01. started

86 7 2
                                        

Pierwszy dzień wiosny, piątek. Równo dwa miesiące temu zaczęło się moje piekło. Na moim ciele coraz częściej gościły zielono-fioletowe ślady. Sprawcą ich jest mój chłopak, Lucas. Dobrze pamiętam, jak pojawił się pierwszy z nich. Był on wynikiem ,,niewierności". Czasem pisanie z innymi chłopakami, czy rozmowa z przeciwną płcią w szkole.

Nie pierwszy raz jestem w takiej sytuacji. Jakieś dwa lata temu byłam prześladowana w szkole. Doprowadziło mnie to prawie do depresji. Nie miałam ochoty jeść, a nawet żyć. Jedyną osobą, która odwracała mnie od tego był ON. Bronił mnie i wspierał w trudnych momentach. W nowym roku przepisałam się do jego szkoły. Jednak teraz wszystko powróciło, tylko nie myślałam, że moim gnębicielem będzie mój własny chłopak. 

Stojąc przed lustrem w garderobie zobaczyłam MNIE. Smutną i niską dziewczynę o bladym odcieniu skóry. Żebra i okolice brzucha miałam pokryte wieloma już ledwo widocznymi siniakami. Mój lewy nadgarstek zawsze był zielony lub filetowy, dlatego nosiłam przeróżne bransoletki lub zegarek. Idąc wzrokiem wyżej spojrzałam na moją twarz. Małe, różowe usta, prosty nos i lekko kręcone do pasa o odcieniu ciemnego blondu włosy. Wiele osób jednak interesowały moje oczy. Duże, pokryte długi i gęstymi rzęsami. Hipnotyzujące źrenice o dwóch barwach. W środku wręcz czarne przechodzące w ciemny morski błękit, aż po niebieskie powietrze na końcach. Wcześniej dzieci wyśmiewały mnie z tego powodu, a teraz czasem zazdroszczą, niektórzy potrafią zatrzymywać mnie na ulicy by przyjrzeć się im z bliska.

Wychodząc z domu udałam się na przystanek autobusowy. Mieszkając na przedmieściach Londynu jestem zmuszona praktycznie wszędzie dojeżdżać komunikacją miejską.  

Rodziców nie było ciągle w domu. Co chwile wyjeżdżali w delegacje do różnych krajów. Mama była jednym z lepszych prawników w Manchesterze. Przez zawód widziałam ją tylko w święta. Kiedy byłam młodsza jeździłyśmy razem na wakacje, ale z biegiem lat wspólny czas ograniczała do minimum. Czasem myślę, że gdyby nie zdjęcia w domu zapomniała bym jak wygląda. 

Na szczęście z tatą miałam lepszy kontakt. Przyjeżdżał co miesiąc by zobaczyć jak się mam. Podczas pobytu w domu zawozi mnie do szkoły. Pracuje w Cardiff jako psychiatra we własnej klinice. Kiedyś powiedział mi, że poznał mamę na jednej z rozpraw sądowych. 

Stojąc przed jego blokiem odczułam niepewność co do tego. Miałam z nim spędzić cały dzień, gdyż odpuściliśmy sobie szkołę. Wchodząc po schodach moje ręce zaczęły się pocić, a nogi były jak z waty. Zadzwoniłam do jego drzwi. Otworzyła mi jego mama mówiąc, że jej syn jest w swoim pokoju, a ona śpieszy się do pracy. 

-Proszę – usłyszałam pukając do drzwi od jego pokoju.

Wchodząc zobaczyła pokój średniej wielkości. Na biurku walały się książki. Ściany były w niebieskim odcieniu. Dzięki temu, że jego pokój był w północnej części budynku zawsze można było poczuć w nim miły chłód. Obok okna znajdowało się dwuosobowe łóżko, a sam właściciel tego pomieszczenia stał odwrócony tyłem do drzwi i zaciągał się fajką.

Obracają się do mnie zobaczyłam jego. Ubrany był w ciemne jeansy, szare skarpetki i koszulkę, która opinała jego mięśnie na brzuchu. Brązową czuprynę przeczesał ręką spoglądają na mnie swoimi czarnymi oczami. Na ustach, w których trzymał papierosa zagościł uśmiech na mój widok.

-Witaj skarbie – powiedział zmniejszając naszą odległość.

Gdy był przede mną złapał za mój kark i schylił głowę by pocałować mnie. Muskając wargami moje usta, położył rękę na moje biodro i przyciągnął mnie do siebie. Oderwał się na chwile by zaciągnąć się nikotyną i wdmuchać mi ją do ust. Kiedy dotarło do mnie co się dzieje próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale on był silniejszy. Zaczęłam dusić się od dymu i braku powietrza. Dopiero kiedy ugryzłam go w język mogłam oddychać.

-Co ty zrobiłaś suko! - powiedział ściskają mój nadgarstek

-Proszę puść to boli.

    Próbowałam wyrwać mu się, ale znowu nie dałam rady. Ręka bolała mnie coraz bardziej. Prośby, czy błaganie nie pomogłyby mi.

-I co dalej taka waleczna?

Upadłam na ziemię. Czułam się jak śmieć. Po policzkach zaczęły spływać mi słone łzy. Powoli przestałam odczuwać rękę, ale nie ból. Ciało zaczęło się trząść, a z ust wydobył się szloch.

-Nie trzeba było mnie kurwa gryźć, a nie teraz płaczesz. Mogła byś czasem pomyśleć – powiedział puszczając moją rękę.

    Zaczęłam ją rozmasowywać. Powoli stawała się zielono-niebieska i opuchnięta. Syknęłam cicho, gdy Lucas pociągnął mnie za włosy w górę.

-Co się mówi, gdy zrobisz komuś krzywdę? No co?!

Ze strachu ponownie moje ciało ogarnęła fala płaczu, a ręce trzęsły się. Nie mogłam nic wydusić, poczułam jakby coś mnie dławiło w gardle. Patrzyłam na niego zapewne czerwonymi oczami od łez, które nie przestawały drążyć nowych ścieżek po  moich policzkach. 

Ostaniom rzeczą, którą pamiętam była przybliżająca się ręka chłopaka i piekielny ból na policzku. Siła uderzenia była tak silna, że upadłam na podłogę, a sama stałam się bezwładna jak marionetka, a potem ciemność.

I can't breath.Where stories live. Discover now