Była trzecia nad ranem, ale Tikki nie mogła zasnąć.
- Może by tak zrobić kawał Marinette? - pomyślała.
Skontaktowała się telepatycznie z Plaggiem i opowiedziała mu o swoim planie.
- Świetny pomysł - oznajmił, po czym oboje się przeteleportowali.
Spotkali się na szczycie wierzy Eiffla.
- No, no, Tikki. Nie spodziewałem się tego po tobie - zaczął Plagg, ściskając w swoich rączkach camembert.
- No, wiesz... Może przez to wreszcie dowiedzą się kim są pod maską.
- Tak, mam już dość jego gadania o dzieciach, na przykład. Młody nie wie kim dziewczyna jest, ale planuje je nazwać: Louis, Emma i...
- Hugo - dokończyła Tikki.
- No właśnie - odparł Plagg, pożerając camembert.
- To, co? Wcielamy plan w życie?
- Jasne - zgodziło się kwami kota. - Ale wiesz co dokładnie zrobimy? - dopytał.
- Tak, jasne - przewróciła zirytowana oczami. Przecież nie jest taka głupia, żeby zapomnieć o tym co ma zrobić. -Jak wypowiedzą formułkę, to teleportujemy się bezpośrednio przed miraculum, a następnie wnikamy do niego.
- No i tego się trzymajmy.
- To pa.
- Pa.
Oba Kwami teleportowały się do swoich właścicieli.
- Tikki! Gdzie byłaś? - spytała Marinette.
- Eee... Musiałam o czymś porozmawiać z Plaggiem - Kwami Czarnego Kota - wyjaśniła. Czuła się źle z tym, że musiała okłamać swoją opiekunkę, ale nie miała innego wyjścia.
Tymczasem:
- Plagg! Gdzieś ty był?! - dopytywał się Adrien.
- Noo... Wiesz... Szuuukaałeeem... Camemberta! Właśnie! Camemberta - odparło Kwami.
Właściciele ułożyli się do snu, nie wiedząc co ich jutro czeka.
***
Głośny dźwięk budzika wzbudził ją ze snu, sprawiając, że spadła z łóżka.
- Auć. To było bolesne... - odparła Mari. - Ten, kto wymyślił budziki miał chyba nierówno pod sufitem.
Podniosła się z podłogi i podeszła do szafy. Wyciągnęła z niej swój standardowy zestaw, po czym weszła do łazienki. Zrobiła poranny prysznic i wyszła.
Skierowała się z powrotem do swojego pokoju. Tikki jeszcze smacznie sobie spała. Marinette postanowiła ją obudzić.
- Tikki... - szepnęła.
- Co? - kwami uchyliła powoli swoje niebieskie oczy.
- Muszę iść do szkoły.
- Ale Marinette. Dzisiaj jest sobota.
- To po co ja tak wcześnie wstawałam? - westchnęła.
Zrezygnowana opadła na łóżko.
- Może mały patrol? Kto wie... Władca Ciem nawet rano mógł znaleźć sobie jakąś kolejną ofiarę.
- Chętnie. Tikki kropkuj!
< w tym samym czasie >
- Plagg, wstawaj - powiedział Adrien, wchodząc do pokoju po porannym treningu.
