Aczkolwiek nie dane było mu skończyć. ChanYeol spokojnie odstawił go na ziemie, licho się uśmiechając i znacznie schylając, po to by byli na równym poziomie.

Oh, jak cholernie nieodpowiedni był Hyun kiedy po prostu patrzył w te karmazynowe oczy, chcąc zatracić swe wszelkie granice? 

Odpowiedź; bardzo nieodpowiedni bo tak szczerze, to dobrze wiedział, iż Park ChanYeol nie chce jego. 

On potrzebuje ciało Hyuna, jego dobrze wyglądających ust oraz świadomości, iż ktoś tak pożądany należy tylko do niego.

A Baek nigdy nie chciał by to jego ciało decydowało o stałości uczuciowej.

-Bardzo chętnie bym Cię pocałował, ale wiem, że moje słoneczko się tego wstydzi, tak?

-J-ja...

-Dlatego zabiorę Cię dziś na randkę. Bądź gotowy po osiemnastej.

 I wraz z lichym muśnięciem czoła niższego nastolatka (przez kurewsko miękkie wargi tego dupka), brunet po prostu odszedł, wyglądając po prostu dobrze.

Nawet jeśli tylko szedł.

-Cholera jasna, miałem oglądać dzisiaj Świat Gumballa...

---

-Mamo nie, to nie jest randka....

-Jest przystojny? Wysoki? Ma głęboki głos? Charyzmę? Kim są jego rodzice?

-CHOLERA JASNA, NIE JESTEM PEDAŁEM.

-....To dlaczego moja matka płaciła Twojemu staremu bo przegrała zakład?

-Czy Ty właśnie mi mówisz, że moja własna babcia z moim własnym ojcem, założyli się o moją orientację seksualną? 

-..nieważne, aczkolwiek to widać synku.

-Tak mamo, jasne. Mogę być nawet gejem. Ale teraz już wyjdź, proszę.

-Ubierz te spodnie, skarbie. Będziesz w nich wyglądać dobrze.

A wraz z bolesnym jęknięciem Hyun jego mama zwinnie zatrzasnęła drzwi od jego pokoju, dając mu upragniony spokój.

Ten dzień to jakaś chora porażka.

---

-Dlaczego się nie pomalowałeś? 

-Bo jestem ładny bez makijażu?

-Ale wiesz-

Aczkolwiek mamie Byun nie dane było skończyć. Może to i lepiej? 

Nie. To kurewsko złe, że drzwi Park ChanYeolowi otworzyła mama Hyuna, zaczynając piszczeć ze szczęścia, iż jej syn znalazł sobie kogoś przystojnego.

-Jestem matką tej rozwydrzonej księżniczki, jeju miło mi Cię poznać!

-Mi również, jestem ChanYeol.

-Chodźmy już.-mruknął, zwinnie żegnając się z kobietą i niechętnie opuszczając z największym dupkiem świata, swój dom.

Swój azyl, gdzie mógł oglądać popieprzoną bajkę...

-Nienawidzę Cię.

-To moce słowa jak na tak lichy wieżowiec z monopoly.

-Czekaj... Wieżowiec z monopoly?

-Jesteś kurewsko niski.

I może całkowicie zamierzone było to, że nastolatek zacznie obkładać Yeola swymi lichymi piąstkami?

Może zamierzone było to, że wyższy zdołał się tylko zaśmiać, bo pomimo iż Hyun wkładał w zadawaniu bólu uszatkowi, to ten i tak nic a nic nie czuł?

To tak właściwe nie było ważne, bo oni aktualnie byli... szczęśliwi.

Nasz nieszczęsny wieżowiec z monopoly był w pewien dziwny sposób szczęśliwy, iż śmiech drugoklasisty jest całkowicie szczery. Czysty, oraz przyjemny dla ucha oraz serca.

Natomiast posiadacz przyjemnego śmiechu był szczęśliwy, widząc jak bardzo nieudolnie Hyun stara się ukryć uśmiech, grymasem udawanej złości.

Był wtedy całkowicie uroczy, a Chan lubi osoby urocze.

Lubi Baeka.

-Spokojnie krasnoludku...

-Odezwał się Yoda...

-Oh, masz coś do moich uszu, racja?

-Racja.

-Co takiego?

-Są przeurocze.

Dzień ósmy ich małego zakładu, był dniem nad wyraz wyjątkowym.

Był dniem gdy przemiło spędzili dzień, razem spacerując po parku oraz jedząc naprawdę dobre gofry.

Był dniem, gdy byli dla siebie całkowitymi  przyjaciółmi, zapominając iż to miała być 'randka'.

Był dniem,  gdy Park odprowadził Baeka pod same drzwi, szczerze mu dziękują i życząc dobrej nocy.

Był dniem gdy pełne wargi drugoklasisty ponownie zetknęły się z bladym czołem mniejszego.

Był dniem, kiedy obaj opadli na swe łóżka, cichutko wzdychając i uśmiechając się do siebie, niczym dzieci bo hej! Spędzili razem cudowne popołudnie.

Lecz najważniejsze;

dzień ósmy, był dniem kiedy na policzki Park ChanYeola po praz pierwszy wkradł się dziecięcy rumieniec.


ChanYeol: 3

BaekHyun: 5

---

A ja chce tylko powiedziec, że to wy jesteście najwazniejszą częścią tego opowiadania-

wy i wasze komenatrze, kocham was mocno

ps, przyznałam obu punkt, okej? hey! należało im sie

 pretty boy [bbh x pcy]Where stories live. Discover now