TW - zaburzenia odżywiania
LEONDRE
Gdy wchodzę z powrotem do pokoju, zastaję ją przeglądającą coś na telefonie. Kiedy mnie widzi, odkłada urządzenie na bok i uśmiecha się łagodnie, jakby wcale nie widziała mnie zaledwie pięć minut temu.
- Trzymaj - podaję jej kubek z gorącą czekoladą, na co mamrocze coś pod nosem. Mogę domyślić się, że miało to znaczyć "dziękuję", ale pewności nie mam.
- Nigdy nie piłam czekolady z piankami.
- Nigdy co? W jakim świecie ty żyjesz?
Za odpowiedź prawdopodobnie ma posłużyć mi chichot. Uśmiecham się i siadam obok niej.
- Nie jem słodyczy - przyznaje. - Zazwyczaj.
- Chyba, że masz nawrót.
Kręci głową, jakby nie mogła uwierzyć, że właśnie to powiedziałem. Może powinna się już przyzwyczaić, że często przekraczam granice i mówię to, czego nie chciałaby usłyszeć.
- Jeśli za pierwszym razem nie zrozumiałaś tego, że jesteś chora, to tak. Możesz znaleźć najlepszego lekarza, ale nawet on nigdy ci nie zagwarantuje, że z tego wyjdziesz.
Będziesz chora do końca życia - chcę dodać, ale się powstrzymuję. Nie jest gotowa na prawdę.
- Dobrze ci się ocenia innych?! - przestaje nad sobą panować i odsuwa się ode mnie.
- Posłuchaj...
- Teraz to Ty mnie posłuchaj! - trochę ścisza głos, jednak nadal jest to krzyk. - Za każdym razem, gdy patrzę na jedzenie, czuję się winna. Nie mogę wypić nawet tej głupiej gorącej czekolady, bo zdążyłam już obliczyć kalorie. Na śniadanie piję czarną kawę i palę dwa papierosy. Przez pół nocy próbuję zasnąć, a gdy już mi się udaje, to i tak co chwilę się budzę, bo mam cały posiniaczony kręgosłup. Bolą mnie kości i wypadają włosy. Chodzę w dwóch swetrach, bo jest mi wiecznie zimno. Mam problemy z sercem i zębami, nie wspominając już o poparzonym przełyku. Więc nie masz pojęcia, jak to, kurwa, jest. Masz tylko swoje małe wyobrażenie. Żyjesz w pieprzonej bajce! Pierdolony książę na białym koniu!
- Naprawdę? - burzy się we mnie tyle różnych emocji, że zaczynam się z tego śmiać, mimo że po policzkach spływają mi łzy. - Chodź.
Spogląda na mnie dziwnie, ale bez żadnych komentarzy, wstaje z łóżka, prawie nieprzytomna. Prowadzę ją do łazienki, gdzie każę zamknąć jej oczy.
- Nie chcę. Chcę wrócić do domu.
- Zaufaj mi - mówię spokojnie. Jednak przypomina mi się, że zaufanie to jedna z najbardziej popieprzonych rzeczy na tym świecie, więc dodaję - Po prostu to zrób.
Gdy zamyka oczy, prowadzę ją naprzeciw dużego lustra.
- Teraz możesz otworzyć - szepczę, kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Co ty znowu wymyśliłeś?
- Powiedz co widzisz w tym lustrze.
- Nie zrobię tego. To nie ma sensu - sprzeciwia się. - To nie jest żadna gra, Leo.
- Uwierz, że ma sens.
W końcu wzdycha i ociera kciukiem łzy. Jednak, kiedy spogląda w swoje odbicie, ponownie wybucha płaczem, który ściska mi serce. Staram się pozostać spokojny, ale trzęsą mi się nogi na widok jej reakcji.
- Widzę obrzydliwego, tłustego potwora, który nie potrafi poradzić sobie z uczuciami i płacze z byle powodu - wymusza uśmiech na twarzy. - To właśnie chciałeś usłyszeć, tak? Teraz ci lepiej?
Przygryzam wargę i nic nie odpowiadam.
- Co ty widzisz, Devries?
- Ciebie - stwierdzam. - Nie widzę potwora. Jesteś tylko ty.
Po jej oczach widzę, że chce zaprzeczyć, więc przykładam jej palec do ust.
- Nigdy więcej.
CZYTASZ
okay | l.d.
Fanfiction„Myślę, że najgorszą częścią tego wszystkiego nie było to, że straciłam jego. Było nią to, że straciłam siebie." written by xcallmesunny, 2017/2018 (obecnie poprawiane)