Rozdział 18.

4.4K 135 17
                                    

Grace's POV

Po skończonych lekcjach wyszłam ze szkoły i zdałam sobie sprawę, że pozostaje mi albo wypytać kogoś o najbliższy przystanek, albo maszerować okrągłe 25 kilometrów w czterdziestu stopniowym upale przez ulice Nowego Jorku. Z dwojga złego wolę chyba to pierwsze. Fajnie by było jeszcze dziś wrócić do domu. Już miałam podejść do dziewczyny, która wydawała się jedną z najsympatyczniejszych w otoczeniu, gdy usłyszałam swoje imię.

- Grace rusz tu swój seksowny tyłeczek! - odwróciłam się na czyjeś słowa zdziwiona i zobaczyłam Victora, szczerzącego się do mnie.

- Coo? - powiedziałam śmiejąc się w tym samym momencie. Gdyby powiedział to ktoś inny już dawno by oberwał. Podeszłam do auta przyjaciela i wsiadłam do środka razem z nim.

- Wiesz staram się. - powiedział odpalając samochód.

- Świetnie Ci wychodzi. - odpowiedziałam i pokręciłam głową.

- Obserwuje jak inni to robią. Przecież dziewczyny lubią bezpośrednich chłopaków.

- To chyba jestem wyjątkiem i jak mam być twoją dziewczyną to zachowuj się proszę jak gej, bo o wiele bardziej mi to pasuje.

- Okej, okej. Tak na serio to mam głęboko twój tyłek.

- Taa zdaje sobie z tego sprawę, ale jakoś się z tym muszę pogodzić.

- To gdzie mieszkasz, bo jeszcze nie miałem okazji cię odwozić.

- Nichols Avenue. - poinformowałam chłopaka i w tym samym momencie zobaczyłam jak Justin wychodzi ze szkoły z Ashley. Zrobiło mi się jakoś dziwnie w środku. Dlaczego tak o tym myślę? Przecież są parą i to logiczne, a mi to nie ma prawa przeszkadzać. Jednak jest inaczej i nie mam pojęcia dlaczego.

Z zamyślenia wyrwał mnie Victor.

- Ile? - zapytał znowu, a ja popatrzyłam na niego.

- Że mam ci płacić? Wiesz, jak ci nie po drodze, to pojadę autobusem.

- Grace pod jakim numerem mieszkasz. - odpowiedział z lekkim poirytowaniem. - Sama ulica mi nie wystarczy nie znam całego Nowego Jorku. - patrzył na mnie jak na głupka. W sumie się mu nie dziwię.

- Aa sory. 77B. - odburknęłam nadal patrząc jak Ashley wiesza ręce na szyi Justina.

- Grace nie mów, że jesteś zazdrosna o Biebera.

- Że co?

- On ci się podoba!

- Zamknij się Victor, to nie prawda!

- Tak jasne, a ja lubię pusie. - zaśmiał się.

- No ja nie wnikam już w to...

- Grace przestań udawać.

- Ale Victor mnie naprawdę nie interesuje co ci sprawia przyjemność.

- Grace, mowię o Justinie. Przecież mi możesz wszystko powiedzieć, wiesz o tym?

- Tak Vicky, ale ja nie mam nic do powiedzenia.

- Jasne, ja wiem swoje.

- Weź już jedź.

- A co wkurza cię patrzenie jak się macają? - poruszył znacząco brwiami.

- Wysiadam.

- Dobra już jadę. A ty mi opowiedz skąd go znasz i czemu zapraszał cię dziś do swojego stolika.

Grace  /Justin Bieber/ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz