Rozdział trzynasty

1.3K 164 9
                                    

Rozdział trzynasty

Po powrocie do domu zamknęłam się w łazience. Przez pierwsze trzydzieści minut zmywałam z ciała charakterystyczny, dość nieprzyjemny zapach jeziora, a kolejne pół godziny poświęciłam na udawanie, że nie wydarzyło się nic niezwykłego. Jednak w końcu musiałam wrócić na ziemię, żeby moja przedłużająca się izolacja nie wydała się Ryle'owi podejrzana. Na szczęście ten był tak zajęty pracą na komputerze, że nawet nie zwrócił uwagi, gdy owinięta ręcznikiem czmychałam do malutkiej sypialni, ściskając w ręku zeszyt.

Zeszyt, w który teraz wpatruję się od kwadransa, nie mogąc zdobyć się na odwagę, żeby go otworzyć. Zupełnie jakby jego pożółkłe kartki mogły mnie pochłonąć, unicestwić. Wiem, że to ja ukryłam go w siedzisku tej huśtawki, a powód, dla którego to zrobiłam, musiał być poważny. Jeszcze go nie znam, ale jestem pewna, że niedługo to się zmieni. Rozciągając ciało na łóżku, wydymam w niezadowoleniu wargi. Właściwie niczego nie jestem pewna, ale za wszelką cenę próbuję sobie wmówić, że tak właśnie jest. Wciąż powstrzymuję się przed poznaniem zawartości kryjącej się za tą błękitną okładką, ponieważ czuję, że zniszczy ona bańkę, którą się otoczyłam, a w której chcę pożyć jeszcze trochę.

Podrywam się do siadu, wrzucając zeszyt za łóżko w chwili, w której rozlega się ciche pukanie. Drzwi otwierają się tuż po tym, jak ten upada na podłogę.

– Powinnaś coś zjeść. – Unoszę brwi na słowa Anioła. – W przypadku, gdybyśmy musieli wiać – wyjaśnia szybko, krzyżując ręce na piersi. – Jeśli będziesz zbyt słaba, dopadną cię.

Z powrotem kładę się na boku i opieram głowę o dłoń.

– Wybrałeś cholernie słodki sposób na okazywanie mi troski – mówię z triumfującym uśmieszkiem. – Nie bój się – dodaję, widząc, że chce zaprzeczyć. – Wciąż będę udawać, że poziom twojej bezduszności tylko wzrasta.

Opiera się bokiem o ramę drzwi.

– Czyli moja reputacja jest bezpieczna? – Odpowiadam powolnym skinieniem głowy, na co ten się uśmiecha. – Jesteś cholernie seksowna, wiesz?

Kładę wolną dłoń na brzegu ręcznika tuż nad piersiami, po czym poluźniam go nieco, tak by sam odrobinę się zsunął.

– Co proponujesz? – pytam bez większych emocji, przeszywając go spojrzeniem.

– Co?

Ryle nie odrywa wzroku od mojej dłoni, która delikatnie gładzi odsłoniętą skórę.

– Do jedzenia, Ryle. – Niby przypadkiem odsłaniam jedną pierś. – Mówiłeś, że muszę być silna.

Ryle zmusza się, żeby z powrotem spojrzeć mi w oczy, a ja muszę mocno się powstrzymywać, żeby się nie roześmiać. Prostuje się, po czym rusza w moim kierunku. Kiedy staje przede mną, całą uwagę skupiam na wybrzuszeniu wyraźnie odznaczającym się na jego dżinsach.

Och Aniele, ciśnie mi się na usta, więc mocno przygryzam dolną wargę i zaciskam powieki. Odliczam w myślach do dziesięciu, następnie otwieram oczy.

– Jestem pewien, że razem stworzymy coś nieziemskiego – mówi ochrypłym głosem, klęcząc na jednym kolanie.

Zafascynowana tajemniczością, jaka maluje się w orzechowych tęczówkach, pragnę w niej zatonąć. Wysuwam brodę do przodu w chwili, w której zbliża twarz do mojej.

– Wciąż masz na myśli jedzenie? – upewniam się, oddychając coraz szybciej.

Naelektryzowane pożądaniem powietrze wokół nas staje się nieznośnie gorące. Tak gorące, że jeśli zaraz Ryle nie zerwie z mojego ciała tego ręcznika, to sama to zrobię. Nasze wargi dzielą zaledwie milimetry, a Anioł jednym ruchem naciąga ręcznik na moją odsłoniętą pierś.

Anielskie sztuczki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz