Atak

298 23 5
                                    


ROZDZIAŁ 12

- NEVRA! WYZYWAM CIĘ! - krzyknął roześmiany Ezarel z iskierkami w oczach - Kto wypije pierwszy!?

- To jasne chyba! - zawołał szatyn z bardzo zdeterminowaną miną. Oboje zaczęli wypijać swój napój z kufli. Tak naprawdę impreza się rozkręciła, gdy Miiko i Leiftan zniknęli w swoich namiotach. Ezarel zaczął wszystkich wyzywać na dziwne konkurencje, typu kto głośniej zaśpiewa, albo kto dłużej zawiśnie głową w dół na gałęzi, chociaż nawet nie umieli w tym stanie tam wejść. Nevra przerzucił się za namową kilku osób, z grzanego wina na trunek przygotowany przez Karuto. Cerces uznała, że nie chce pić i dawno się zmyła, prawdopodobnie do naszego namiotu. Praktycznie przestałam też myśleć o tym co stało się w lesie, jak przyszedł po mnie Nevra za rozkazem Miiko, która chwilę próbowała ze mną porozmawiać, ale w ostateczności się poddała, ponieważ za bardzo oddałam się w dzikie tańce i jazgoty.

- HA HA HA! - zaśmiał się Ezarel, kładąc swój pusty kufel na stole.. Kładąc? Raczej uderzając nim z całych sił. - Jestpfem najlepszy! - czknął z szerokim uśmiechem, trochę ociekającym pianą. - Reita! - wskazał na mnie - Teraz twoja kolej! - ktoś szybko polał Ezarelowi piwo po czym mi również podano

- No dawaj! - zabrałam mój kufel z szerokim uśmiechem - Nie polegnę jak Nevra! - krzyknęłam, po czym zaczęłam szybko pić piwo, chłopak uczynił to samo. Trwało to tylko chwilę, gdy odłożyłam puste naczynie, przecierając usta rękawem - Pha ha! Mówiłam! - Elf skończył zaraz po mnie

- Nie przyzwyczajaj się! Chcę dogrywkę! - oznajmił zdeterminowany, jednak nie zdążyłam mu odpowiedzieć, ponieważ oplotła mnie ręka Kanny.

- Hej Rosa, mamy spotkanko! - oznajmiła, a ja spojrzałam na nią zdziwiona, że nie bełkocze, tak jak poprzednio. Nie czuć od niej alkoholu, jakby dopiero co przyszła. Poszłam za nią do głównego namiotu, gdzie sobie siedziało kilka dziewczyn, popijając wino z kieliszków. O co chodzi? Prawie wszystkie do niedawna skakały całe upite z butelkami, a teraz grzecznie i z gracją siedzą, popijając jak prawdziwe damy. Miiko widząc moje zdziwienie, podała mi dziwny napój, nakazując wzięcia jednego łyka. Po tym jak to uczyniłam, świat zaczął się powoli wyostrzać, a ja wracałam do zmysłów.

- Co to jest? - zapytałam zdezorientowana

- "Odtruwacz" - zaśmiała się Ykhar - Jest produkowany z korzeni, których w swoim świecie nie znajdziesz - mrugnęła do mnie - W skrócie.... Wyżera z ciebie skutki po alkoholu - wstrząsnęłam ramionami i usiadłam wśród nich. Byłam już przyzwyczajona do zdania "Tego nie ma w twoim świecie" Tutaj znajduje się wiele różnych rzeczy, o których właściwościach się nie śniło. - Ale działa TYLKO na trunki Karuto, a raczej na jego "specjalny składnik" - wyjaśniła.

- No dobrze, możemy wracać do wcześniejszej rozmowy? - Miiko polała mi do kieliszka najzwyczajniejsze, czerwone wino, po czym wróciła na swoje miejsce. - Uważam, że powinnyśmy zapomnieć o tym incydencie w gorących źródłach. - oznajmiła

- Ja nigdy nie zapomnę! Tyłek Conora zostanie mi na wieki! - zaśmiała się jedna z strażniczek z baranimi rogami.

- No... Ale dzięki temu, mogłyśmy pooglądać nagich panów, a szczególnie ich brzuchy! - odezwała się długowłosa blondynka

- Większość z nich i tak chodzi z klatami na wierzchu, Lynne - mruknęła Ykhar

- I to jest superaśne! - zawołała Kanna - No popatrzcie na takiego Leiftana: Przystojny, wyrzeźbiony, inteligentny, zabawny, miły... - wyliczała na palcach. - Czego chcieć więcej? - zobaczyłam jak z ust zaczyna cieknąć jej zabawnie ślina.

- Nie mów, że ci się podoba - Lynne zaczęła ją dźgać łokciem w ramię, jednak ta się tylko zaśmiała

- A komu się podoba Ezarel? - zaczęła Kanna, a dziewczyna szybko zatkała jej usta ręką, cała czerwona.

- Cicho! - pisnęła, spoglądając na nas nerwowo, a tym bardziej na mnie. Jak się przyjrzeć, może mieć do mnie jakąś urazę. W końcu moje stosunki z Ezarelem są dosyć dobre, w porównaniu do osób, która zna o wiele dłużej. Nic nie poradzę, że gdy się rozluźnię, to mamy podobny uszczypliwy charakter, ale on mógłby być najwyżej moim bratem. Nic innego sobie nie wyobrażam. - Em.. Przepraszam - zawstydzona zabrała rękę z ust Kanny.

- A Miiko, co ty sądzisz? - zapytałam się, przerywając niezręczną ciszę.

- Ja? - wskazała na siebie, nieco zaskoczona - Leiftan to świetny wspólnik, jednak czasami mnie załamuje - stwierdziła z uśmiechem - A teraz wybaczcie, pójdę sprawdzić, czy oni jeszcze żyją. - wyszła z namiotu.

- Ja też się przejdę - położyłam pusty kieliszek na stoliku i lekko kłaniając się wyszłam. Szczerze, dopiero teraz do mnie docierały myśli, ale bez wspomnień. Pamiętam tylko to, jak jakiś mężczyzna udawał Miiko, a później to już tylko rozmazane obrazy. Złapałam się za głowę, chyba ten ich "odtruwacz" jest na krótką chwilę. Chłopcy się już trochę uspokoili i zmniejszyli swoje śpiewy i tańce do minimum. Ezarel spał na kłodzie, w ręce trzymając kufel piwa, jednak szybko obudził go krzyk jakieś dziewczyny.

- Zdziczały chowaniec! - Po całym obozie biegał przerażony dorosły Crylasm, potrącając paru strażników. Blondynka z trudem go złapała podchodząc do kilku chłopaków - I po co go straszyliście?!

- Bo wyglądał tak puszyście - jeden z nich poruszał palcami w stronę chowańca, wyglądającego jak lama.

- Zbok! - stwierdziła dziewczyna, uderzając go w policzek i odchodząc z podniesioną głową z swoim chowańcem. Nagle, albo to przez nadmiar alkoholu mam zwidy, albo osadę zarzucaną jakimiś pojemnikami, z których wylatywał gęsty dym. Poczułam jak nagle wraca do mnie świadomość. Atakują nas! Zaczęłam uciekać, szukając wzrokiem to Cerces, to Ykhar, to Nevry lub Miiko. Z każdym krokiem robiłam się bardziej senna, przez co zwalniałam, aby jak większość osady, upaść bezwładnie na ziemię.


(Heej! Przepraszam jeśli ten rozdział będzie nieskładny, albo w niektórych momentach niezrozumiały + błędy ortograficzne. Pisałam go trochę późno [wczoraj 23..ileś] a dzisiaj sprawdziłam [22:12] więc pewnie coś przeoczę xD ) - Notka, jeżeli ktoś to czyta ;_;

Eldarya: Opowiadanie bez tytułuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz