24.

1.6K 83 51
                                    

Scarlett

Wreszcie koniec mojej zmiany. Naprawdę odzwyczaiłam się od pracy. W końcu nie było mnie przez dwa tygodnie. Można powiedzieć, że miałam jakby ferie. Szkoda tylko, że nie za wiele z nich skorzystałam. Mniejsza, jeszcze będzie okazja, żeby porządnie odpocząć i może gdzieś wyjechać.

-Do zobaczenia. - krzyknęłam na tyle głośno, żeby Veronica i Justin mogli usłyszeć. Oni też już się ubierali.

-Scarlett, zaczekaj. - zatrzymał mnie chłopak. Odwróciłam się w jego kierunku. W tym czasie obok nas przeszła Ronnie.

-Pa. - dziewczyna podeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek. Potem spokojnie opuściła kawiarnię.

-Coś się stało, Justin? - zapytałam, gdy chłopak przez chwilę się nie odzywał. Stał i patrzył na mnie. Trochę mnie to irytowało. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, a tymczasem szatyn mnie zatrzymuje i zamiast powiedzieć o co mu chodzi, po prostu patrzy się na mnie. - Justin? - powtórzyłam.

-Oh, wybacz. Zamyśliłem się. - podniósł rękę i podrapał się po karku. Zawsze tak robił, gdy się zestresował lub zdenerwował. Ale czym się przejmuje teraz?

-Powiesz mi o co chodzi?

-Chciałem tylko zapytać czy wszystko w porządku.

-Co masz na myśli? Czuje się dobrze. - odpowiedziałam zdezorientowana. Co jeśli domyślił się, że go okłamuje? Zorientował się, że jestem w ciąży? Tylko nie to.

-Czy Lucas przez ten czas zrobił ci cokolwiek złego? - zapytał z troską. Szczerze mi ulżyło. Już myślałam, że naprawdę będę musiała mu się tłumaczyć. Tego bym nie chciała. Muszę utrzymać swoją tajemnicę wystarczająco długo.

-Nie. - odpowiedziałam szczerze.

-Jesteś tego pewna? - dopytywał. Doceniałam to, że się martwił.

-Tak, Justin. Obiecuję, że gdyby działo się coś złego, od razu cię o tym powiadomie. - widziałam, że na moje słowa chłopak znacznie się rozluźnił. Dlaczego aż tak bardzo się o mnie martwi? - Muszę już iść. -powiedziałam.

-Może Cię odwiozę? - zaproponował. Nie zgodziłam się. Lucas naprawdę jest teraz idealnym chłopakiem i nie chciałabym tego psuć. Gdyby zobaczył mnie z Justinem, mógłby znowu poczuć zazdrość, a przecież nie ma o co. Ja i Justin to rozdział zakończony na jego własne życzenie. Nie widzę już innego rozwiązania. Przywykłam do tego, że nie ma go obok mnie.

Szatyn próbował mnie jeszcze namówić, ale nie dawałam za wygraną. W końcu odpuścił. Pożegnałam się z nim przytulasem i każde rozeszło się w swoją stronę.
Droga do domu nie zajęła mi specjalnie długo.

Auto Lucasa stało na podjeździe. Pewnie sam dopiero wrócił. Inaczej przyjechałby po mnie.

-Już jestem. - krzyknęłam na wejściu. Od razu obok mnie pojawił się mój chłopak. Widać, że się stęsknił. - Nie było mnie tylko kilka godzin. - zaśmiałam się, gdy zaczął mnie przytulać, jakby całe życie mnie nie widział. To było naprawdę urocze.

-Tak, wiem. - odpowiedział, dalej mnie tuląc. Widać nie miał zamiaru z własnej woli mnie puścić. Musiałam coś z tym zrobić, bo dosłownie jeszcze chwila i mnie udusi.

-Lucas, potrzebuje powietrza. - zaśmiałam się i delikatnie go odepchnęłam. Zrezygnowany dał za wygraną.

-Jestem strasznie głodny. - westchnął, gdy rozsiedliśmy się w salonie. Fakt, mi też zaburczało już w brzuchu.

-Ja też. - odpowiedziałam.

-To co, może pizza? - zapytał Lucas. Aż mi ślinka pociekła. Zdecydowanie dawno jej nie jadłam.

-Jasne. - odpowiedziałam uśmiechnięta. Po chwili jednak przypomniałam sobie o dość istotnej rzeczy. Jestem w ciąży. Wypadałoby się zacząć zdrowo i regularnie odżywiać. Nie mogę już zajadać się byle czym. Muszę zacząć o to dbać. Później poczytam na temat diet, a tymczasem muszę zrezygnować z pizzy. Chciałabym, żeby moje dziecko miało dostarczone wszystkie witaminy, więc najlepiej w moim przypadku byłoby, gdybym zjadła jakąś sałatkę.

-Okej, to pójdę zamówić. - Powiedział Lucas i już miał odchodzić, ale zatrzymał go mój głos.

-Czekaj, jednak nie mam ochoty na pizzę. -powiedziałam.

-To co byś chciała? - zapytał zdziwiony.

-Sałatkę. - odpowiedziałam.

-Jesteś pewna? Czy to jest jakaś nowa dieta? Wcale nie musisz się odchudzać. - rozgadał się. Chciało mi się śmiać i płakać.

-Wszystko w porządku. Po prostu nie mam ochoty na pizzę. - skłamałam.

Zabawnie to wyglądało, gdy się tak martwił, a ja nie mogłam mu nawet powiedzieć prawdy. Ile jeszcze będe musiała ukrywać przed nim, że zostanie ojcem? Chciałabym, żeby się ucieszył. Niestety nie mogę przewidzieć jego reakcji.

Ale wiem co mogę.

Przygotuję go do tego. Może wtedy łagodniej przyjmie tą wiadomość? Czemu miałabym nie spróbować? W końcu to dla naszego dobra.

__________

Rozdział!

Mam nadzieję, że cieszycie się z tego powodu.

W końcu nie było tu nic jakieś dwa tygodnie.

Dobra, dobra, ja idę spać. XDD

Do następnego! 💕

Operacja powrót | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz