30. Ja chcę jeszcze pożyć

52 9 5
                                    



< Taylor>

Zanim zdążyłem uderzyć ponownie, tych dwóch dryblasów mnie odciągnęło od piosenkarza.

Dopiero po chwili zrozumiałem, że nawalanie tego słabeusza po mordzie nic mi nie da. Chociaż trzeba przyznać, że można się wyładować. Po wielu ćwiczeniach z Alex ciekawie było uderzyć wreszcie kogoś mniej więcej mojego wzrostu i postury.

Kiwnąłem na trzymających mnie mężczyzn, a oni od razu zauważając, że już się uspokoiłem, wypuścili mnie. Spojrzałem na jednego z nich.

- Lodówka, prawe drzwi, trzecia szuflada od dołu.

Trzydziestolatek, na oko, obrzucił nas spojrzeniem, ale po chwili skierował się do kuchni.

Zbliżyłem się do Deana. Kieran kompletnie nie wiedział co ma robić. Blondyn za to wpatrywał się we mnie bez wyrazu. Przyjrzałem się miejscu, gdzie zadałem cios. Nie rozdarłem mu skóry, jak również nie złamałem nosa, więc dla niego całkiem nieźle. Natomiast dla mnie kiepsko, bo Alex na przykład by mi przywaliła w odpowiedni sposób, żebym się nauczył, jak to powinno wyglądać.

Mężczyzna przyniósł torebkę z chłodzącym żelem, którą od razu Dean przyłożył w odpowiednie miejsce. Kieran za to skierował swój wzrok na mnie.

- Czemu go uderzyłeś?! Ludzi się nie bije!

Każde z nas spojrzało na niego jak na idiotę. Po chwili się roześmialiśmy. Go w jakiejś złotej klatce trzymali, czy co?! Jak w ogóle Alex z nim wytrzymywała?

Wyciągnąłem rękę do blondyna, który po chwili ją chwycił. Pomogłem mu wstać z ziemi, więc byłem pewien, że nie ma mi tego na złe. Całkiem spoko z niego gość, naprawdę można ich polubić. Mają w sobie coś takiego, że po prostu fajnie się spędza czas. O ile Kieran rzeczywiście się zachowywał jakoś dziwnie, Dean wyglądał na takiego, z którym rzeczywiście mógłbym się zakumplować. Spojrzał na mnie tylko z jakimś dziwnym błyskiem.

- Dlaczego mnie właściwie uderzyłeś?

Wzruszyłem ramionami. Poniosło mnie. Alex się dalej nie odezwała, a we mnie się po prostu wszystko gotowało, ponieważ nienawidziłem być okłamywany. Wiedziałem, że to jeszcze potrwa, zanim mi powie o wszystkim, ale liczyłem, że przynajmniej nie będzie kłamać.

- Przerasta mnie chyba ta sytuacja.

Pokiwali głowami, ale Dean dalej jakoś się we mnie dziwnie wpatrywał.

- Zależy ci na niej. Cholernie. To zazdrość - przekręciłem lekko głowę. No jasne, że mi na niej zależy. Z każdą chwilą coraz bardziej. Gdyby jeszcze była ze mną całkowicie szczera, byłoby zajebiście. - Nie pamiętam jej - chłopak przetarł twarz i rzucił się na kanapę. Patrząc tym razem przed siebie. - Nie pamiętam praktycznie w ogóle Alex. Oglądaliśmy jakieś stare zdjęcia, nagrania i artykuły od naszego menadżera, ale nie pamiętam tych sytuacji. To są tylko jakieś migawki. Tak samo, jak z jej tatuażem - mimowolnie zacisnąłem pieści, co muzyk od razu zauważył. - Nie uprawiałem z nią seksu. Wiem, że żywiłem do niej jakieś silne uczucie, ale ona mi nie pozwalała na za dużo. Alex po prostu nosiła często krótsze topy i opuszczone nisko spodnie, jak na imprezie. Widziałem ją kilka razy w stroju kąpielowym albo bieliźnie, ale nie nago. Nie kochałem się z nią.

- Dlaczego jesteś tego taki pewny? Przecież jej nie pamiętasz.

Spojrzał mi prosto w oczy, znajdował się w nich jakiś ból. Jakby chciał powiedzieć mi więcej, ale nie mógł. Coś go blokowało.

- Wiem, że nie mógłbym tego zapomnieć.

Kieran opadł obok brata, a ja krążyłem wzrokiem pomiędzy ich dwójką, a ramką ze zdjęciem. Zasługują na prawdę, przynajmniej tyle, co ja sam wiem.

- Zależało jej na was - spojrzeli na mnie dziwnie. - Nie przyznała się jasno do tego, ale ma te dziwne ogniki w oczach, kiedy o was mowa. Dopiero później przysłania je jakaś stanowczość. Samo to, że dalej trzyma tą ramkę o tym świadczy - spojrzałem na siedzącego bruneta. W jego oczach czaiły się dziwne iskierki szczęścia, i jakiegoś uczucia, którego prawdopodobnie nawet on nie rozumiał. Raz kozi śmierć. - Alex ci zaufała, w pełni.

- Czemu tego nie pamiętam?

Każde z nas patrzyło na siebie z dziwnym bólem. Chciałbym wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi.

- Bo nie zdążyłeś tego wykorzystać. Coś się wydarzyło, nie wiem co, i Alex was porzuciła.

- Nie chcę wam przerywać tej wzruszającej chwili, ale ktoś się czai wokół domu.

Spojrzałem na naszego ochroniarza zdziwiony.

Rzucił mi pistolet. Prawdziwy, nabity kulami pistolet!

- Mam nadzieję, że umiesz z tego korzystać w razie czego.

Jego towarzysz rozmawiał przez telefon.

- Alex, masz jakiś wrogów?

Mężczyzna włączył na głośnik, żeby jego towarzysz również słyszał. Oboje byli niesamowicie przejęci.

- Aż za dużo, ale myślę, że ci chcą się tylko zabawić. Wsparcie do was jedzie, a ja muszę się upewnić. Niech Tay zamknie się w siłowni.

Zanim zdążyłem dowiedzieć się czegoś więcej, jeden z nich zaciągnął nas do piwnicy.

Siłownia była dosyć strategicznym miejscem. Miała trzy wejścia i wszystko dało się dosyć bezpiecznie zamknąć. Drzwi się otwierały na zewnątrz, więc wyważenie ich byłoby bardziej problematyczne. Ściany też były stosunkowo grube.

Usiadłem na jednej z ławeczek, patrząc na swoje dłonie, a dokładniej pistolet w nich. To wszystko jeszcze nie docierało do mnie w pełni. Poczułem na sobie dziwne i namolne spojrzenia muzyków.

Mój wzrok podniósł się na nich. Moje oczy dalej pewnie były bez wyrazu. To coś mnie niszczyło od środka.

- Co się dzieje?

- Nie wiem.

Pokręciłem głową, a po chwili usłyszeliśmy dźwięki wystrzałów. Często miałem z nimi do czynienia, ale na planie to coś całkowicie innego aniżeli we własnym domu, kiedy nie masz pojęcia dlaczego ktoś cię atakuje. Jedyne, co wiedziałem, to że ma to związek z Alex. Kolejna rzecz, o której nie raczyła mi powiedzieć.

Dało się usłyszeć jakieś krzyki. Mój, zarówno jak i braci, wzrok zmienił się na bardziej zdziwiony.

Nagle w ich oczach błysnęło coś jeszcze, jakiegoś rodzaju zrozumienie. Wyglądali, jakby nagle coś im się przypomniało, jakaś bariera runęła. Zanim zdążyłem zareagować, oni spojrzeli po sobie.

- Cholera jasna.

Niemal jednoczenie upadli na ziemię.

Ktoś zaczął się dobijać do drzwi.

Ja chcę jeszcze pożyć!

Tropicielka (Uciekinierka 2.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz