" Nowa dziewczyna szefa"

12.9K 1.3K 210
                                    

Zawiewa nudą, co ja tutaj w ogóle robię? Uwielbiam swoją pracę, chociaż dla większości ludzi jest to naprawdę nudne zajęcie, ale chyba nigdy nie byli na bankiecie z dużą grupą archeologów w różnym wieku.

- Pod miastem znaleźliśmy kości tyranozaura - ekscytuje się Mike Johnson, facet grubo po czterdziestce. Mogłabym go określić jednym słowem. Narcyz. Ah, czego to on nie znalazł? Ah tak! Mózgu. Gdzieś mu się zagubił przy porodzie.

- Cudownie - wymuszam miły uśmiech. - Ale tyranozaurów wykopano już wiele. - jego uśmiech gaśnie, a swoje spojrzenie mrozi mi krew w żyłach. Koleś wyluzuj, to nie zawody na najlepszego archeologa.

- Ale ja wykopałem go SAM! - pokazuje na siebie palcem.

- Ah tak? - prycham. - Niemożliwe.

- Możliwe, ja jestem samowystarczalny.

- To dlatego nie ma pan żony?

- Żona to przeżytek. Praca jest najważniejsza. Szef to docenia.

- Mhm - chwytam za kieliszek z białym winem. Może jak się upiję, będzie mi łatwiej przetrwać tą imprezę. Mogłam udać, że mam grypę żołądkową i tu nie przychodzić.

- Witajcie - podchodzi do nas szef z wysoką brunetką. - Poznajcie moją dziewczynę - uśmiecha się do kobiety. - Kochanie, to Celeste Grimes i Mike Johnson. - wymieniamy uścisk dłoni.

- Katie Hall - ta Katie Hall? Była żona Ryana? Nie! To pewnie dziwny zbieg okoliczności. - Miło was poznać.

- Nam również. - odpowiadam.

- Liczę na to, że przyjmiecie Katie jak należy. - poucza nas szef.- Nie chcę, żebyście plotkowali za jej plecami.

- W porządku, szefie. Nie mamy podstaw, aby nie szanować Katie. - uśmiechamy się do siebie, ale mam dziwne przeczucie, że to jest właśnie była żona Ryana. Jest bardzo podobna do Megan, a to już mówi samo za siebie. Imię i nazwisko również się zgadza. Dzięki niebiosom, że Ryan ma dzisiaj dyżur i nie mógł tutaj przyjść. Mogłoby zrobić się naprawdę gorąco. Tym bardziej, że od rozwodu minęły trzy dni. Szybko się kobieta pozbierała...A tak błagała Ryana o drugą szansę.

- Myślę, że się dogadamy - stwierdza. - Co robisz jutro? Może masz ochotę na kawę?

- Przykro mi, ale jutro nie mogę.

- Polecenie służbowe - wtrąca szef. - Katie chce się z tobą spotkać, więc się spotkacie.

- Ale nie ma pan prawa mi rozkazywać poza godzinami pracy. - mina mu rzednie. - Proszę wybaczyć, ale mam już plany i nie chcę ich odwołać.

- Celeste, dotrzymaj towarzystwa mojej dziewczynie. Nie chcę, żeby była samotna.

- Nie może spędzić czasu z córką? - zamykam oczy. Kurwa mać. Ja i mój niewyparzony język. Już po mnie! Zostanę zlinczowana. Cholera! Czy ja nie mogę chociaż raz się zamknąć?

-Skąd wiesz, że mam córkę? - pyta Katie z rezerwą. - Nie mówiłam o tym.

- Udało mi się zgadnąć. - śmieję się z wyczuwalnym zdenerwowaniem.

- Celeste? - dopytuje szef. - Nie kłam!

- Celeste - Katie wypowiada moje imię w zamyśleniu. - Chwila! - poważnieje. - Znasz Ryana, prawda? Mojego byłego męża?

- Skąd - unikam jej spojrzenia.

- Tak czy nie? - pyta szef.

- Tak - wzdycham. - Spotykam się z Ryanem.

- Pff, no jasne - kobieta stwierdza z wyższością. - Przecież on woli takie brzydkie, szare myszki. Co on w tobie widzi?

- To pytanie musi pani zadać, Ryanowi.

- Nie muszę. - prycha. - Bo mało mnie to już obchodzi, ale kiepski ma gust. Nie masz nawet takich krągłości jak ja.

- Ooo tak - mówi szef. - Ty to masz idealne kształty. Aż dziwne, że twój mąż tego nie docenił.

- Jak widzisz on woli takie biedne dziewczynki - wskazuje na mnie. - wręcz niewinne dziewczynki. Długo dla ciebie pracuje?

- Cztery lata.

- Uaaa, kiepsko. - uśmiecha się perfidnie, a ja już wiem, co się szykuje. Ten człowiek zaraz mnie zwolni No tak! Ryan mówi, że Katie jest suką i właśnie pokazuje swoją prawdziwą naturę.

- Co? Dlaczego? - dopytuje szef. Jedyna nadzieja w tym, że użyje mózgu i własnego rozsądku. Gdzie ja znajdę pracę, skoro to jest jedyna firma archeologiczna w mieście?

- Ma za mało doświadczenia. Ufasz takiemu dziecku? Na twoim miejscu już dawno bym ją zwolniła. - błagam, błagam, błagam nie.

- Przecież wykonuję każde zadanie na czas, jestem staranna i szczera, pracuję jak wół nad każdym wykopaliskiem - próbuję się bronić.

- Do widzenia - mówi szef. - Katie cię tu nie chce, ma rację co do twojego doświadczenia. Możesz opuścić ten bankiet.

- I bardzo dobrze - unoszę się. - Jest cholernie nudny! Liczę, że jutro na moim koncie pojawi się zaległa wypłata! - pod wpływem nerwów wylewam na szefa zawartość mojego kieliszka. Już nic mnie nie obchodzi, żadne konsekwencje.

- Żegnam! - krzyczy. Spoglądam na triumfującą minę Katie. Niech nie myśli, że wygrała.

- Może i pozbyłaś się mnie z pracy - mówię. - Ale z życia Ryana mnie nie usuniesz, wywłoko. To mnie pragnie, nie ciebie. - mina jej rzednie. - A wiesz gdzie teraz pojadę cię wypłakać? Do niego. - uśmiecham się perfidnie. - A potem wylądujemy w łóżku. Szybko, prawda? Jak widzisz, jak go podniecam w kilka minut, a ty nie potrafiłaś przez czternaście lat. - zostawiam ją z szeroko otwartymi ostami. Wychodzę z sali bankietowej na świeże powietrze. Straciłam pracę... Co ja mam teraz zrobić? Ryan! Muszę zobaczyć się z Ryanem. O pracy pomyślę jutro...

-----
Hej misie ❤️
Taka malutka niespodzianka na umilenie nocy 😘😘
No cóż, jutro poniedziałek, znów szkoła 😐😐
Jakoś damy radę przetrwać kolejny tydzień 💪💪
Buziole ❤️

Uroczy łobuz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz