Rozdział 6

10K 504 9
                                    

William

- Słuchaj - zaczęła niepewnie Nina, a ja przeczuwałem najgorszy moment naszej rozmowy. Po lekcjach poszliśmy do parku i nadal tam siedzieliśmy, choć było już bardzo późno. Wokół nas panował mrok, a my rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym zarazem. - Ja - urwała, momentalnie zaciskając wargi. Doskonale rozumiałem jej opory.

- Może ja zacznę? - zaproponowałem, na co Nina obdarowała mnie wdzięcznym spojrzeniem. Dziewczyna machnęła dłonią w moim kierunku, dając mi znak abym mówił.

- Tak więc - zacząłem - zakochałem się w Tobie - wyznałem bez ogródek, a rudowłosa podniosła na mnie wzrok, co w tamtej chwili w żaden sposób mi nie pomagało. - I wiem o tym już od dawna - podrapałem się nerwowo po karku, a jej oczy stały się wielkie jak spodki. - Ale jakoś nie miałem odwagi Ci się do tego przyznać - wyznałem. - Ale jeśli ty nie czujesz tego samego... - mówiłem to z wielkim trudem, choć miałem nadzieję, że tak nie było - to nie będę Cię zmuszał do pogłębiania naszej relacji. Powiedz tylko słowo, a wszystko zostanie po staremu - zapewniłem, nie chcąc wywierać presji na dziewczynie. Wiedziałem, że taki układ byłby dla mnie cholernie ciężki, ale wolałem żyć z Niną we friendzonie niż nie mieć z nią żadnego kontaktu. Nina odczekała dłuższą chwilę, a gdy upewniła się, że zakończyłem swoją wypowiedź, zabrała głos.

- Podobasz mi się od momentu, w którym się poznaliśmy - wyznała, a mnie zamurowało. To było jakieś 3 lata temu. - Ale dopiero niedawno zrozumiałam, że jeśli się nie ujawnię, to mogę Cię stracić - dodała.

- W takim razie dlaczego nie wyznałaś mi tego wszystkiego wcześniej? - spytałem, na co Nina jedynie wzruszyła ramionami.

- Myślałam, że to friendzone, a poza tym bałam się odrzucenia - wyznała. Ja także się tego bałem, więc doskonale rozumiałem jej opory. - Nie chciałam aby między nami zapanowała drętwa atmosfera. Wolałam tkwić w przyjaźni, choć to dla mnie o wiele za mało.

- Nie wiem co powiedzieć - wyznałem z zakłopotaniem, poprawiając okulary na nosie. Nina prychnęła z rozbawieniem, a ja przyciągnąłem ją do siebie i delikatnie ucałowałem ją w czoło. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy i wpatrywaliśmy się w niebo, szukając gwiazd. Tak głębokie uczucia były dla mnie czymś nowym i skomplikowanym.

Jessamine

Sześciu mężczyzn zdołałam zostawić już za sobą. Przede mną jechało jeszcze pięciu. Wyprzedziłam mężczyznę na brzydkim zielonym motocyklu, który jak na moje oko nadawał się już tylko na złom. Właściwie ledwie co udało mi się określić jego kolor, bo rdza pożarła już większość lakieru. Następny w kolejce do wyprzedzenia był facet na Chopper Harley'u Davidsonie. Przez chwilę zastanawiałam się co on tutaj w ogóle robił, ale gdy zostawiłam go daleko w tyle przestało mnie to interesować. Następnie wyprzedziłam jeszcze jednego chłopaka, na nowiutkim kanarkowym motocyklu Zontes 310V. Czwartego z kolei motocyklistę było nieco trudniej wyprzedzić, ponieważ poruszał się zygzakiem, tym samym utrudniając mi manewr. Po kilkuminutowej rywalizacji udało mi się go zmylić i wybić się na przód. Na deser został mi mężczyzna na krwistoczerwonym motocyklu, który stał obok mnie na pasie startowym. Na chwilę zwrócił twarz w moim kierunku, ale miał kask, więc oczywiście nie byłam w stanie dostrzec nic charakterystycznego. Jechaliśmy łeb w łeb, co chwilę wzajemnie się wyprzedzając.

- Ostatnie okrążenie! - usłyszeliśmy, po czym oboje dodaliśmy gazu. Jechaliśmy jeszcze szybciej niż przedtem, choć wydawało się to właściwie niemożliwe. Ostatnie kółko pokonałam znacznie szybciej niż cztery poprzednie, lecz było mi o wiele trudniej dotrzymać tempa prowadzącemu. Ostatecznie jednak przecięłam linię mety równo z tajemniczym motocyklistą. Stanęłam kilka metrów dalej, a on zahamował naprzeciwko mnie. Oboje spoglądaliśmy na siebie, choć nie mogliśmy dostrzec swoich oczu. Byłam ciekawa kim był tajemniczy motocyklista, ale równocześnie nie chciałam, aby ktokolwiek odkrył moją tożsamość. Przeleciałam spojrzeniem po szalejącej widowni, odrywając wzrok od faceta na czerwonym motocyklu. Gapie pili, palili i bawili się w najlepsze przyjmując wygrane w zakładach pieniądze, lub oddając niechętnie to, co przegrali. Spojrzałam po raz ostatni na swojego największego przeciwnika i z prędkością światła odjechałam, zanim ktokolwiek wpadł na pomysł, aby się mną zainteresować.

Zagubione DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz