Monica POV
Gdy byliśmy na miejscu Peter rozebrał się do bokserek. Rzadko kiedy bywam w takich miejscach jak to. W sensie z kimś na kim mi zależy i kogo kocham. Zdjęłam ciuchy, a mój nie do końca normalny chłopak wskoczył do wody. Nachyliłam się nad powierzchnią wody, bo nigdzie go nie widziałam. Nagle wychylił się z wody. Chwycił mnie za dłoń i wciągnął.
-O ty!-Ochlapałam go wodą.
-Czyli wojna?-Zaczęliśmy nawzajem się chlapać. W końcu chłopak skapitulował. I przytulił mnie. Weszliśmy na mostek i owinęliśmy się kocem oglądając pejzaż letniego dnia. Trwaliśmy tak przytuleni.
-Podoba ci się?-Kiwnęłam głową.-Jesteś moją pierwszą miłością. Był ktoś przede mną w twoim życiu? Nie będę się złościł.-Wzięłam głęboki wdech.
-Był. Ale on nie był taki jak ty. Kochający, miły. Zerwałam z nim, ale on jest nie normalny. Przepraszam, że wcześniej ci nie powiedziałam.-Spojrzałam w jego oczy. Nie było w nich gniewu, żalu, czy chociaż smutku. Była w nich wdzięczność. Położył dłoń na moim policzku i przysunął się do mnie łącząc nasze usta w pocałunku. Przytuliliśmy się, a on położył nas na pomoście tak, że patrzyliśmy się w bez chmurne błękitne niebo. Nieskazitelną ciszę przerwało klaskanie. Był to mężczyzna w czarnym zapiętym podszyję płaszczu. W czarnych butach i spodnich. Twarz częściowa zasłaniała mu czarna maska, a w lewym oku miał czarny monokl i włosy sięgające do kończ karku. Również czarne.
-Czyżby nie w porę Doktorze?-Peter wstał i wyjął ze spodni swoje noże.
-Czego chcesz!?-Mam złe przeczucia.
-No tak gdzie moje maniery. Doktor Rendy Mindbender.-Mężczyzna delikatnie się skłonił.-Do usług.-Z wewnętrznej kieszeni płaszcza wyjął nuż kuchenny.
-Chyba nie będziesz robił tu masakry przy dziewczynie?-Obydwaj krążyli wokół siebie jak wilki, by po nie całej minucie rzucić się w wir walki ze sobą. Stal uderzała o stal, a ja skuliłam się wpatrując się w to zdarzenie.
-Ilekroć próbuję cię zabić coś się nie udaje! Ale ja jestem jak koszmar, który powraca. Za każdym razem silniejszy i... straszniejszy.-Tamten cały Rendy jest na pewno obłąkany.
-Siła nie świadczy z góry o zwycięstwie.-Peter podskoczył i zrobił coś na podobieństwo wykopu z pół obrotu przez co naukowiec wpadł na najbliższe drzewo.-Fikam ci. Fajnie. Co nie?
-Nie, ale możemy dokończyć kiedy indziej.-Mężczyzna stuknął obcasami butów o siebie, a te po chwili buchnęły ogniem z obu podeszf unosząc go w górę. Odleciał. Podbiegłam do Petera i przytuliłam się do niego.
-Wszystko ok?
-Tak.-Później Doktor rozładował napięcie jakimś żartem i jakoś dzionek zleciał.
CZYTASZ
Ona i on morderca | My OC love story
FanfictionJest to opowieść z moim OC w roli głównej. Jest to ogółem trzecia część o przygodach mieszkańców Rezydencji Slendermana, ale z naciskiem na słowo Doktor(OC).