2. Gdy on się pojawia, pojawiają się także kłopoty.

683K 20.3K 72K
                                    

Okej, musimy sobie coś wyjaśnić, bo chyba nie każdy rozumie. Ta książka nie jest żadną kontynuacją GLBB. Nie ma z nią żadnego powiązania, tylko bohaterowie są ci sami. To jest po prostu równoległa rzeczywistość i tyle.

-Boże, wyluzuj. - mruknęła Mia, ciągnąc mnie za rękę w stronę szkoły. - Przecież nic ci się nie stanie.

-On mnie zabije. - jęknęłam, zapierając się nogami i rękoma. - Albo on, albo Luke. Któryś na pewno.

-Victoria, on pewnie już o tym zapomniał. Nawet cię nie pamięta. - znów mną szarpnęła, przez co weszłam do szkolnego budynku - Widzisz? Żyjesz, więc chodź.

Od wczorajszego zdarzenia cały czas o tym myślę. Naprawdę nie chcę zadzierać ze znajomymi Mitchella, bo każdy wie, czym takie akcje się kończą.

Nathaniel Shey jest typem człowieka, który może zniszczyć cię jednym skinieniem głowy. I nie chodzi mi już o to, że może zrobić ci jakąś krzywdę fizyczną. Przez jedno krzywe spojrzenie może wykończyć cię psychicznie, nie mówiąc już o kłótni z nim.

W naszym mieście jest bardzo znany z tego, że miał już wiele razy do czynienia z prawem, czy nielegalnymi walkami, które w tych okolicach są bardzo popularne. Mnóstwo razy o nim słyszałam, ale nigdy nie widziałam. Ma dziewiętnaście lat i w tamtym roku skończył czwartą klasę. Chodził do szkoły w innym mieście, czego nie rozumiem, bo mieszkał tu.

Przeraża mnie sama myśl o tym człowieku, ale mam nadzieję, że Mia ma rację i już zapomniał. Błagam, aby zapomniał.

Przeszłam przez szkolny korytarz i stanęłam przed swoją szafką. Wykręciłam kod, ale jak zwykle musiała się zaciąć. Szarpałam się z nią chwilę, aż czyjaś pięść stuknęła w matal, przez co zamek odskoczył, a drzwiczki się otworzyły.

Podskoczyłam przerażona i odwróciłam się w stronę chłopaka, który stał obok mnie z lekkim uśmiechem. Odetchnęłam głęboko, czując ulgę.

Popadam w paranoję.

-Hej, Liam. - powiedziałam, uśmiechając się. - Dzięki.

-Nie ma sprawy. Te szafki lubią się zacinać.

-Mają już z pięćdziesiąt lat, więc się nie dziwię. - wzruszyłam ramionami, a blondyn się zaśmiał.

-Słuchaj, Vic. Tak sobie pomyślałem, że może chciałabyś wyjść ze mną jutro do kina? Wychodzi nowy film z Johnnym Deppem. - odparł nieśmiało, wpatrując się we mnie.

W końcu coś dobrego.

-Jasne. - odpowiedziałam, kiwając głową. - O której są wieczorne seanse?

-O osiemnastej i dziewiątej.

-Więc o osiemnastej. - oznajmiłam. - Spotkamy się pod kinem?

-Jasne. Do zobaczenia na niemieckim. - powiedział, idąc do tyłu, przez co wpadł ja jakiegoś kolesia. Parsknęłam śmiechem, a on tylko się skrzywił i z uśmiechem zniknął za rogiem.

-Co to do chuja wafla było? - zapytała Mia, która stanęła obok mnie z kawą w dłoni i zdegustowaną miną. - Zostawiam cię samą na pięć minut, a ty umawiasz się z tym dupkiem?

-On wcale nie jest dupkiem. - przewróciłam oczami, szukając odpowiedniej książki do matmy. - Jest miły i można z nim pogadać.

-Jest dupkiem. Brzydkim dupkiem z kompleksami, który wyżywa się na innych. Tacy najczęściej kończą sprzedając w monopolowym i waląc do zdjęć Pameli Anderson w czerwonym kostiumie ratownika. - sarknęła, krzywiąc się.

Start A FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz