Rozdział 19 - Casey

Start from the beginning
                                    

Żyłam w przekonaniu, że rodzice nas już nie kochają, że zniknęli z naszego życia bo woleli pracę od własnych dzieci. Tylko on wiedział, że było zupełnie inaczej. Kochali nas najbardziej na świecie. Dlatego właśnie ukrywali przed nami to czym się zajmowali. Chcieli nas chronić.

Wiem, że chciał mi powiedzieć. Nie radził sobie z tym. Wiem też, że nie mógł mi powiedzieć.

Zniszczyłby mi życie, tak jak oni zniszczyli jego.

W głębi serca nienawidzę rodziców za to, że ukrywali przed nami tak ważną rzecz jak choćby fakt czym się zajmują. Może wtedy nasze życie wyglądałoby inaczej, ale wiedzielibyśmy. Razem byśmy sobie z tym poradzili.

Nienawidzę ich też za to, że zniszczyli Liama. Najbliższą mi osobę. Kogoś kto kochał mnie bardziej niż ktokolwiek inny na tym świecie.

Ukrywali przed nami nawet to, że jednak nas kochają i tak naprawdę nigdy nas nie zostawili. Odeszli, ale mimo wszystko byli z nami. Wierzyłam, że nas nie kochają. Wmawiałam sobie, że już nie mam rodziców.

Chcieli za wszelką cenę sprawić żeby moje życie było chociaż w małym stopniu normalne. Chcieli żebym była szczęśliwa.

W rezultacie zniszczyli mi życie tak czy siak.

- Nawet nie wiesz jak dobrze znam to uczucie - spuszczam głowę i w myślach przywołuję obraz mojego brata.

Dopadają mnie okropne wyrzuty sumienia. Przez cztery lata nigdy nie zauważyłam, że coś jest nie tak.

- Tak się teraz czuję - od razu na nią spoglądam.

Słowa, które właśnie wypowiedziała na początku nie do końca do mnie docierają. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że chodzi jej o Noela.

- Nikt z nas nie wiedział, że Noel ma raka Sam. Nie tylko ty - mówię w pewnym sensie żeby uświadomić ją, że jest na tej samej pozycji co reszta - Wszyscy dowiedzieliśmy się dopiero teraz.

- Myślałam, że jestem kimś więcej niż wszyscy inni - patrzy pusto przed siebie.

Przez moment mam wrażenie, że właśnie widziałam jak cała jej pewność siebie dosłownie opuszcza jej ciało.

- Ale teraz to nie ma żadnego znaczenia - dodaje - Chyba trochę się przeliczyłam.

Patrzy mi prosto w oczy.

- Nie myliłaś się Sam - mówię zgodnie z prawdą - Wszyscy widzimy, że coś jest między wami.

Dziewczyna się uśmiecha i chichocze.

- Nie śmiej się - mówię z udawanym obrażeniem - Ja doskonale widzę kiedy ktoś jest zakochany. Mam świetny wzrok.

Palcem podnoszę powiekę i przybliżam się do Sam.

- Widzisz?

Odsuwam się od niej i obie zaczynamy się śmiać.

- Casey… - zaczyna i zastanawia się co powiedzieć dalej - Jeśli chodzi o to co powiedziałam wcześniej…

- Nie jestem zła - przerywam jej.

- Nie o to chodzi - mówi szybko - Ja… mówiłam serio.

- Tak wiem… - spuszczam głowę - Tracimy tych, których kochamy najbardziej. Najpierw moi rodzice, później brat.

Śmieje się pod nosem.

- Naprawdę nie zrozumiałaś o co mi chodziło - zaczyna się ze mnie śmiać.

- Zrozumiałam doskonale - mówię szybko.

- Podobno doskonale widzisz kiedy ktoś jest w kimś zakochany - uśmiecha się do mnie szczerze.

- Bo tak jest - kiwam głową.

- Jesteś bardziej ślepa niż myślisz - śmieje się, a ja zupełnie nie rozumiem o co jej chodzi.

Nawet nie mam czasu żeby się zastanowić, bo nagle rozlega się przeraźliwy krzyk. Jest tak głośny, że po chwili uszy zaczynają mnie boleć.
Obie poważniejemy i wymieniamy się spojrzeniami.

W mojej głowie rodzą się najgorsze scenariusze. Moje serce przyspiesza kiedy zdaję sobie sprawę, że to może być Drake albo Molly.

Z prędkością światła zrzucamy z siebie koc i wbiegamy do środka.
Głośno wypuszczam powietrze ustami kiedy widzę, że Molly i Drake stoją przede mną. Są bezpieczni.
Obok nas pojawia się Seth. Wszyscy patrzymy na siebie zdezorientowani. Krzyk rozlega się po raz kolejny. Kierujemy swój wzrok w stronę schodów i wtedy wszystko układa się w jedną całość.

Noel…

Helpless ||zawieszona||Where stories live. Discover now