Sobota

5.2K 701 141
                                        




Weekendy są najgorsze. On zostaje w domu. Muszę go oglądać. Nakazuje mi posprzątać łazienkę przy naszej sypialni, pomimo tego, że sprzątałam ją w czwartek. Wszystko, łącznie z podłogą, mam szorować specjalnie przez niego przeznaczoną szczoteczką do zębów. Jego zdaniem, powierzanie mi męczących prac manualnych zapobiega "zbędnemu myśleniu". Sam w tym czasie czyta książkę.

Ja też czytam czasami. On wybiera mi książki, ochłapy literackie, które broń Boże nie mogą wzniecić we mnie choćby najmniejszej iskierki samodzielnego myślenia. Pomimo tego, czytam je kilka, kilkanaście razy, starając się zapełnić czas. Kiedy On jest w pracy, moje życie jest naprawdę monotonne, tak samo jak monotonny jest dźwięk skrobania podłogi szczoteczką. W końcu podnoszę się, ocierając czoło. Nienawidzę być w ciąży. Szybko się męczę, coraz ciężej jest mi się zginać, coraz częściej muszę chodzić do łazienki.

Chcę, żeby skończyło się jak ostatnim razem. Żebym obudziła się w kałuży krwi, a potem, przechodząc przez kościelne ławki, otrzymywała współczujące spojrzenia. Żebym przez kilka tygodni mogła iść spać, będąc pewna, że On nie będzie mnie pieprzył. Ale w tej ciąży wszystko jest w porządku. Może robić ze mną co chce i dlatego się boję, nawet teraz, schodząc po schodach z środkami do czyszczenia w rękach. Rozglądam się ostrożnie, czy aby na pewno nie ma go nigdzie w polu widzenia i mój wzrok pada na kanapę. To tam zgwałcił mnie po raz pierwszy.

Zaczęło się oczywiście niewinnie, od wspólnych pieszczot, namiętnych pocałunków, to co robi młode małżeństwo. Zaczęliśmy się kochać, na wpół rozebrani. I nagle zabolało, a On nie przestał. Dalej robił swoje, pomimo moich protestów i prób wyrwania się od niego. Kiedy skończył, przepraszał mnie przez bardzo długi czas, mówił, że uznał to za część naszych zabaw. Kupił mi kwiaty i zabrał na kolację, chcąc to wynagrodzić.

Potem było tylko gorzej. Wściekał się, kiedy mu odmawiałam. W łóżku starał się postawić na swoim, nawet jeśli musiał dobierać się do mnie, kiedy spałam. W końcu pewnego wieczoru stracił cierpliwość, siłą rozłożył mi nogi i przytrzymując moje ręce, dostał to, co chciał. Wtedy jeszcze miałam swój telefon. Nie miałam bliskich przyjaciółek, mogłam jednak zadzwonić do matki, ale nie zrobiłam tego, bo było mi wstyd. Mężowie przecież nie gwałcą swoich żon, prawda?

Nie tacy mężowie jak On, to na pewno. Tacy jak On sumiennie wykonują swoją pracę, spotykają z kolegami, a w sobotę popijają mrożoną herbatę w ogródku i czekają, aż żona przyrządzi im lunch. Taka żona jak ja.

Albo może nie jak ja. Większość żon, zabierając się do przygotowywania posiłku, nie zastanawia się, czy może tym razem nie dosypać leków nasennych do sosu czosnkowego, a potem, w czasie drzemki, odrąbać mężowi głowę. Czułabym satysfakcję, widząc, jak jego łeb toczy się po dywanie w salonie, podobny do pomidora, który właśnie wyślizgnął mi się z ręki. Podnoszę go i mam wsadzić pod kran, ale po chwili zmieniam zdanie. I tak jest tutaj cholernie czysto, usprawiedliwiam się w myślach, zabierając do krojenia warzyw. Usmażone kawałki kurczaka, sos sałatkowy. Wszystko na tacy, którą następnie zanoszę na taras za domem. Tam siedzi on, przeglądając coś w telefonie. Nawet na mnie nie patrzy, jakby jedzenie samo przyniosło się i postawiło na stoliku. Wracam więc do kuchni i jem w samotności, całkiem z tego zadowolona.

Moje szczęście jednak nie trwa długo. Może to ten pomidor, może źle wysmażony kurczak. Niewiele trzeba, aby On przyszedł do kuchni i niemal rozbił talerz o stół.

– Obrzydlistwo – stwierdza, patrząc na mnie z góry. – Muszę zjeść coś jadalnego, więc ubierz się odpowiednio, czekam w samochodzie.

Przytakuję i zerkam na sałatkę, która teraz w większości znajduje się na obrusie. Jest mi żal, ale nie mogę się nad tym zastanawiać. Idę na górę się przebrać, oczywiście w odpowiednie i bardzo skromne ubrania, zabieram malutką torebkę oraz poprawiam włosy. Jestem gotowa na pokazanie się światu.

Zamknięte drzwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz