Walka o wolność

3.1K 179 8
                                    

Padało... Jak zawsze 4 lipca.
Artur siedział przy oknie i wpatrywał się w krople wody, które powoli spływały po szybie. Śledził je, aż znikały z jego pola widzenia.
Otarł łzę, która mimowolnie spłynęła po jego policzku.
Nie chciał płakać, ale to było silniejsze.
Byłeś taki wielki...
Był... tak jak on kiedyś był obok.
Teraz jest tylko pustka, łzy i wspomnienia.
- Będziesz tu tak siedzieć?- Felicja po raz kolejny tego dnia pojawiła się na progu jego pokoju. Był wdzięczny, że tu była, ale zaczęła go trochę irytować ciągłymi pytaniami. Przecież znała odpowiedź.
Co rok, 4 lipca pojawiała się u Artura i próbowała odciągnąć go od wspomnień.
- Może wyjdziemy?- Zaproponowała podchodząc bliżej.
Wspomnienia wróciły...
Felicja stała dumnie przy boku Alfreda. Przez całą bitwę tam była.
Gdy tylko pojawiła się obok Artur chłopak nie wytrzymał.
- Czemu jesteś po jego stronie?!- Chwycił ją za nadgarstek. Dziewczyna skrzywiła się z bólu.
- Jestem tam gdzie Polacy.- Wyszeptała.
Wyglądała strasznie. Artur tamtego dnia myślał, że dziewczyna płakała, ale później stwierdził, że to musiał być deszcz. Polska nigdy nie płakała.
- Pada.- Niech idzie.
~Nikt jej nie kazał przychodzić tutaj co rok i ze mną przesiadywać.~ Pomyślał Artur.
- Posłuchaj Anglio.- Usiadła obok niego na zimnej podłodze.- Wiem, że tamtego dnia byliśmy wrogami...
-Bo po jego stronie byli Polacy? Wiem o tym!- Przerwał jej, znów wycierając łzy.
Nie widzi, że tylko go denerwuje?!
Nie chciał by widziała jak płacze. Ona tego nigdy nie robiła.
- Nie.- Otarła dłonią łzę, która powoli spływała po policzku Artura.- Stanęłam po stronie Alfreda, bo wiem co znaczy walka o wolność.
Mówiła co innego... Wtedy. Czyżby skłamała tamtego dnia?
- Przepraszam.- To jedyne słowo, które mógł wtedy z siebie wydusić.
W tym momencie wszystko zrozumiał. Polska stanęła po stronie Ameryki, nie ze względu na Polaków, a ze względu na Alfreda. Czuła z nim pewną więź, bo oboje walczyli o to samo. On chciał wolności, zupełnie jak Felicja.
- Myślisz, że dlaczego jestem tu rok w rok?- Położyła mu rękę na ramieniu.- Wiem, że tamtego dnia straciłeś go. Przychodzę tu, bo czuje się winna. Przyczyniłam się do tego.
Po jej policzku spłynęła łza.
Po raz pierwszy Artur widział Jak dziewczyna płacze... Po raz drugi. Tamtego dnia to jednak nie był deszcz.
Zabrał dłoń dziewczyny i delikatnie pocałował jej wierzch.
- Wybaczam ci...- Po raz pierwszy od tego pamiętnego dnia Artur uśmiechnął się.

Hetalia [One-shoty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz