Prolog

43 4 2
                                        

  Przed wejściem do szkoły zatrzymuję się na kilkanaście sekund. Obejmuję wzrokiem wszystko wokół, po czym patrzę na swoje odbicie w drzwiach wejściowych. Przeczesuję palcami kasztanowe włosy do ramion i spoglądam sobie prosto w oczy. Zdejmuję słuchawki i wstrzymuję oddech. Liczę do dziesięciu, to mnie uspokaja. Jeszcze raz przywołuję wspomnienia z tamtego życia, którego wcześniej nie doceniałam. W oczach mam łzy, ale powstrzymuję je przed wyjściem na świat. Nie chcę okazywać swoich słabości przed obcymi ludźmi, a wiem, że żeby sobie poradzić muszę być silna.

  Ciągnę za klamkę i robię pierwsze kroki. Następne są o wiele łatwiejsze. Kurczowo trzymam się za paski od plecaka i ogarniam wzrokiem to, co mnie otacza. Szczerze, nie wiem, w którą stronę się kierować, więc podążam za tłumem, który zmierza schodami w dół. Idąc, nie rozglądam się szczegółowo, raczej patrzę na czubki butów, nie lubię kontaktu wzrokowego.  Znajduję swoją szafkę i chowam w niej płaszcz. Jej wnętrze jest poobklejane różnymi naklejkami z nazwami zespołów muzycznych, a na niektórych znajdują się cytaty z poezji. Lekko uśmiecham się na ten widok. Zamykam ją na klucz, który dostałam wcześniej w sekretariacie i kieruję się schodami na pierwszy poziom budynku. W pamięci wyryty mam numer sali, do której mam teraz trafić. Za moją osobą podążają ciekawskie spojrzenia, co trochę mnie krępuje, ale staram się jak zwykle nie dać po sobie tego poznać.

   Odnajduję dębowe drzwi z wygrawerowanym numerem dwadzieścia trzy na górze. Przy nich stoi już kilkanaście osób, które prawdopodobnie będą towarzyszyć mi codziennie przez kolejne miesiące nauki. Nie liczę na przyjaźnie pozaszkolne, bo w głębi czuję, że moje zaufanie do ludzi mimo młodego wieku zostało poddane już wielu próbom. Przywdziewam maskę serdeczności, pozwalając, by kąciki moich ust lekko się uniosły. Rzucam tylko krótkie "hej" i znajduję kawałek przestrzeni osobistej. Zamykam na chwilę oczy, wmawiając sobie w duchu, że zaraz będzie lepiej, że szybko się przyzwyczaję.

   Po donośnym dzwonku wchodzimy do sali i zajmujemy miejsca. Znajduję wolną ławkę przy ścianie, przy której nieraz z pewnością będę zasypiała podczas lekcji. Farba trochę od niej odchodzi, a w kilku miejscach widnieją zatarte napisy, których nie sposób już odczytać. Rozglądam się po pomieszczeniu i zauważam, że każdy z obecnych rozmawia z kimś innym. Tylko ja siedzę samotnie wpatrzona pustym wzrokiem w ścianę. Zapewne wszyscy się ze sobą znają, to nieduże miasto. Do klasy wchodzi nauczyciel i przedstawia się. Od razu przechodzimy do lekcji. Wyciągam niezbędne książki i skupiam się na tym, co ma do powiedzenia. Staram się ignorować spojrzenia, które czuję na plecach.

   Po dosyć znośnym dniu w szkole wracam do nowego domu. Jeszcze się do niego nie przyzwyczaiłam. Droga zajmuje mi ponad czterdzieści minut spacerem, a na autobus ciężko się załapać, bo zazwyczaj jeździ nie w porę. Po powrocie od razu zamykam się w swoim pokoju i rzucam na łóżko. Wtulam twarz w poduszkę i na chwilę daję ponieść się emocjom, roniąc kilka łez. Kiedy jest mi trochę lepiej, podchodzę do białej toaletki i zmywam dokładnie makijaż, dając skórze oddychać. Po kilku minutach zbieram się na pójście do kuchni, by zjeść obiad. Siadam do książek i czytam materiał na następne lekcje, bo nie mam co ze sobą zrobić. Wieczorem zakładam ciepłą bluzę i buty do biegania. Wychodzę z domu, gdy robi się ciemno i daję upust swoim emocjom, wsłuchując się w równomierne bicie serca.  W tym dniu daję z siebie wszystko. Po biegu rzucam się na trawę i wpatruję w gwieździste niebo, uspakajając oddech.

   Samotność to moja rutyna od kilku tygodni. Prawdopodobnie niebezpiecznie zbliżam się do depresji. Ale lubię ten stan pustki. Nie mam znajomych, nie spotykam się po szkole, nie rozmawiam z nikim poza kilkoma wymianami zdań z rodziną. Czuję się koszmarnie, ale mam nadzieję, że kiedyś to minie, nie może być tak źle. Nie jestem jedyną osobą, która musi się mierzyć z totalnym porzuceniem wcześniejszego życia w wieku siedemnastu lat. Za sobą zostawiłam przyjaźnie, miłość i miasto, które było moim prawdziwym domem. Czy poradzę sobie z tym sama? Nie mam pojęcia. Wiem jedno - chciałabym, żeby to wszystko się skończyło.

Kamu telah mencapai bab terakhir yang dipublikasikan.

⏰ Terakhir diperbarui: Feb 23, 2021 ⏰

Tambahkan cerita ini ke Perpustakaan untuk mendapatkan notifikasi saat ada bab baru!

i'm a messTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang