-... Teraz kiedy wreszcie możemy zwrócić uwagę dobrego arystokraty, nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. A markiz to człowiek zacny i szanowany. Z pewnością wie o swoich powinnościach względem tytułu, a gdy zobaczysz naszą słodką Elizę, z miejsca jej się oświadczy.

- Chodzą przecież słuchy, że on woli towarzystwo mężczyzn...

- Głupstwa gadają - zawołała - Nie daję wiary plotkom rozsiewanym przez zazdrośników. Po prostu jest skromny i nieśmiały. To szlachetne cechy u szlachetnego męża. Wspomnisz moje słowa.

- A jak chcesz go tu ściągnąć, skoro opiera się już od ponad roku, odkąd tu przebywamy?

- Obmyśliłam plan.

Panna Bradford ostentacyjnie się wzdrygnęła.

- Drżę na myśl, jakąż to znowu intrygę zrodził biegły w sztuce konspiracji umysł twój.

- Nie rozumiem, o czym mówisz - machnęła nieelegancko dłonią.

- To nie będzie pierwszy raz...

Nie przywiązując uwagi do słów córki, hrabina Bradford kontynuowała swój wywód na temat zjednywania sobie płci przeciwnej, zwłaszcza gdy przedmiotem zainteresowania był markiz i obecnie u niego zasiadający w gościnie przyjaciel, książę Rutland, jak głosiła wieść.

To natomiast bezcenne oświadczenie natychmiast spotkało się z kąśliwą uwagą Hanny, wypominającej wcześniej wypowiedziane słowa odnoszące się do niesłuchania plotek przez pewną damę, którą znała. Oczywiście matka nie doceniła żartu, ponieważ nie nawykła do śmiania się z samej siebie, co wcale jej nie zdziwiło.

To położyło kres bezkonfliktowemu popołudniowi, jakim miała nadzieję się delektować. Nie chcąc dłużej niż to konieczne uczestniczyć w złożonym procesie skupionym na manipulacji, a także narzekań pod jej adresem, postanowiła samotnie udać się na spacer.

Brakowało jej powiernika - uznała, bezwiednie przesuwając dłonią po puklu jasnych jaśminowych włosów. Tęskniła do przyjaciółki, z którą mogłaby porozmawiać na dręczące ją dylematy. W takich chwilach wspominała ze smutkiem swoją znajomość z Abigail Lawson. Po wybuchu skandalu zmuszona była zerwać z nią kontakt. Długo po jej nagłym zniknięciu rozprawiano na jej temat. Na każdym przyjęciu przez pierwszych kilka tygodni nie mówiono o niczym innym, ale wówczas nie dała temu wiary. Nie uwierzyła w rzekome pogłoski o uwiedzeniu chlebodawcy, grabieży i usiłowaniu morderstwa, jakie jej zarzucono.

Gdyby nie matka i Georgiana - najstarsza z ich siostrzanej czwórki - polująca na męża, wrzuciłaby listę zasad przez okno i ruszyła, nie zważając na konsekwencje. Najpewniej w ten sposób jej reputacja ległaby w gruzach i przyległoby do niej miano skandalistki, do której, prawdę mówiąc było jej daleko. Mogła mieć bardziej nowoczesne podejście do życia, ale zawsze stosowała się do reguł ustanowionych w towarzystwie, nieważne jak głupie jej się to wydawało. Głównie przez wzgląd na siostry.

Przyznać teraz jednak musiała, że nawet gdyby postanowiła stanąć w jej obronie, niczego by to nie zmieniło. Wprawdzie nie uciszało to wyrzutów sumienia, ale dzięki temu wciąż mogła patrzyć na siebie w lustrze bez wzgardy.

Teraz obawiała się, że kiedy Eliza podda się i rzeczywiście usidli markiza albo nawet księcia realizując okropny plan rodzicielki, wówczas będzie na zawsze stracona. Matka się nie odczepi, dopóki nie dopnie swego, a ponieważ ojciec to człowiek o słabym charakterze, nie sprzeciwi się dyktatorowi w muślinie.

Gdzie jesteś Abby i co się z tobą dzieje oraz małym Joshuą?







Nadszedł ten dzień. Koszmar - tak pozwoliła sobie to nazwać - spowodowany kaprysem znudzonych lordów chcących rozwiać monotonię wyścigiem ze służbą. Nie powinna czuć zdumienia, a jednak była wstrząśnięta, gdy zjawiwszy się jakiś czas temu w stajni, natknęła się na swojego chlebodawcę i jego przyjaciela poważnie rozmawiających o nadchodzącej gonitwie. Wówczas wszelka nadzieja o tym, że cały zamysł okaże się żartem, prysnął jak bańka mydlana. Z hukiem i dezorientacją.

Przyłapana (PO ZAKOŃCZENIU SAGI O ZMIENNYCH!!! NIE WIEM DOKŁADNIE "KIEDY")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz