20. it has come to this

2.7K 262 352
                                    

- Hoseok?

- Hm, Yoongi?

- Zawsze się nad tym zastanawiałem... Gdy palisz papierosy, nigdy ich nie depczesz, jak je rzucasz na ziemię. Większość ludzi to robi.

- Mhm.

- Więc czemu?

- Deptanie przynosi pecha.

- Naprawdę?

- Chyba.

Pijacki śmiech.

- A tak naprawdę, miałem kiedyś chłopaka, który ich nie deptał. To z nim zacząłem palić.

Jak ja z tobą, pomyślał Yoongi.

- Miał depresję i nigdy nie deptał niedopałków - stwierdził młodszy, jakby jedna z tych rzeczy nieodłącznie odwoływała się do tej drugiej. - Twierdził, że papieros symbolizuje indywiduum. Gdy wyciągasz jednego papierosa z paczki, to symbol tego, jak rodzące się dziecko jest tylko jedną z wielu możliwości tego, kto mógłby się urodzić. Jest wiele plemników, ale wygrywa jeden.

- Mhm.

Czy to lekcja biologii?

- A później, gdy zapalasz papierosa, to moment, w którym dziecko się rodzi. Jego czas się zaczyna, ale tym samym zaczyna się także... kończyć. Zaczyna dążyć do końca, a jak się zaciągasz dymem, to jak życie, które w najcięższych momentach wysysa z człowieka wszystko, konsumując go. Gdy kończysz papierosa, to śmierć. Wyrzucasz go. Użyłeś go i już nie będziesz o nim pamiętać, tak samo, jak gwiazdy po mojej śmierci zapomną o mnie, a po twojej o tobie. To zupełnie tak, jakby patrzyły na nasze przedstawienie na Ziemi i się nie przejmowały, nie tak naprawdę, wiesz?

Yoongi pokiwał głową. To nie była lekcja biologii, lecz hoseokowej filozofii. Było w tym trochę prawdy. Odwrócił się na bok, patrząc na jego profil.

Przystojny. Bardzo. Takie myśli tkwiły w jego głowie. Chcę go pocałować.

- Wyrzucasz papierosa, ale go nie depczesz. Yoongi, zdeptałbyś trupa? Martwego człowieka?

- Hm, chyba nie.

- No widzisz. Ja też nie depczę niedopałków.

- Rozumiem, Hobi. 

Moment ciszy.

- Pocałujesz mnie?

Hoseok odwrócił się na jego stronę, otulając jego twarz częściowo pokrytą przez mrok, częściowo oświetlaną przez gwiazdy.

- Ale tak mocno. Tak dobrze - upomniał się Yoongi, zanim jego usta zostały zaatakowane przez te młodszego. Mocno i dobrze, dokładnie tak, jak chciał.

Wspomnienia pijackich rozmów na dachu pewnego opuszczonego budynku, pod światłem pijanych ich miłością gwiazd. Byli na dachu piekła, czyniąc je ich własnym niebem.

*

Delikatne dźwięki wypływały spod jego palców ilekroć naciskał na odpowiednie nuty, prowadzony nie przez pamięć, ale przez jakieś wewnętrzne powołanie, przez nieco uśpioną pasję oraz te dawno nabyte zdolności, które już nigdy nie opuściłyby jego krwiobiegu. Robienie tego było dla niego niesamowicie naturalne: tak samo naturalne, jak oddychanie, jak sprawdzanie komórki codziennie rano tuż po przebudzeniu, jak mrużenie oczu przy zbyt mocnym świetle, jak przyśpieszanie kroku, gdy znajdował się nieopodal nielubianej przez niego grupy ludzi. I tak samo niesamowicie, odurzająco naturalne, jak myślenie o Hoseoku i tylko o Hoseoku, gdy melodia, którą grał stawała się stopniowo coraz słodsza, coraz bardziej rozgrzewająca serce.

trapped ; myg, jhs, jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz