27. Nie chcę umrzeć

641 54 8
                                    

Zdyszeni oparliśmy się o drzwi. Czułam, że moje serce zaraz wyskoczy z piersi. Byłam przerażona jak nigdy wcześniej.

- Gdzie on jest? - Usłyszałam głos Scotta i zobaczyłam, że wygląda on przez okno w drzwiach. Ja i Stiles zrobiliśmy to samo.

- Nigdzie go nie widzę. - Mruknęłam.

- Ja za to widzę mój telefon. - Szepnął Stilinski wpatrując się w punkt znajdujący się niedaleko drzwi.

- Stiles, nie. - Powiedziałam przestraszona. - Nie rób tego. Cholera z telefonem, chcesz zginąć?

- Przyda się.

- Stiles, nie! - Jednak było już za późno.  Chłopak odłożył miotły na bok, po czym po cichu otworzył wejście. Skradając się i rozglądając w końcu doszedł do leżącej na ziemi komórki.

Ja w tym czasie nerwowo rozglądałam się i starałam się zaobserwować choćby najmniejszy ruch. Niespodziewanie dostrzegłam go.

Bestia wyłoniła się zza jeepa i widząc chłopaka, ruszyła w jego stronę.

- Stiles, biegnij! Uciekaj! Stiles, szybko! - Krzyczęliśmy i waliliśmy w szybę, żeby pospieszyć Stilinskiego. Ten widząc  biegnącego na niego Alfę, natychmiast zabrał telefon z ziemi i czym prędzej znalazł się w budynku. Od razu zatrzasnęliśmy drzwi i znów zablokowaliśmy je miotłami.

- O Boże - westchnęłam drżącym głosem i przytuliłam przyjaciela.

- Gdzie on jest? - Zapytał chłopak odwzajemniając uścisk i jednocześnie wyglądając przez szybę.

Nagle ciszę przedarło wycie. Wciąż tam był.

- Myślicie, że to go powstrzyma? - Szepnął Scott, wpatrując się w dwie marne miotły.

- Nie sądzę - odparłam. - Lepiej chodźmy gdzie indziej.

Wstaliśmy i otrzepaliśmy ubrania, po czym ruszyliśmy wzdłuż ciemnego, przerażającego korytarza. Słysząc kolejny ryk dochodzący ze zdecydownie bliższego nam miejsca niż wcześniej, wybiegliśmy do pierwszej lepszej klasy. Złapaliśmy za biurko nauczyciela z zamiarem zastawienia nim wejścia, jednak Stiles nas powstrzymał.

- Czekajcie - powiedział - i tak rozwali drzwi.

- Wiem, ale może to trochę opóźni Alfę. - Odparł brunet i ponownie pchnął mebel.

- Nie. I mówmy normalnie. Deaton jest Alfą.

- Nie, to niemożliwe. - Mruknęłam łapiąc się za głowę.

- Owszem. - Stilinski trzymał na swoim. - Szef Scotta to szalony wilkołak! Znika, a za chwilę pojawia się bestia i rzuca się na Dereka. Przypadek?

- To nie on.

- Zabił Dereka!

- Derek żyje!

- Leciała mu krew z ust!  Umarł, a my będziemy następni!

- Cicho! - Przerwałam im. - To nie czas na to, co się stało z Derekiem. Musimy się stąd jakoś wydostać.

- Więc co robimy? - McCall w końcu zostawił biurko w spokoju i podszedł do okna. Ja i Stiles zrobiliśmy to samo.

- Dostaniemy się do auta - postanowił po chwili Stilinski. - A ty - wskazał palcem na Scotta - rzucisz pracę.

- Wszystko fajnie, ale jak niby chcesz uciec? - Wcięłam się. - Okna są zamknięte.

- Rozbijemy je.

- Nie - zaprotestował McCall. - Usłyszy nas.

- Pobiegniemy szybko. - Stwierdził Stiles, po czym widząc jak daleki dystans dzieli nas od auta, dodał - bardzo szybko.

Pełnia // Teen Wolf Where stories live. Discover now