Rozdział 4.

6.4K 176 33
                                    

Jak zwykle obudził mnie irytujący dźwięk budzika. Czy już wspominałam jak bardzo nie lubię tego odgłosu? Nie ważne, musze wstać.
Powoli odkryłam się, po czym usiadłam na łóżku i spojrzałam w stronę okna, przez które wpadały już promienie słońca. Dzień zapowiadał się pięknie, co bardzo mnie cieszyło gdyż od razu chętniej chciało mi się robić cokolwiek. Uwielbiam taką pogodę i gdybym mogła, przeprowadziłabym się w miejsce, gdzie lato jest przez cały rok. Nie rozumiem jak ktokolwiek może lubić i czekać na zimę. Mam na myśli to, że co prawda przez pierwsze kilka dni jest fajna, ale szybko zmieniam zdanie.
Wyzbierałam się, a następnie zeszłam na dół, gdzie czekało na mnie śniadanie.

- Cześć kochanie! - powiedziała mama z uśmiechem na twarzy.

- Cześć tato, cześć mamo! - uśmiechnęłam się także w ich stronę.

- O której kończysz dziś lekcje? - zapytał tata popijając swoją kawę.

- Lekcje kończę o 15, ale potem zostaje jeszcze na chwilę, bo taki chłopak oprowadza mnie po szkole. - odpowiedziałam biorąc gryza kanapki. - A dlaczego pytasz? - byłam ciekawa od kiedy to rodzice interesują się moją szkołą.

- Bo dziś zaprosiliśmy do nas na kolację szefa taty. Po prostu chcieliśmy, żebyś ty też na niej była. - mama odpowiedziała i uśmiechnęła się znowu.

- Co to za chłopak? - odezwał się tym razem tata. Spodziewałam się tego, bo on zawsze był taki. Musiał wiedzieć o wszystkim.

- Kolega z klasy. A o której ta kolacja? - zmieniłam temat.

- Myślę, że około 18.

- Dobra, wtedy już na pewno będę w domu.

Wstałam od stołu i zaczęłam się zbierać do wyjścia. Ubrałam buty i już moment później byłam w moim samochodzie gotowa do jazdy. Ruszyłam powoli, a kiedy wyjechałam na główną ulice, trochę przyśpieszyłam. 20 minut pózniej byłam pod szkołą. Zaparkowałam tam gdzie wczoraj, zauważyłam, że auto Justina już tu jest i skierowałam się do wejścia. Kiedy odnalazłam moją szafkę, zaczekam wyciągać z niej potrzebne książki, jednak coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę. Nie chciałam być niegrzeczna i podsłuchiwać, ale byłam pewna, że przed chwilą usłyszałam moje imię. Zaczęłam więc słuchać dalej.

- Stary to na prawdę dobra dupa, serio myślisz, że jest wolna? - zapytał jakiś chłopak. Przypuszczam, że to jeden z przyjaciół Justina.

- Chaz nie dramatyzuj. Nie takie się wyrywało. Jest taka jak każda. Daj mi miesiąc i będzie moja. - tym razem powiedział Justin. Czy on na prawdę mówi to o mnie?

- Przeleć Grace to pogadamy. - zaśmiał się. Po tych słowach byłam już pewna, że chodzi o mnie. Ale dlaczego Justin nie znając mnie stwierdził, że jestem jak każda inna dziwka? Byłam wkurzona. Pokaże mu, że nie ma szans. Nie chce mieć nic do czynienia z tym chłopakiem. Szybko spakowałam resztę książek i poszłam w stronę klasy. Dlaczego ja tak szybko ufam ludziom? Miałam nadzieje, że mogę się z nim nawet polubić, chociaż jest dość pewny siebie. Teraz widzę, jak mnie traktuje. Tylko dlatego zgodził się mi pomóc.

Kiedy zadzwonił dzwonek, weszłam na lekcję angielskiego. Usiadłam w ławce i kiedy zobaczyłam, że Bieber się do niej zbliża popatrzyłam na niego pełnym nienawiści wzrokiem. Co ten chłopak sobie do cholery wyobraża? Że mnie przeleci? Że jestem łatwa i polecę na niego, tylko dlatego, że jest przystojny? Okej, to prawda, 90% dziewczyn w tej szkole ślini się na jego widok, ale ja do nich nie należę. Jest przystojny, ale trochę się przecenia. Kiedy tylko zauważył mój wzrok, usiadł ławkę dalej. Co prawda w tym samym rzędzie, ale przynajmniej nie muszę dzielić z nim jednej ławki.

Grace  /Justin Bieber/ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz