5. Nie wiem co on chce ci dać, ale ja chcę ci dać szczęście.

8.4K 601 211
                                    


Jak się poczułam po tej mało przyjemnej rozmowie z Lukiem? Mogłabym określić swoje samopoczucie na milion sposobów. Opisać jak bardzo mnie to zabolało. Ale nic nie określi tego lepiej niż powiedzenie, że czuję się po prostu do dupy.

Było mi strasznie głupio, po tym jak traktowałam Matthewa. Chciał dla mnie dobrze i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Wyświadczył mi wielką przysługę.

Jeszcze tego samego dnia po rozmowie z Hemmnigsem, pojechałam do niego. Zaryczana, w znoszonych dresach, bluzce Ashtona rzuciłam się na Matta, dziękując mu za wszystko i przepraszając go za to co wcześniej robiłam. Uwięzłam na nim jak miś koala. Nie musiałam długo prosić go o wybaczenie. Od razu ruszył ze mną do jego mieszkania.

Matt nie był dla pamiętliwy. Nieraz pokazywał, że zrobiłby dla mnie wszystko. Dzięki niemu czułam się naprawdę o wiele lepiej.

- Kawy czy herbaty? - zapytał, uśmiechając się szeroko. Tak, zdecydowanie Matt był przemiły i za dobry dla mnie.

- Chcę gorącej czekolady. Dużo gorącej czekolady - odpowiedziałam, wymuszając uśmiech.

- Dla ciebie wszystko, skarbie.

Podczas gdy on robił dla nas napoje, poszłam do łazienki, aby się trochę ogarnąć. Wyglądałam źle. Cienie pod spuchniętymi i przekrwionymi oczami były bardzo widoczne przy mojej jasnej karnacji. Czułam, że także trochę przytyłam. Ujmując mój wygląd w moim ulubionym skrócie - był po prostu do dupy. Tak samo jak humor. Zresztą wszystko było do dupy. Związałam szybko swoje włosy w kucyka i przemyłam twarz zimną wodą. Orzeźwiło mnie to delikatnie. 

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili rozbrzmiał głos bruneta:

- Holiday, skarbie, wszystko dobrze? Siedzisz tam dosyć długo, a słyszę, że cały czas leci woda? Nie leżysz na ziemi i nie umierasz czy coś?

- Nie, nie umieram - zaśmiałam się. - Już idę do ciebie.

Następnie wyszłam z łazienki i uśmiechnęłam się do niego.

- Dziękuję, że się tak o mnie martwisz.

- Twój były się tak o ciebie nie martwił, co? - jego pytanie wbiło mnie w zaskoczenie, delikatnie się również zirytowałam.

- Martwił się o mnie, ale na swój własny, popieprzony sposób. Luke jest dosyć skomplikowany.

- Czy ja jestem skomplikowany?

- Nie, nie jesteś. Zawsze pokazujesz wszystko bardzo jasno.

Uśmiechnął się i już nic nie odpowiedział, tylko złapał moją dłoń bardzo delikatnie i pociągnął mnie za sobą do salonu.  Usiedliśmy na kanapie, a Matt podał mi gorącą czekoladę. Przybliżyłam się odrobinę do niego, wtulając się. On z początku zaskoczony po chwili objął mnie. Gładził powoli moje plecy, to było całkiem miłe. Upiłam łyk czekolady i spojrzałam na Matta ukradkiem. Ponownie położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Po paru minutach siedzenia w takiej pozycji i w ciszy, postanowiłam się odezwać.

- Nie mogę pozbyć się ciekawości, powiesz mi skąd znalazłeś jego numer? - zapytałam i poczułam się trochę spiął.

- Eh, wiedziałem, że o to zapytasz - odpowiedział niemrawo. - Mam znajomego w jego otoczeniu.

- Jakiego znajomego? - dopytywałam dalej.

- E tam, nieważne kto to, dowiedziałem się, że chodzi z Lukiem czasem na imprezy i poprosiłem o jego numer.

- I tak po prostu ci go dał? 

- Wisiał mi przysługę. 

- Rozumiem - powiedziałam. Wyczuwając to jaki zrobił się spięty, postanowiłam trochę go rozluźnić. Wtuliłam się w niego bardziej. - Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Jesteś moim aniołem. 

- Nie ma za co, skarbie - ucałował delikatnie moje czoło. - Jeju, jesteś taka drobna, wydajesz się taka krucha. 

- Nie przesadzaj, ostatnio przytyłam. 

- To dobrze. Więcej Holiday Irwin tym lepiej - zaśmiał się, a ja uderzyłam go w tył głowy.

Odwróciłam się twarzą do niego, podnosząc się delikatnie. 

- Matt, nie wiem, który raz już to mówię, ale naprawdę bardzo ci dziękuję. Jesteś wspaniałym przyjacielem. 

- Holiday.

- Słucham? 

- Nie wiem co on chce ci dać, ale ja chcę ci dać szczęście.

- Wiem to.

Pogładził mnie delikatnie po policzku, przybliżając się jeszcze bardziej.

- Daj mi szansę, a sprawię, że poczujesz się bezpieczna.

Nic nie odpowiadałam, byłam za bardzo zaskoczona tym co do mnie mówił. Matt wpatrywał się we mnie wyczekująco i z nadzieją, a moją głową targało wiele myśli. Chyba powinno być się z kimś, kto sprawia, że czujemy się dobrze, prawda? 

- Dobrze - odpowiedziałam, uśmiechając się.

Na te słowa Matt rozpromienił się jak małe dziecko. Szybko przybliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie. Nie będąc dokładnie pewna tego co robię, oddałam pocałunek, kładąc nieśmiało ręce na jego rozgrzanej szyi. 

Czy tego właśnie chciałam?

A sister of my friend || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz