przykro mi z powodu twojego przyjaciela. Na pewno był świetnym gościem.

- nie był, bo wierzę w to, że gdzieś tu jest.

- czyli on żyje? - spytał zakłopotany - myślałem, że się utopił, mówiłeś, że zaginął tutaj...

- syreny nie można utopić.

Kroki za nim ucichły. Obrócił się, by spojrzeć na towarzysza.

- uratował mi życie, a potem zniknął. Chce go odnaleźć, to mój jedyny przyjaciel.

Od początku tej dziwnej znajomość uśmiech Jimina powoli malał z każdym wypowiedzianym przez Hoseoka zdaniem. Z tym ostatnim znikł zupełnie, zastąpiło go zakłopotanie zmieszane z chęcią jak najszybszej ucieczki.

Nie bardzo zmartwiło to jednak Hoseoka. Nie potrzebował żadnych innych przyjaciół, wystarczał mu jedynie Yoongi.

silky waves | yoonseok | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz