Nie wiem co ze sobą zrobić, Leondre się na mnie obraził, ale rozumiem go, to było przesadzone, no ale przecież mnie łaskotał - za co chciałam go zamordować - i się śmiał, ale po chwili jego humor się zmienił. Gorzej niż baba w ciąży...
I co do moich urodzin... Nic nie zaplanowałam i będę siedzieć z pizzą oglądając jakieś durne seriale... Przecież to są moje 17-te urodziny. Ale trudno. Wchodzę na fb i odpowiadam na życzenia i daję serduszka, wow dużo tego... Ale czego ja nie dokonam? (ahh skromność)
***
Po odpisaniu na wszystkie życzenia które nie miały końca (ale okazało się że koniec był xd) spojrzałam na zegar w telefonie i aż się zdziwiłam, jest 14:53 i jestem głodna. Poszłam do kuchni i z lodówki wyciągnęłam produkty potrzebne do zrobienia obiadu bo jak widziałam nikt się tym nie zajął, a na lodówce dopiero zauważyłam karteczkę:
'Będziemy z tatą o 21:00 bo pojechaliśmy na spotkanie służbowe.
Ugotuj sobie coś i nie spal kuchni ;) Nie czekaj na nas z kolacją,
bo zjemy coś w drodze powrotnej,
Mama'
No i fajne (usłyszałam w głowie głos tego gostka z reklamy plusa xd) mogę sobie w spokoju pooglądać telewizje, ale nie wiem czy Charlie jest w domu, lepiej żeby go nie było. - kochana ze mnie siostra ;) - Poszłam do pokoju brata, ale go nie było, i dobrze. Wracam do salonu i włączam tv poszukując jakiegoś znośnego serialu. Ale nic ciekawego nie było, więc pozostało mi oglądanie 'trudnych spraw'. Nie lubię tego typu "seriali" ale tylko to mi pozostało.
Po godzinie oglądania ktoś wszedł do domu, a tym ktosiem okazała się Charls, więc go olałam. Ale gdy zasłonił mi telewizor dopiero na niego spojrzałam.
- Co? - spytałam od niechcenia.
- Idziesz ze mną - powiedział jak policjant, na co prychnęłam i włączyłam telefon wchodząc na instagrama, ale on zabrał mi telefon, złapał za rękę i pociągnął za sobą do swojego samochodu. Nie znam marki bo się tym nie interesuje. Blondyn okrążył auto i wsiadł na miejsce kierowcy.
- Pasy też mam ci zapiąć? - powiedział, a ja zapięłam te pasy.
Po chwili ruszyliśmy przez miasto, sama nie wiem gdzie. Po około 15 minutach auto zatrzymało się w lesie.
- Nie sądziłam że mój brat będzie chciał mnie zgwałcić w lesie. - powiedziałam ze śmiechem na co prychnął.
- Dobra, chodź nie mam zamiaru cię ciągnąć, bo lekka to ty nie jesteś - powiedział i się zaśmiał na co walnęłam go w bok z łokcia. - Auć... Ale Booooli.. Pomocy! Kobieta mnie bije! - i znów dostał z łokcia. - Oke, idziemy. - powiedział i szedł przodem.
Po chwili znaleźliśmy się nie daleko altanki, a w środku byli moi przyjaciele - Rosie i Leondre, którzy ze sobą o czymś zawzięcie rozmawiali.
- Jesteśmy! - wydarł się Charlie. - Haluu!? Ziemia!
Po niecałej minucie Rosie skapnęła że przyszłam i podbiegła do mnie.
- Ashleey! Wszystkiego najlepszego! - zapiszczała i dała mi prezent. - otwórz dopiero w domu.
- Okey! - powiedziałam i mocno ją do siebie przytuliłam.
Byłyśmy do siebie przytulone z 5 minut, aż ktoś nie odchrząknął, a tym kimś okazał się mój brat. Odkleiłyśmy się od siebie i podeszłam do Charls'a.
- Wszystkiego najlepszego brzydalku! - przewróciłam oczami na jego uwagę. - Życzę Ci abyś nie znalazła sobie jeszcze chłopaka, albo obiję mu mordę i... SZCZĘŚCIA! - przytulił mnie do siebie i podarował albumik ze wspólnymi zdjęciami od beztroskich lat bycia małymi bachorami do teraz. Z wzruszenia się popłakałam i wtuliłam się w brata.- podoba ci się? - spytał z lekkim zdziwieniem.
- Oczywiście! To jest dla mnie bardzo cenne. - powiedziałam łkając.
- Cieszę się - powiedział z wielkim bananem na twarzy.
A teraz czas na Leo. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Wszystkiego co najlepsze mała - powiedział szeptem. - I przepraszam że się obraziłem, po prostu się bardzo o ciebie bałem.. - powiedział ze skruchą.
- Nic się nie stało Leo - powiedziałam uśmiechając się do niego szczerze.
- Aha! I tu prezent ode mnie - powiedział i podał mi paczuszkę. Otworzyłam ją i zobaczyłam piękną srebrną bransoletkę z znakiem nieskończoności. Spojrzałam na bruneta i mocno go przytuliłam. - nie wiedziałem co ci kupić, więc poprosiłem o radę Tilly.
- Kto to Tilly?
- Moja młodsza siostra. - powiedział jakby to było oczywiste.
***
O godzinie 20:00 pojechaliśmy z naszą grupką do domów. Jako że Charlie miał z naszego grona tylko auto podwiózł każdego. Na końcu zostaliśmy tylko my, Charls dowiózł samochód do garażu, a ja poszłam do mojego pokoju po onesie Stich'a (idk czy dobrze napisałam) i poszłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i zdjęłam z siebie ubrania. Ciepła woda leciała na dół po moim ciele. Umyłam dokładnie ciało mydłem i włosy szamponem. Po kąpieli umyłam zęby i poszłam do łóżka. Po ułożeniu się wygodnie, odpłynęłam do krainy Morfeusza...
~~~~~~~~~~~~~~~~
Nudny ten rozdział ;// Ale po nie długim czasie książka się rozkręci ;) Więc wyczekujcie :D
Do następnego,
Bayoo Cysiaki ;3
YOU ARE READING
Przyjaciel mojego brata • Leondre Devries •
FanfictionCześć, jestem Ashley Lenehan i mam 16 lat. Jestem blondynką o niebieskich oczach i jak niektórzy mówią 'uroczymi dołeczkami'. Mam brata Charliego, który ma 18 lat mieszkamy w Port Talbot (Walia) Nie dawno się tu przeprowadziliśmy i nie znamy za wiel...
