~Epilog~

3.2K 238 65
                                    


*Pięć lat później*

Otworzyłam oczy czując jak dwie ciepłe dłonie zaczynają głaskać mój wystający, okrągły brzuch pod koszulką. Uśmiechnęłam się delikatnie po czym obróciłam przodem do sprawcy tej sytuacji. Jego oczy błysnęły w świetle słońca złotą barwą co spowodowało tylko wybuch motylków w moim żołądku. Mimo upływu lat moje uczucia do chłopaka nie zmieniły się ani trochę. Wilcze połączenie dusz było tak silne, że nawet czas nie mógł na nie zadziałać.

Nagle do naszych uszu doszedł odgłos cichego płaczu. Baekhyun od razu wyskoczył z łóżka kiedy dotarło do niego co to znaczy. Wrócił po krótkiej chwili kładąc obok mnie zapłakaną, trzyletnią dziewczynkę. Uśmiechnęłam się do niej, delikatnie głaskając jej główkę chcąc aby trochę się uspokoiła.

- Wciąż ma gorączkę.- szepnął Baekhyun kładąc się obok dziewczynki, która od razu wtuliła się w jego bok i zamknęła oczy. Była zmęczona, niewyspana i bardzo przeziębiona.

Nasza kochana Jangmi przyszła na świat trzy lata temu sprawiając, że nasza rodzina stała się kompletna i absolutnie szczęśliwa. Baekhyun już przed ślubem chciał dziecko i otwarcie o tym mówił co często trochę mnie krępowało. Jednak kiedy dowiedziałam się, że zostaniemy rodzicami zorientowałam się, że to spełnienie moich marzeń. Ja, Baekhyun i idealne maleństwo będące spełnieniem wszystkiego.

Postanowiliśmy nazwać ją Jangmi, gdyż to właśnie od niej wszystko się zaczęło. Była dla nas ważną postacią więc nasza córka musiała dostać jej imię.

Zeszłam do kuchni chcąc przygotować śniadanie dla Jangmi i Baekhyuna. Zastałam tam Sehuna karmiącego trzyletnią Seoyeon. Dziewczynka była do niego bardzo podobna, ale charakterek odziedziczyła po swojej niebieskowłosej mamie za co Sehun kochał ją chyba jeszcze bardziej. Starał się wmusić w nią kolejną łyżeczkę owocowej kaszki, ale szumiące drzewa za oknem wydawały się jej dużo ciekawsze.

- Skarbie musisz zjeść śniadanie.- powiedział chłopak zrezygnowany. Od urodzenia małej Seoyeon Sehun nie widział po za nią świata. Ona i jej mama były dla niego wszystkim. Wystarczyło jedno jej spojrzenie, prośba czy płacz, a Sehun od razu biegł aby wszystko załatwić. Moja przyjaciółka nie raz narzekała na to jak zachowuje się jej partner, ale on na prawdę nie mógł inaczej. Zaczęłam się zastanawiać czy może wszystkie wilki tak się zmieniają kiedy witają na świecie córkę. Staję się ona ich wszechświatem i liczy się tylko jej szczęście i uśmiech. Baekhyun robił dokładnie to samo.

- Tato zobacz! Ptaszek!- wykrzyknęła radośnie oczywiście kompletnie ignorując słowa swojego ojca.

Przygotowałam lekką zupę dzięki której Jangmi mogłaby poczuć się lepiej i zaniosłam ją do sypialni. Dziewczynka siedziała w łóżku na kolanach swojego taty owinięta kołdrą po same uszy kiedy chłopak opowiadał jej jakąś historię.

Po posiłku ubrałam dziewczynkę i zapakowałam do torby kilka jej najpotrzebniejszych rzeczy. Tej nocy miało odbywać się kolejne ognisko przy pełni. Po tylu latach wśród wilków było to dla mnie czymś kompletnie normalnym i już nic mnie nie dziwiło. Nie moglibyśmy w nim uczestniczyć cały czas mając w głowie to, że Jangmi jest chora. Każde z nas ciągle biegałoby do domu aby sprawdzić czy wszystko dobrze, jak czuje się dziewczynka i czy jej temperatura w końcu spadła. Dlatego właśnie poprosiłam o pomoc moich rodziców.

Zaparkowaliśmy autem, na które Baekhyun musiał zamienić swój motocykl, przed domem moich rodziców. Wiedziałam, że już na nas czekają. Jangmi wtulona była w szyje Baekhyuna, który niósł ją na rękach, a ja niosłam lekką torbę z ubraniami.

The second half of my soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz