Rozdział 27

18.6K 788 5
                                    

O godzinie piętnastej Eduard na dobre zatrzymał samochód. Tym razem znajdowaliśmy się na odludziu, a przynajmniej tak mi się zdawało.

- To Kamieniołom Morrisona - powiedział Ed, tak jakby miało mi to w czymś pomóc.

- I co? - spytałam z niezrozumieniem. - Przywiozłeś mnie tutaj, żebyśmy razem mogli wydobywać kamień kilofami? - Spojrzałam na chłopaka z wyrzutem.

- Ty naprawdę nigdy nie słyszałaś o tym miejscu? - zdziwił się Eduard, a ja przecząco pokręciłam głową. - W takim razie musimy to nadrobić - stwierdził. - Nie wiem czy ta niespodzianka przypadnie Ci do gustu ale mam nadzieję, że nie uciekniesz z krzykiem - dodał, co wzbudziło moje podejrzenia.

- Nie miałabym dokąd uciec - zauważyłam. Byliśmy wiele kilometrów od Stony Brook. - Poza tym nie jechałabym tyle godzin na darmo, gdybyś powiedział mi wcześniej dokąd mnie zabierasz.

- Nie chciałbym żebyś ode mnie uciekała - stwierdził Eduard, spoglądając prosto w moje oczy. - Powiem Ci teraz po co Cię tutaj przywiozłem, ale nie denerwuj się - zaczął.

- Denerwuję się za każdym razem kiedy ktoś mówi, żebym tego nie robiła - przerwałam mu.

- Pomyślałem - chłopak przygryzł wewnętrzną stronę swojego policzka - że moglibyśmy poskakać na bungee. - W tamtej chwili moje oczy rozszerzyły się ze strachu i niedowierzania. - Jeśli chcesz spróbować, ale boisz się skoczyć sama, to możemy zrobić to razem. Ale jeśli w ogóle nie chcesz, to zrozumiem. Powinienem był Ci powiedzieć o tym zanim wyruszyliśmy w drogę do... - Położyłam swój palec wskazujący na ustach Eduarda, tym samym przerywając potok jego słów.

- Chcę spróbować - powiedziałam pewnie. Podobała mi się wizja mieszkanki strachu, podekscytowania i adrenaliny, które buzowały w mojej krwi. - Ale wolałabym skoczyć razem z Tobą. - Postanowiłam, że ostatecznie pociągnę za sobą do grobu swojego niedoszłego chłopaka i przyjaciela w jednym. Eduard uśmiechnął się do mnie, po czym delikatnie ucałował palec, który nadal trzymałam na jego ustach. Uśmiechnęłam się na ten czuły gest z jego strony i opuściłam rękę. - To co? Idziemy? - spytałam ochoczo. - Lepiej chodźmy, zanim się rozmyślę - rzuciłam szybko i nie czekając na odpowiedź Eduarda wysiadłam z samochodu. Po kilku minutach spaceru ominęliśmy tabliczkę, na której było napisane, że nieopodal odbywały się skoki na bungee.

Goliath Great Canadian Bungee

- Mają tutaj też plażę - powiedział Eduard, aby odwrócić moją uwagę od tego co właśnie zobaczyłam. Przede mną rozciągał się biały dźwig, lub raczej platforma, z której skakali ludzie. A może to była dźwigoplatforma? Zapewne nie istniało nawet takie słowo, ale nie zmieniało to faktu, że wszystko wyglądało przerażająco.

- Czy my będziemy skakać nad wodą? - spytałam nieprzytomnie, gdy zobaczyłam kobietę, która właśnie odbywała swój skok. Jej głowa zanurzyła się w wodzie, co przyprawiło mnie o ciarki.

- Owszem - potwierdził Eduard, pociągając mnie za rękę. Chłopak zmierzał w stronę dźwigu a ja poczułam, że wymiękam. - Chyba zapomniałem Ci o tym wspomnieć - dodał po chwili brunet, a ja uniosłam oczy ku niebu.

- No chyba tak - mruknęłam. - Wiesz, że nie potrafię pływać? - spytałam.

- Wiem - stwierdził. - Ale tutaj nie będziesz pływać, tylko skakać. Twoja głowa zanurzy się w wodzie dosłownie na sekundę i to będzie koniec - powiedział. - Obiecuję. - Postanowiłam zaufać chłopakowi i nie dać się po raz kolejny ponieść emocjom. Poza tym nie chciałam wyjść na mięczaka, ale od pewnego momentu czułam się jak w transie. Ocknęłam się dopiero w momencie gdy stanęłam nad przepaścią przypięta do torsu Eduarda i długiej, cholernie ciężkiej liny. Zaczęłam panikować a mój mózg przedstawiał mi wizje zerwanej linki i utopienia się na śmierć.

Naznaczone DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz