Justin's POV
- Chcielibyście coś... - oderwaliśmy się od siebie z Grace, gdy do pokoju weszła jej mama. W zasadzie drzwi były otwarte, więc to logiczne, ale musiała się zdziwić widząc nas przytulających się, bo jeszcze dziesięć minut temu nie chcieliśmy ze sobą rozmawiać. - Oj chyba przeszkodziłam, przepraszam. - dokończyła patrząc na nas obojga z wielkim uśmiechem na twarzy, my natomiast byliśmy nadal zaskoczeni. Kobieta odwróciła się i poszła z powrotem na dół, przymykając drzwi i zostawiajac nas znowu samych. Tym razem postanowiłem wykorzystać sytuację bardziej. Chciałem zrobić coś o czym myślałem od dnia kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłem. Jeszcze nigdy tak nie stresowałem się w takim momencie. Teraz moje nogi były jak z waty i chyba nie mógłbym wydusić z siebie słowa. Podniosłem swoją dłoń do jej twarzy i kciukiem dotknąłem lekko kącika jej ust. Nie wiem czy dziewczyna poczuła jak moja ręka się trzęsie, ale ja nie umiałem nic na to poradzić. Kręciłem palcem kółka po jej pulchnych wargach, a te lekko się uchyliły pod wpływem mojego dotyku. Nadal jednak oboje patrzyliśmy sobie w oczy nie odzywając się ani słowem ani nie robiąc żadnych gwałtownych ruchów. Nasze klatki unosiły się w równym tępie i po kilku minutach wpatrywania się i próbowania wyczytania czegoś z siebie nawzajem, przybliżyłem swoją twarz do niej, czekając na jakikolwiek sprzeciw. Powietrze wokół nas wydawało się cięższe niż kiedykolwiek. Nasze wargi dzieliły milimetry. Dziewczyna jednak nie zrobiła nic, co mogłoby mnie zatrzymać i w tym właśnie momencie stało się coś czego się nie spodziewaliśmy. Po raz drugi się od siebie oderwaliśmy, gdy usłyszeliśmy Jazzy i Jaxona, którzy ni stąd ni zowąd wbiegli do pokoju.
Grace's POV
Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko z żadnym chłopakiem, jak z Justinem. Gdyby nie Jazmyn i Jaxon to prawdopodobnie przeżyłabym swój pierwszy w życiu pocałunek. Nie wiem co w tamtym momencie czuł chłopak, ale to co działo się we mnie było nie do opisania. Po prostu to takie cholernie obce, przyjemne i ekscytujące zarazem. Jednak cieszę się, że dzieciaki nas powstrzymały, bo gdyby nie oni to czułabym się bardzo źle. Justin miał dziewczynę i skrzywdziłabym nie tylko ją, ale także i jego, kiedy by sobie w końcu zdał sprawę z tego, co zrobił. Nie chciałam stawać pomiędzy nikim, a napewno nie niszczyć czyjegoś szczęścia, a już dopadły mnie wyrzuty sumienia po tym, co prawie się wydarzyło.
Rodzeństwo Justina patrzyło na nas nadal ze zdziwieniem, jakby wiedzieli w czym przeszkodzili i podejrzewam, że mimo tego, że są jeszcze mali, mieli świadomość co się właśnie stało. Moje przeczucia okazały się trafne, kiedy nagle spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać. Czułam się bardzo niezręcznie, bo tak naprawdę do niczego nie doszło. Justin wyglądał jakby chciał im coś zrobić, ale wiedziałam, że nie będzie nawet w stanie podnieść na nich głosu, bo mimo tego jak nieczuły się wydaje, to to wszystko tylko pozory. To maska, którą widzą wszyscy dookoła. Szkoda tylko, że pod tą maską kryje się wrażliwy chłopak, z którym da się szczerze porozmawiać i chyba sam nie wie o tym jak bardzo jest wartościowy. Zachowuje się jakby się bał sam siebie. Jakby nie chciał sam przed sobą przyznać się do tego, że istnieją rzeczy na których mu zależy.
Justin's POV
- Pobawicie się z nami? - usłyszałem głos mojej siostry, która po napadzie śmiechu w końcu powiedziała o co jej chodzi.
- Jazzy, czy nie poradzicie sobie sami? - zacząłem, ale zaraz po mnie odezwała się Grace.
- Pewnie, przecież i tak nic nie mamy do roboty. - powiedziała z uśmiechem, parząc raz to na mnie, raz na dzieciaki. Kto nie miał niczego do roboty ten nie miał, ja jednak miałem inne plany. Ale to i tak już nie miało znaczenia, bo dzieciaki zdążyły zacząć skakać z radości.
Grace ruszyła w ich stronę, po czym wzięła ich oboje za ręce, a ja poszedłem za nimi. Weszliśmy do ogrodu i już na wstępie dowiedzieliśmy się, że będziemy bawić się w berka. Jako najstarszy, bo przecież musieli wymyślić jakiś beznadziejny powód, zacząłem gonić ich pierwszy. Zabawa trwała jakieś pięć minut, bo dzieciaki się zmęczyły i stwierdziły, że są głodne. Poszliśmy w stronę stołu, gdzie siedzieli rodzice i każdy zajął swoje miejsce. Standardowo, ja i Grace byliśmy na przeciwko siebie. Nagle, Jazzy się odezwała.
- Justin, a czy ty i Grace chcecie mieć dzidziusia? - zapytała, a mi wszystko stanęło w gardle. Grace chyba też, bo patrzyła w osłupieniu na moją siostrę, która zwróciła także uwagę wszystkich pozostałych.
- Dlaczego tak myślisz Jazzy? - również zapytałem dziewczynkę, bo nie miałem pojęcia co mam myśleć o jej pytaniu ani jak na nie odpowiedzieć.
- No bo Melanie z mojej klasy mówiła, że jak ludzie się całują, to mogą mieć dzidziusia. - wytłumaczyła mi szybko, przegryzając kawałek bułki.
- To chyba tak nie działa kochanie. - zwróciłem się do niej, podając jej jednocześnie ketchup, który próbowała dosięgnąć.
- To skąd się biorą dzieci? - zapytała ponownie, a ja najchętniej bym przywalił sobie teraz ręką w twarz.
- Nie wiem Jazzy, jedz lepiej. - ominąłem odpowiedź, ale wszyscy teraz na mnie patrzyli.
Spojrzałem na Grace, która teraz prawdopodobnie chciała zapaść się pod ziemię, tak samo jak ja. Rodzice patrzyli na nas, jakby chcieli powstrzymać śmiech, a nam nie było wcale do śmiechu. To znaczy cała ta sytuacja była może trochę zabawna, ale nie zmienia faktu, że oboje czuliśmy się w tym momencie głupio.
Dalszą część wieczoru spędziliśmy praktycznie ze sobą nie rozmawiając, chyba że liczy się pytanie się o to, jaki sos wolimy albo czy chcemy Sprite czy Colę. Do domu wróciliśmy po 10, ja niosąc na rękach Jazzy, a tata Jaxona, którzy zasnęli na kanapie w salonie, oglądając Spongeboba. Tyle z tego dobrego, że już nie mieli okazji zadawać żadnych pytań. Kiedy położyliśmy ich do swoich łóżek, poszedłem do swojego pokoju. Na początku podłączyłem telefon, który zdążył się już rozładować, a w międzyczasie wziąłem szybki prysznic. Kiedy byłem z powrotem w pokoju, postanowiłem napisać do Grace.
Jesteś zła?
Nie musiałem czekać długo na odpowiedź, bo już po kilkunastu sekundach usłyszałem dobrze znany mi dźwięk.
Nie, po prostu było mi trochę głupio..
Nie spodziewałem się że Jaz się wygada, przepraszam
Nie masz za co przepraszać, bo nic się między nami nie stało
Odczytałem wiadomość i zdałem sobie sprawę, jak żałuję właśnie tego, że nic się nie stało. Bo chciałbym żeby było inaczej. Bo byliśmy jednocześnie tak blisko, ale tak daleko i chciałem to zmienić. Bo kurwa nie wierzę, że to mówię, ale zaczęło mi zależeć.

CZYTASZ
Grace /Justin Bieber/ PL
FanfictionGrace to dziewczyna, która straciła wiarę w jakikolwiek prawdziwe uczucia i nie wie co to znaczy komuś zaufać. Czy Justin, dla którego uczucia są obce, pozwoli jej na nowo poznać co oznacza zależeć? Dowiesz się tego czytając Grace.