8.

2K 94 51
                                    

Scarlett

Justin od zawsze był dla mnie chodzącą niewiadomą. Najpierw zostawia mnie bez słowa pożegnania i możliwości wyjaśnień.
Później wraca po latach, gdy moje życie się ułożyło i chce rozmawiać. Właściwie to o czym?

Ciężko jest mi trzymać się z dala od niego. Jakbym mogła, to już bym się rzuciła w te silne ramiona, ale zwyczajnie boję się odrzucenia.
Poza tym mam Lucasa. Nie mogłabym mu tego zrobić. To on był przy mnie przez ten czas.

Mimo to, muszę go dzisiaj okłamać.
Justin uparł się na to spotkanie. Prawda jest taka, że chciałam się zgodzić od początku. Móc znowu z nim porozmawiać wiele dla mnie znaczy.
Niestety wiecie, jaki jest Lucas.
Nie mogłam wyjść na zakupy z Veronicą, a gdyby dowiedział się o spotkaniu z moim byłym chłopakiem, nic nie powstrzymałoby go przed kolejną awanturą.

Bronie swojego chłopaka jak mogę, ale to nie znaczy, że lubie, gdy mnie bije. Nienawidze tego. To chyba jasne dlaczego.

Musiałam powiedzieć mu, że zostaje dłużej w pracy. Tak zwane nadgodziny. Dziwie się, że bez problemu mi uwierzył.

Punktualnie o trzeciej do kawiarni wszedł uśmiechnięty Justin. Widać, że ma dobry humor. Ja niekoniecznie. Cały czas obawiam się, że Lucas się o wszystkim dowie. Nie chcę go zranić. Mógłby się poczuć zdradzony.

-Gotowa? - zapytał, gdy podszedł do mnie.

-Daj mi chwilkę. - powiedziałam i poszłam do szatni. Szybko się przebrałam i podeszłam do lusterka. Musiałam upewnić się, że nie zobaczy mojego siniaka na oku. Dzisiaj jest już lepiej i nie muszę mieć na sobie okularów, ale i tak potrzebowałam kosmetyków. Poprawiłam delikatnie makijaż w okolicy lima i wyszłam już gotowa.

-Możemy już jechać. - powiedziałam.

-W takim razie zapraszam. - przepuścił mnie w drzwiach niczym prawdziwy dżentelmen. Podziękowałam grzecznie i wyszłam na zewnątrz. Justin zaprowadził mnie do swojego samochodu i tam też pomógł mi wsiąść.
Jestem zaskoczona jego dobrym zachowaniem.

-Gdzie właściwie jedziemy? - zapytałam ciekawa. Wcześniej mi tego nie powiedział, a przyznaje, że ta informacja jest cenna.

-Chciałem cię zabrać na kawę, ale pomyślałem, że możesz mieć dość takicg miejsc.

-Tak, to prawda. - zaśmialiśmy się razem.

-Więc jedziemy na pizze. - kontynuował.

Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Często tu przychodziliśmy jeszcze jako para.
Gdy wspomnienia zalały moją głowę, zrobiło mi się przykro. Wszystko między nami skończone. Miałam ochote zaszyć się pod kołdrą i płakać, jak w dniu, gdy mnie zostawił.

-Scarlett, wszystko w porządku? - zapytał. Miałam wrażenie, że się przejął moim stanem, ale po chwili odrzuciłam te myśli. On już mnie nie chce. Zostawił mnie. Na pewno tylko mi się wydaje.

-Tak, zamyśliłam się tylko. - uśmiechnęłam się dla uwiarygodnienia mojej wypowiedzi.

-Chodźmy do środka.- powiedział. Po zajęciu pierwszego lepszego stolika Justin zaczął rozmowę.

-Teraz mi powiedz, co się u ciebie działo przez ten czas.- co miałam mu odpowiedzieć? Płakałam całymi nocami przez prawie rok, przyjaciółki mnie zostawiły, a mój obecny chłopak ma słabe nerwy i mnie bije? Na pewno nie.

-Nic szczególnego. - wzruszyłam ramionami.

-Przecież sama mówiłaś, że paczka się rozpadła. Musiało się coś dziać. - ciągnął dalej.

-To normalne, każdy poszedł w swoją stronę. - odpowiedziałam wymijająco.

-I nie macie ze sobą żadnego kontaktu?

-A ty miałeś z nami kontakt przez ten czas? - zapytałam wkurzona. Zachowywał się jakby sam nie miał na to wpływu.

-Rozumiem, masz rację. - westchnął pokonany. Mam nadzieję, że poczuł się choć trochę głupio.

-A co robiłeś ty? - byłam tego naprawdę ciekawa. W końcu nie widziałam go 4 lata. Czy zastąpił mnie kimś innym? Pokochał jakąś dziewczynę bardziej niż mnie?

-Wróciłem do dziadków, do Kanady. Tam skończyłem naukę, ale stęskniłem się za mamą i ogólnie za tym miejscem, więc postanowiłem wrócić już na stałe.

-Co słychać u Bethany? - zapytałam.

-Znalazła sobie dziewczynę tak samo pokręconą, jak ona. - zaśmiał się.

-A ty?

-Co ja? - wyglądał na zdezorientowanego.

-Masz kogoś? - nie wiem, czy chciałam znać odpowiedź. Co jeśli odpowie, że tak? Czy będę w stanie przyjąć to spokojnie? Mogłam nie zadawać tego pytania. Moje ręce zaczęły drżeć ze stresu.

-Nie. - odpowiedział krótko, a ja poczułam niewyobrażalną ulgę. Jakby ciężki kamień spadł z mojego serca. Mój humor się poprawił - Byłem u twojej matki.

-Co!? - zdziwiłam się. Zaskoczył mnie tym.

-Nie wiedziałem, że już tam nie mieszkasz. - wzruszył ramionami.

-Przeprowadziłam się do swojego chłopaka. - odpowiedziałam cicho.

-Ciszę się, że ci się powodzi. Wiesz, raczeh nie byłbym w stanie znów zaufać ci na tyle, żeby być z tobą w związku, ale pomyślałem, że moglibyśmy zacząć jeszcze raz jako przyjaciele. - zaproponował. W środku skakałam ze szczęścia. Wziąż mogę być blisko niego i nie muszę zostawiać Lucasa.

Właśnie, Lucas...

Wciąż nie mogę mu powiedzieć o Justinie. Wściekłby się. Wtedy jest nieobliczalny.

Rozmawialiśmy z Justinem jeszcze długi czas, przegryzając pizzą. Kompletnie straciłam poczucie czasu. Było sympatycznie i poczułam się, jakby nie było tych lat rozłąki. Zapomniałam również o Lucasie, aż w końcu zadzwonił mój telefon.

-Cholera. - mruknęłam pod nosem.

-Coś się dzieje? - zapytał Justin.

-Nie, ale muszę już wracać. - odpowiedziałam i szybko wstałam.

-Poczekaj, odwioze cię. - zaproponował i również zaczął się ubierać.

-Nie, dziękuję. Dam sobie radę. - nie może tego zrobić. Jakby Lucas zobaczył, że przywozi mnie jakiś chłopak chyba by oszalał. I tak będzie już wkurzony, bo nie odbieram telefonu.

-Dlaczego? Przecież nie będziesz wracała sama.

-Dam sobie radę, do zobaczenia. - krzyknęłam przez ramię i wybiegłam z pizzeri. Wzięłam telefon i postanowiłam oddzwonić do swojego chłopaka, żeby trochę go uspokoić i powiadomić, że już skończyłam 'pracę'.

_____________

Scarlett ukrywa Justina przed Lucasem i odwrotnie.

Ciekawe, jak długo to jeszcze potrwa...

Nie mam pojęcia, czy jutro będzie rozdział, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby się pojawił! 💗

Operacja powrót | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz